8 września 2021

Brazylia: zaostrza się kampania przedwyborcza. Obawiano się zamieszek takich jak na Kapitolu

(Jair Bolsonaro, REUTERS/Sergio Moraes /Forum)

7 września w Brazylii w Dniu Niepodległości odbyły się duże marsze poparcia dla prezydenta Jaira Bolsonaro, który pozostaje w sporze z Sądem Najwyższym, jak i mniejsze wiece „Krzyku Wykluczonych”, organizowane przez lewicowe środowiska przy wsparciu brazylijskiego episkopatu. Brazylia szykuje się na wybory zaplanowane na rok 2022. Bolsonaro zapowiedział, że nie będzie przestrzegał orzeczeń Sądu Najwyższego i „tylko Bóg” może go pozbawić władzy.

Tysiące zwolenników brazylijskiego prezydenta wsparło go w batalii z Sądem Najwyższym. W Sao Paulo na marszu pojawiło się około 125 tys. osób, chociaż pierwotnie szacowano, że może przybyć nawet 2 miliony zwolenników prezydenta, który od samego momentu przejęcia władzy toczy spór z najwyższym trybunałem, a w szczególności z sędzią, który uwięził kilku jego zwolenników za rzekome finansowanie, organizowanie lub nawoływanie do przemocy i „aktów antydemokratycznych” czy rozpowszechnianie dezinformacji. Bolsonaro, wzywając swoich zwolenników do wyjścia na ulice w Dzień Niepodległości, wzbudził obawy wśród lewicowych wrogów, że demonstracje przerodzą się w zamieszki, takie jak te na amerykańskim Kapitolu 6 stycznia br. Obawy były nieuzasadnione.

Ostatnio frustrację ekipy Bolsonaro wywołała decyzja o zatrzymaniu i przesłuchiwaniu przez trzy godziny Jasona Millera, byłego doradcy prezydenta Donalda Trumpa, konserwatywnego przedsiębiorcę inwestującego w sieci społecznościowe. Przebywał on w Brazylii, gdzie uczestniczył w spotkaniu jednoczącej konserwatystów platformy CPAC. Na lotnisku zatrzymała go policja. Bolsonaro spotkał się z ciepłym przyjęciem w Sao Paulo, gdy za „polityczne aresztowania” krytykował Sąd Najwyższy i sędziego Alexandre’a de Moraesa. Zapowiedział, że nie będzie już dłużej przestrzegał orzeczeń sędziego de Moraesa, który w przyszłym roku obejmie przewodnictwo w krajowym trybunale wyborczym. – Jakakolwiek decyzja pana Alexandre’a de Moraesa odnośnie tego prezydenta nie będzie już przestrzegana. Cierpliwość naszego narodu się skończyła – deklarował Bolsonaro, wskazując, że sędzia już dla niego „nie istnieje”.

Wesprzyj nas już teraz!

W Sao Paulo podkreślił: – Chcę powiedzieć tym, którzy chcą, abym w Brazylii był niewybieralny: tylko Bóg usunie mnie stąd. Bolsonaro wskazał na istnienie trzech opcji, jeśli chodzi o dalsze sprawowanie władzy: zostanie uwięziony, zabity albo zwycięży. Wkrótce „poinformował łajdaków”, że „nigdy nie zostanie uwięziony”. Od wielu miesięcy obecny prezydent uczestniczy w licznych wiecach w całym kraju, zabiegając o poparcie w przyszłorocznych wyborach.

Analityk Thomas Traumann zarzuca brazylijskiemu politykowi „przekroczenie Rubikonu” wskutek deklaracji, że nie zamierza przestrzegać orzeczeń sędziów Sądu Najwyższego. Wielu lewicowych liderów 7 września zorganizowało mniejsze wiece, wzywając swoich zwolenników, by unikali starć z osobami popierającymi prezydenta. Jednocześnie mobilizują siły na 12 września. Mają się wtedy odbyć większe protesty przeciwko Bolsonaro.

Prezydent wezwał Senat do oskarżenia sędziego de Moraes’a. Zapowiedział, że jeśli przegra, odrzuci wyniki przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Podczas demonstracji nawiązywał do czasów dyktatur wojskowych. W przeddzień wtorkowych protestów podpisał regulacje, które znacznie ograniczają możliwość usuwania lub blokowania treści przez sieci społecznościowe, chcąc uniknąć sytuacji takich jak w USA i zjawiska „cancel culture”. W kraju mierzy się z wieloma wyzwaniami, w tym z dużą liczbą ofiar śmiertelnych z powodu polityki covidowej i rosnącą inflacją.

Sondaże sugerują, że były prezydent Luiz Inácio Lula da Silva – uwolniony decyzją sędziego Sądu Najwyższego Edsona Fachina, który stwierdził, że sąd federalny w Kurytybie nie miał jurysdykcji do orzekania w sprawach z udziałem byłego prezydenta i unieważnił wszystkie toczące się wobec niego postępowania z powodu licznych zarzutów korupcyjnych – obecnie stanowi największe zagrożenie dla drugiej kadencji Bolsonaro. W drugiej turze mógłby nawet pokonać obecnego prezydenta.

