28 marca 2023

Ardanowski bije na alarm: Polskie rolnictwo może po prostu upaść. Chodzi o zboże i produkty z Ukrainy

(fot. PCh24TV)

Polscy rolnicy nie mają gdzie sprzedać zboża, bo rynek został nasycony zbożem z Ukrainy. To poważny problem, który trudno rozwiązać – ale jeszcze poważniejsze są pytania o przyszłość. Jak ułożyć relacje gospodarcze z Ukrainą, by polskie rolnictwo po prostu nie padło? O tym mówił były minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski.

Jan Krzysztof Ardanowski był gościem Radia „Wnet”. Rozmowa dotyczyła problemu obecności zboża z Ukrainy na polskim rynku. Polscy rolnicy nie mają teraz gdzie sprzedawać swoich produktów.

Zboże jest wszędzie. Była prowadzona ankieta przez Agencję Restrukturyzacji, która potwierdziła, że kilka milionów ton zboża jest u rolników, którzy nie mają tego gdzie sprzedać. Nie tylko że cena gwałtownie spada, ale nie ma też gdzie sprzedać. Kupujący, którzy zawsze kupowali zboże, obkupili się na Ukrainie i nie są zainteresowani kupnem tego zboża – powiedział Ardanowski.

Wesprzyj nas już teraz!

Pytany, jak doraźnie poradzić sobie z tym problemem – bo w sprawie najważniejsze są względy strategiczne, o czym później – wskazał na kilka możliwych rozwiązań.

Jeżeli byłaby zgoda kilku ministerstw, to jest [możliwe] zwiększanie przerobu zboża na bioetanol, czy na spirytus dodawany do benzyny. Prawo polskie na to zezwala, stosujemy ten dolew od wielu lat, należy go zwiększyć, w oparciu o polski spirytus, a nie ten sprowadzany z Brazylii. Część zboża można przeznaczyć do biogazowni, żeby mieć biometan. Może w normalnym ustabilizowanym roku byłoby to trochę marnowanie zboża, w tym roku ja nie mam żadnych skrupułów, należałoby do biogazowni część przeznaczyć – wskazał. Jak podkreślił, możliwe byłoby też spalanie zboża żeby uzyskać z niego ciepło; stwarza to pewne obiekcje moralne, ale w takiej sytuacji trzeba imać się wszystkiego.

Otwarte pozostają pytania o odpowiedzialność za wywołanie kryzysu.

W Polsce ktoś zarobił kilka miliardów złotych na tym imporcie, a rolnicy ponieśli straty. […] Jeżeli miałyby być jakieś interwencje zdejmujące zboże z rynku, one powinny być dedykowane tylko i wyłącznie – podkreślam to bardzo mocno – dla rolników, którzy wytworzyli to swoje zboże w swoich gospodarstwach, absolutnie nie dla tych, którzy to zboże kupili, zarobili na tym, a teraz chcieliby jeszcze zarobić drugi raz, żeby państwo to zboże od nich odkupiło. Nie wolno tego robić – powiedział Ardanowski.

– Ustalenie, kto na tym zbożu zarobił, jakie fortuny powstały, jest podstawą rozpoczęcia jakiegoś dialogu z rolnikami – dodał.

Jak wskazał, grupy interesów są prawdopodobnie na tyle mocne, że politycy boją się ujawnić, kto na tym zbożu zarobił.

To są silne lobby na Ukrainie, to są międzynarodowe korporacje, które tam siedzą, a także duże polskie firmy z nimi powiązane – podkreślił.

Wskazał następnie, że problem jest związany również z działaniem Unii Europejskiej.

My musimy dbać o własne rolnictwo, Unia Europejska ma nas w głębokim poważaniu. Sama wywołała ten problem zboża z Ukrainy, znosząc zarówno cła jak i kwoty dostępu. Zboże z Ukrainy wchodziło do Polski przez wiele lat w ograniczonych ilościach, ale ministrowie rolnictwa bardzo pilnowali, żeby była kwota dostępu, bardzo precyzyjnie określony kontyngent, który nie zniszczy rynku zbożowego w UE. Teraz te mechanizmy nie działają, a uderzyło to zwłaszcza w kraje graniczne, czyli głównie w Polskę – zaznaczył.

Jeżeli Komisja Europejska chciałaby to przedłużyć na kolejny rok, powinno być veto Warszawy, uznał były minister rolnictwa. – Co więcej w decyzjach KE jest taki enigmatyczny zapis, że jeżeli coś uderza w rynek konkretnego kraju, to ten kraj ma prawo wprowadzić ograniczenia – podkreślił.

Najważniejsze jest jednak jego zdaniem ułożenie relacji gospodarczych z Ukrainą na przyszłość. Chodzi tutaj o być albo nie być polskiego rolnictwa.

Zboże z Ukrainy zasygnalizowało jeden problem, o wiele poważniejszy niż nawet chwilowe zaburzenie rynku: ułożenie naszych relacji gospodarczych w rolnictwie z Ukrainą na okres powojenny. Wspieramy Ukrainę, powinniśmy to czynić, bo tam się toczy wojna również o polską wolność. Jeżeli nie będzie jednak międzynarodowej umowy między Ukrainą a Polską, jeżeli nie będziemy partycypowali w przekształceniach rolnictwa ukraińskiego, jeżeli nie będziemy mieli dogadanych spraw tanich surowców z Ukrainy i ewentualnego przetwórstwa w Polsce, to polegniemy. W tej chwili mamy ostatni krzyk żeby poukładać relacje z Ukrainą, bo inaczej polskie rolnictwo padnie – zaznaczył Ardanowski.

Źródło: Radio Wnet

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(43)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 314 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram