Konflikt w sprawie budowy centrum logistycznego Lidla w Gietrzwałdzie trwa już kilka lat. Niemiecka firma zdecydowała się wybudować ten obiekt w sąsiedztwie Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej, jedynego w Polsce, uznanego przez Rzym, miejsca objawień Maryi. Upór z jakim Lidl prze do realizacji swojej inwestycji przypomina upór Bismarcka, który podczas zaborów realizował antypolski i antykatolicki – kulturkampf. Co ciekawe, wkrótce po ostatnim objawieniu się Matki Bożej w Gietrzwałdzie, zakończył się on sromotną klęską, którą to zresztą podczas objawień Maryja zapowiedziała.
Walka o ducha sanktuarium
Wesprzyj nas już teraz!
Teren, na którym mają stanąć obiekty Lidla rozciąga się na obszarze ponad 40 hektarów. Są to ziemie byłego PGR-u Łajsy, obecnie należące do prywatnego właściciela. – Budowa się jeszcze nie zaczęła, więc można tę inwestycję zatrzymać. Magazyny Lidla maja stanąć bardzo blisko miejsca objawień. Widziałam specyfikację tej inwestycji, to prawdziwy moloch – powiedziała PCh24.pl Agnieszka Żurek, autorka publikacji na temat konfliktu społecznego dotyczącego budowy hal magazynowych Lidla w Gietrzwałdzie.
Inwestycja spotkała się z ogromnym sprzeciwem społecznym, szczególnie katolików. Przeciw jej realizacji, w całej Polsce, odbyły się protesty. W sumie było ich aż 180. Po raz pierwszy plany budowy magazynów Lidla zatrzymała decyzja wydana w lipcu 2023 roku przez Artura Chojeckiego, wojewodę warmińsko – mazurskiego, którą wstrzymał on pozwolenie udzielone na budowę przez wójta Gietrzwałdu. Obecnie rządzący zdjęli blokadę z pozwolenia wójta. Znów rozgorzał ostry spór, który intensyfikował się aż do 16 stycznia tego roku, kiedy to Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie cofnął pozwolenie wydane przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze na budowę magazynów Lidla w Gietrzwałdzie. Sąd stwierdził, że w pozwoleniu nie ma opinii na temat oddziaływania ogromnej inwestycji na środowisko.
A zdaniem przeciwników budowy centrum logistycznego Lidla, wiele „towarów”, które ta niemiecka firma zamierza składować w Gietrzwałdzie, może bardzo zaszkodzić środowisku. „Istotną funkcją tego centrum logistyczno – dystrybucyjnego ma być funkcja magazynowania odpadów, które będą wytwarzane na miejscu oraz przywożone z innych placówek. Z dokumentacji dot. tej inwestycji wynika, że na terenie centrum (w hali, jak i na placach zewnętrznych) będą magazynowane odpady w ilości ok. 150 tys. ton rocznie, w tym odpady niebezpieczne ponad 3 tys. ton rocznie, w tym organiczne, baterie, odpady elektroniczne i lampy zawierające rtęć – czytamy na stronie internetowej społecznego Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Gietrzwałdu.
Decyzji o budowie mega magazynu Lidla w Gietrzwałdzie sprzeciwia się także Parlamentarny Zespół ds. Obrony Gietrzwałdu, który 3 lutego wystosował wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie postępowania sprawdzającego, czy działania wójta gminy Gietrzwałd były zgodne z prawem administracyjnym. Przeciwko tej budowie protestują też lokalne organizacje ekologiczne oraz osoby, które zanim powstał pomysł budowy magazynów Lidla, kupiły działki budowlane, jak się dziś okazuje w sąsiedztwie tej wielkoskalowej, przemysłowej inwestycji.
Niemal wszyscy, którzy mieszkają w Gietrzwałdzie są przerażeni wizją 800 tirów, które w ciągu doby, mają docierać wąską, kręconą, jednopasmową jezdnią (droga krajowa nr 53 Olsztyn – Szczytno) do centrum logistyczno – dystrybucyjnego Lidla. Łatwo sobie wyobrazić jak wielkim obciążeniem byłoby to dla mieszkańców. Już teraz ta droga jest bardzo niebezpieczna i dochodzi na niej do wielu, często śmiertelnych, wypadków. Policja poinformowała, że w minionym roku na tej drodze doszło do 8 wypadków, w których 3 osoby zginęły i 6 zostało rannych. Doszło też do 93 kolizji. Na tej właśnie drodze swego czasu, o mały włos, nie stracił życia Wiktor Węgrzyn, komandor Motocyklowego Rajdu Katyńskiego. Jak się okazuje ta „krajówka” na pewno szybko nie zostanie przebudowana do standardu drogi ekspresowej. W styczniu br. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Olsztynie poinformowała, że jeśli nie pojawią się dodatkowe przeszkody, to rozbudowa DK53 ruszy dopiero w drugiej połowie 2026 roku i potrwa 4 lata.
„Przeszłość jest to dziś, tylko cokolwiek dalej” – C.K. Norwid
Gietrzwałd w swojej historii nie raz doznał gwałtu ze strony Niemców. Podczas zaborów prowadzony był tu przez władze pruskie haniebny kulturkampf. Jego zadaniem było krzewienie niemieckości, niemczyzny, kultury i gospodarki niemieckiej, tępienie polskości i katolickości. Szczególnie brutalne restrykcje dotknęły mieszkańców Gietrzwałdu po objawieniach Maryjnych, które trwały tu od czerwca do września 1877 roku. Wówczas ze wszystkich stron Polski do Gietrzwałdu zaczęły ciągnąć tłumy wiernych. Tak się dziwne złożyło, że był to szczytowy okres kulturkampfu. Prusacy jak tylko mogli utrudniali pielgrzymom dotarcie na miejsce objawień, nakładali kary na kapłanów, którzy tam odprawiali Msze św. Zamknęli do aresztu w Olsztynie księdza Augustyna Weichsela, proboszcza parafii Narodzenia Najświętszej Marii Panny (dziś sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej), który był gorącym propagatorem objawień Maryi w Gietrzwałdzie.
Katolicy narodowości niemieckiej, licznie wówczas zamieszkujący Warmię, bardzo opornie przekonywali się do autentyczności objawień Maryi w Gietrzwałdzie. Byli pod silnym wpływem niemieckiej prasy, która jawnie podważała prawdę o objawieniach. Nawet niemieccy duchowni nie dawali wiary w nieziemskie wydarzenie, które miało miejsce w Gietrzwałdzie. Pruska, państwowa prasa polityczna urabiała wrogą opinię wobec gietrzwałdzkich objawień i od razu wystąpiła z fałszywymi zarzutami pod adresem wizjonerek, proboszcza gietrzwałdzkiego i w ogóle duchowieństwa katolickiego. Wydarzenia w Gietrzwałdzie określały jako „zabobon, oszustwo, skandal, obłudę, obłęd religijny”.
Podczas II wojny światowej niemiecki okupant czynił podobnie. Kiedy przychodził czas kolejnych rocznic objawień Maryi, celebrowanych przed gietrzwałdzkim kościołem, niemieccy żołnierze otaczali miejscowość i nie wpuszczali nikogo, do tego jeszcze bezczelnie kłamiąc, że tam jest epidemia. Co ciekawe, również Sowieci, kiedy zimą roku 1945 zajęli Gietrzwałd, wojskowym kordonem odcięli wiernym dostęp do sanktuarium. Sprofanowali kościół urządzając w prezbiterium szalety. W świątyni trzymali konie. Bardzo dotkliwie pobili księdza proboszcza. Zamordowali też ks. Bruno Weichsela, kuzyna dawnego proboszcza gietrzwałdzkiego kościoła.
– W miejscu, w którym oddycha się duchową, narodową, religijną i historyczną polskością nie może być niemieckiej, symbolicznej i rzeczywistej ekspansji… nie pozwólmy zadeptać polskiego ducha i polskich serc w tym świętym miejscu, choćby wójt otrzymał rocznie za m/kw hal 30 PLN – mówi historyk dr Jarosław Kowalski, mocno zaangażowany w działania dążące do zablokowania giga inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie.
Słysząc tę wypowiedź polskiego patrioty, przychodzą mi myśl słowa wiersza Marii Konopnickiej, które niestety znów są bardzo aktualne
Chodziły tu Niemce,
Chodziły odmieńce:
Sprzedaj, chłopie, rolę,
Będziesz miał czerwieńce!
Zapłacimy chatę,
Zapłacimy pole…
Będziesz miał talarów
Na caluśkim stole!
Nie traćmy jednak nadziei, tak nie stracił jej chłop z wiersza Konopnickiej, który jednak nie uległ pokusie mamony i ziemi nie sprzedał. A na dodatek pouczył Niemca co dla Polaka znaczy dewiza narodowa „Bóg, Honor, Ojczyzna”.
Nie sprzedam ci roli…
Weź, Niemcze, talary…
Kto ziemię przedaje,
Nie naszej ten wiary!
Również dr Jarosław Kowalski w swojej odezwie do braci i sióstr w katolickiej wierze wskazał Tą, pod której sztandarem Polacy zawsze zwyciężali: „Tak jednak – Jedyną nadzieją na zwycięstwo w tej batalii jest Matka Boża Gietrzwałdzka, która objawiła się Polakom w najcięższym czasie kulturkampfu i pomogła go zwyciężyć”.
Adam Białous