Bolsonaro atakuje także innego sędziego Sądu Najwyższego, Luisa Roberto Barroso, który także stoi na czele Sądu Wyborczego i zdecydowanie popiera utrzymanie obecnego systemu elektronicznego liczenia głosów. Prezydent sugeruje, że maszyny są podatne na oszustwa i opowiada się za drukowanymi kartami do głosowania. Sztab prezydenta wskazuje, podobnie jak sztab Donalda Trumpa, że istnieje spisek establishmentu przeciwko jego reelekcji. Ostatnie sondaże „dają” byłemu prezydentowi Luiz Inácio Lula da Silva 37 proc. poparcia, a Bolsonaro –  28 proc.

Zdaniem urzędującego prezydenta, sędziwie chcą za wszelką cenę odsunąć go od władzy i utorować miejsce Luli. Sędzia Moraes prowadzi śledztwo w sprawie „fałszywych wiadomości” produkowanych i rozpowszechnianych przez administrację Bolsonaro. Wydał nakazy aresztowania najbardziej żarliwych sojuszników Bolsonaro w sieci, w tym kongresmana Daniela Silveiry.

W sierpniu prezydent wręczył przewodniczącemu Senatu Rodrigo Pacheco wniosek o wniesienie oskarżenia przeciwko Moraesowi, twierdząc, że decyzje sędziego były niezgodne z konstytucją i naruszały wolność słowa. Pacheco odrzucił jednak jego petycję. Więc Bolsonaro wyszedł na ulice, mobilizuje zwolenników w całym kraju przeciwko „niesprawiedliwościom” Sądu Najwyższego. Bolsonaro wciąż cieszy się silnym poparciem wśród sił zbrojnych. Lewica alarmuje, że prezydent może chcieć przeprowadzić zamach stanu i zawiesić działanie Sądu Najwyższego. Część obserwatorów wskazuje, że jednak większość obecnych dowódców sił zbrojnych nie poparłoby Bolsonaro w razie próby takiego zamachu stanu. Prezydent jest popularny wśród ogromnej liczby oficerów wojska i żandarmerii wojskowej, którymi zarządzają gubernatorzy stanów. Największe brazylijskie stowarzyszenie żandarmów zadeklarowało wsparcie w przypadku „wewnętrznego konfliktu”.

Przeciwnik Bolsonaro, Lula, organizuje lewicowe grupy katolickie i inne organizacje wokół ruchu „Krzyku Wykluczonych”, skupiającego się na potrzebach najuboższych w społeczeństwie i niewystarczającej polityce socjalnej. Tegoroczne marsze „Krzyku Wykluczonych” były aktami sprzeciwu wobec polityki Bolsonaro. Lokalni działacze podkreślali, że „Kościół dał im pełne wsparcie”, ponieważ „stawką jest demokracja w Brazylii”. Oświadczenie z okazji Dnia Niepodległości wydane 3 września przez przewodniczącego CNBB, arcybiskupa Walmora Oliveira de Azevedo z Belo Horizonte, bezpośrednio odnosiło się do klimatu politycznego w kraju. Azevedo potępił atmosferę „wściekłości i nietolerancji”, zaznaczając, że „chrześcijanie muszą być agentami pokoju, a pokoju nie buduje się bronią”. Nawiązał do wysiłków Bolsonaro zmierzających do złagodzenia ograniczeń dotyczących posiadania broni w Brazylii.

Hierarcha ubolewał także z powodu rosnącej liczby ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie, ataków na rdzenną ludność i dewastacji ekosystemu Brazylii, które miały się nasilić od czasu objęcia władzy przez Bolsonaro. „Nie daj się przekonać tym, którzy atakują urzędy ustawodawcze i sądownicze. Istnienie trójpodziału władzy utrudnia pojawienie się totalitaryzmu” – zasugerował  abp Azevedo. Inny duchowny, o. Antonio Manzatto, profesor teologii na Papieskim Uniwersytecie Katolickim w São Paulo, stwierdził, że po prawie trzech latach rządów Bolsonaro Kościół jest świadomy zagrożeń, jakie stwarza on dla demokracji. – Jego projekt od czasu kampanii polegał na przeprowadzeniu zamachu stanu, przy użyciu sił zbrojnych do uciszenia opozycji – mówił. Zdaniem o. Manzatto, „bolsonaryzm jest próbą odwrócenia uwagi od tego, co naprawdę ma znaczenie, rzeczywistości wysokiej inflacji, kryzysu gospodarczego i rosnącego bezrobocia”. Dlatego „Krzyk Wykluczonych jest ważny. Podobnie jak oświadczenie CNBB, wyraża, że my katolicy jesteśmy przeciwni wszelkim politykom, którzy generują wykluczenie i atakują ludzką godność” – stwierdził.

Arcybiskup Leonardo Steiner z Manaus zaznaczył, że „Krzyk Wykluczonych” miał wzloty i upadki od czasu powstania w latach 90., jednak teraz ponownie zyskuje na sile. Do ruchu dołączyły związki zawodowe i organizacje studenckie. Biskup José Valdeci Mendes z Brejo, który przewodniczy Komisji Duszpasterskiej CNBB ds. Transformatywnej Akcji Społecznej, mówił, że inicjatywy takie jak „Krzyk Wykluczonych” mają na celu zwiększenie udziału społeczeństwa w polityce, co jest teraz ważniejsze niż kiedykolwiek.

Źródło: abc.net.au, cruxnow.com, en.mercopress.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram