30 maja 2021

Br. Tadeusz Ruciński FSC: Potrójna tajemnica

Miarą twojej mądrości jest stosunek do tajemnicy.

„W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego…” – wypowiadamy czasem bezwiednie, choć lepiej byłoby świadomie czy odważnie. Niemniej, także wtedy dotykamy znamienia Niepojętej Tajemnicy. Znamienne jest jednak to, że dla współczesnych coś takiego jak tajemnica przestaje mieć znaczenie. Wszystko im zdaje się być odsłonięte, wyjaśnione, jednowymiarowe. Jednak pozbawić poczucia tajemnicy świat, człowieka, zdarzenia, zjawiska… to odebrać im jakby duszę, istotę, wartość, czyli uczynić je pustymi, jałowymi, martwymi. Człowieka można chyba poznać po jego stosunku do tajemnicy. Głupiec z niej drwi, profan ją depcze, barbarzyńca wściekle ją niszczy, odkrywca nią się zdumiewa, uczony z pasją usiłuje ją przeniknąć lub oswoić definicją, teorią czy mikroskopem… Wierzący ją adoruje, mistyk przenika, poeta dotyka jej najcelniejszym słowem, wróżbita udaje, że ją posiadł… Skandalista wydziera ją każdemu, ateista ją odrzuca, gaduła ją roznosi, wierny jej strzeże, dziecko przeczuwa ją i doświadcza prawie wszędzie… Dziwnie łatwo się teraz zdradza – tajemnice państwowe, rodzinne, intymne.

Zdawałoby się, że przed współczesnym zarozumiałym i bezwstydnym profanem „nie ukryje się nic” O jak bardzo się on myli, bo tajemnice tym bardziej są  – piękne, wielkie, głębokie, niezbadane (im więcej wiemy, tym więcej nie wiemy) – lecz nie dla niego, bo on nihilista ze wszystkiego czyni… nic. Trzeba powiedzieć, że teraz nie jest dobry czas dla tajemniczości, dla tajemnicy i dla ludzi pełnych respektu dla niej. Ilu nie dorasta do niej, ilu w nią w ogóle nie wnika, ilu odziera z niej wszystkich dookoła, a ilu po prostu niszczy ją gdzie może, jakby z zemsty, że nie pojmuje jej i że własnej się pozbyli lub sprofanowali, wcale przez to nie stając się kimś większym czy lepszym, a raczej prozaicznym, szarym i wulgarnym.

Wesprzyj nas już teraz!

Na początku tutaj pojawiła się tajemnica, o którą teraz prawie nikt nie pyta, jakby nie była ona wyzwaniem dla rozumu, przedmiotem fascynacji, ale i grozy; jakby w niej nie miały źródła wszelkie inne tajemnice – przyrodnicze, naukowe, mistyczne, kosmiczne… Chodzi o Tajemnicę Boga. Zdaje się być nieprzeniknioną, ale prostemu i pokornemu, respektującemu i klękającemu, zachwyconemu i adorującemu – powoli się objawia, ujawnia, oświeca go i przemienia. Ta Jej Trójjedyność nie może być poznana i rozumiana, lecz jedynie wciąż objawiana i tym bardziej zadziwiająca.

Św. Patryk, który wydobywał Irlandię z mrocznych pogańskich kultów, światłem Bożej Ewangelii, stając przed jednym z miejscowych władców, otoczonego przez druidów, został wyzywająco zapytany, jak to wyjaśni tego swojego Boga, że Jeden w Trzech, a Trzech w Jednym. A on tak naturalnie schylił się i z trawy wydobył  trójlistny liść koniczyny, którym symbolicznie to objaśnił. Potem wobec wielu pogan posługiwał się tym znakiem. Podobnym znakiem-symbolem są trzy świece połączone w jednym płomieniu, czy rodzina. A poeta ze słowami, że „Bóg to jedność – bez cierpienia”.

Tak, bo gdy Bóg w Trójcy Świętej to: jedność, harmonia, relacja, a  człowiek wobec innych, to raczej: osobność, obcość, samotność. Jak w wierszu Rilkego: „A ludzie, co się nienawidzą – spać muszą razem – bardziej jeszcze sami – samotność płynie całymi rzekami.” I wiemy sami, że coraz gorzej nam wychodzi być ze sobą razem, zgodnie i blisko. Tym bardziej potrzeba nam zbliżenia się do tej Tajemnicy Boga dla nas tak odległej, niepojętej i jakby niemożliwej.

Czasem mówi się, że Bóg jest Wielkim samotnikiem. To nieprawda wobec Tajemnicy Trójcy Świętej. Jeśli Bóg jest Miłością, to ona musi się wciąż dziać się pomiędzy, tętnić, udzielać się nieustannie. Ojciec w Synu i w Duchu nieustannie się przenikają, jednoczą i udzielają. Podczas, gdy my – głodni Miłości – wciąż skłóceni, odwróceni i oddaleni. Dlaczego? Skorośmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo?

I tu jawi się inna tajemnica: Tajemnica Nieprawości, grzechu, który odwrócił człowieka od Boga, który skłócił i podzielił ludzi poprzez mistrza podziału i rozdźwięku diabła (dia-bolos, ten, co dzieli). Tym bardziej potrzeba nam odnajdywania w Trójcy Świętej tej pierwotnej bliskości, jedności i harmonii na bardzo odległe choć Jej podobieństwo. Bo nie tyle o podobieństwo nam chodzi, ale o miłość, bo bez Tajemnicy Trójcy świętej miłości po prostu nie ma.

Dobrze więc wobec tej tajemnicy ujrzeć i dookreślić w sobie trzy wymiary, które odniosą nas do czegoś w nas istotnego. Jest to wymiar pionowy, poziomy i wymiar głębi. Można je wysłowić jako : – nad, – wokół i – wewnątrz.

W wymiarze pionowym „–nad” człowiek odnosi się do kogoś ponad sobą – do Boga, do ojca i matki, do duchownego, przełożonego, wszelkiego autorytetu. Wobec nich kształtuje w sobie respekt, posłuszeństwo, zależność, poczucie ładu, hierarchii. Jako, że ten wymiar odnosi się do Boga Ojca, to człowiek przezeń  staje się ogólnie mówiąc „synem”. Jeśli odrzuci ten wymiar i to, co z niego wynika, to do końca pozostanie niedojrzały (Piotruś-Pan), zbuntowany, anarchiczny,  rozbity i bezładny.

W wymiarze poziomym „-wokół” człowiek wiąże się z bliźnimi: braćmi, siostrami, przyjaciółmi, słowem z podobnymi sobie. Ten wymiar wymaga pewnej równości, ludzkich więzi, przyjaźni. Ale i poświęcenia, empatii, wyrzeczeń. Jako, że ten wymiar odnosi się do Syna Człowieczego, to poprzez niego człowiek  staje się jakby „bratem”. Jeśli odrzuci ten wymiar, to staje się kapryśnym samolubem, sobkiem zamkniętym w swojej bańce i zajętym tylko sobą; bez uwagi i troski o innych, o ich problemy i dramaty świata.

W wymiarze wewnętrznym „- w głębi” człowiek odnajduję swoje wnętrze, czyli sumienie,  serce z intuicją i emocjami, świat duszy, wymiar duchowy. Odkrywa tam swoją tożsamość, autorefleksję, poczucie niezależności, ale i samopoznanie i obecność Boga. Jako, że ten wymiar odnosi się do Ducha Świętego, Trzeci Osoby Boskiej, to poprzez ten wymiar i obecność w nim człowiek staje się „osobą” z duszą i ciałem, z tożsamością i niepowtarzalnością, jak to się mówi: z osobowością. Ignorując ten wymiar skazuje się na nijakość, jednowymiarowość, powierzchowność, pustkę, bezmyślność i bezwolność.

Tak człowiek może doświadczać jakichś przejawów pełni, kontaktu i jedności z sobą samym, ale i głębszych relacji z ludźmi i z Bogiem. To trochę jak ów 10-letni Oskar z książeczki „Oskar i pani Róża”, namówiony przez opiekunkę, aby pisał listy do Pana Boga, bo miał zaledwie kilkanaście dni życia. I prosi on w jednym liście, aby Bóg przyszedł i objawił mu się. Doświadcza wtedy jakby paroksyzmu Życia w całej jego pełni i harmonii, w rozkosznym zachwycie każdym jego przejawem i chwilą. Kończy ten list słowami: „Dziękuję Ci, Panie Boże, że to dla mnie zrobiłeś. Miałem wrażenie, że bierzesz mnie za rękę i wprowadzasz w sam środek tajemnicy, by zgłębiać tajemnicę. Dziękuję”

To dochodzenie do swojej pełni w zgodności trzech wymiarów: „ponad”, „wokół” i „w głębi siebie” jest możliwe, ale nie bez modlitwy, adoracji, troski. Kiedy odwiedzam jedną młodą rodzinkę i czasem zapraszany jestem do wspólnej modlitwy, pytam ich czasem o tajemnicę ich „dobrego domu”, ale i zgody małżeńskiej, pogody ducha domowników. Mówią mi: „Rano trzeba zacząć wszystko „W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego…” zapraszając Go do myśli serca i woli na cały dzień. Kiedy coś nie tak między nami małżonkami, to klękamy i powtarzamy to, co w kościele: Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość itd. Tak nam dopomóż Panie Boże w Trójcy Świętej jedyny…” A gdy zbyt dużo rozdźwięków i hałasu w domu, idziemy wszyscy do pustego kościoła, by klęcząc na adoracji nabrać w siebie ciszy i Bożego pokoju, bo człowiek jest taki teraz często rozbity…”

No właśnie, cytując Katechizm to „adoracja Jedynego Boga chroni współczesnego człowieka przed zupełnym rozbiciem”. Jakie więc tajemnice adorujemy: Tajemnicę Trójjedynego Boga, czy te medialne tajemnice ludzkiego grzechu, bezwstydu, skandali etc. Człowiek bowiem staje się na obraz i podobieństwo Boga lub bożka, którego wielbi”.

Pytanie więc: ku czemu zwracamy swoje twarze, a więc i wnętrza – ku pustce czy pełni  Łaski w Komunii świętej i w Komunii Osób Trójcy Przenajświętszej? Z takimi potem twarzami idziemy do ludzi…

Brat Tadeusz Ruciński

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 160 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram