21 kwietnia 2016

„Czy papież jest katolikiem?” – zastanawiali się religijni intelektualiści na jezuickiej uczelni

(fot. REUTERS / FORUM)

Ogromne zamieszanie, jakie pośród katolickich komentatorów wywołała adhortacja dotycząca życia rodzinnego – „Amoris Laetitia” – sprawia, że pytanie „Czy papież jest katolikiem?”, uważane do niedawna za absurdalne, teraz okazuje się być poważnym problemem dla intelektualistów katolickich – pisze liberalny magazyn „Cruxnow”. Pismo odniosło się do ostatniej prelekcji zorganizowanej pod takim właśnie tytułem w Nowym Jorku.

 

Prelegenci – raczej o umiarkowanym bądź liberalnym nastawieniu do katolicyzmu – wyrazili obawy, że Franciszek wydał dokument, który podważa nauczanie Kościoła dotyczące trwałości małżeństwa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Magazyn „Cruxnow” przypomina, że „środowiska tradycyjne” jednoznacznie oceniają dokument papieski jako „katastrofę” i „odejście od nauczania Kościoła”. Jedna z komentatorek konserwatywnego portalu „The Federalist”, Claire Chretien napisała: „Nagle pytanie retoryczne Czy papież jest katolikiem? nie wydaje się już tak retoryczne”.

 

Pod takim samym tytułem we wtorek w Nowym Jorku odbyła się debata, którą zorganizował jezuicki Uniwersytet Fordham. Wśród panelistów znalazł się były komentator religijny gazety „The New York Times”, Ross Douthat – główny krytyk Franciszka po prawej stronie katolickiej, jak go przedstawił magazyn „Cruxnow”.

 

Udział w dyskusji wzięli także: Peter Steifels również były dziennikarz „NYT” i wydawca magazynu „Commonewal”; Natalia Imperatori-Lee, teolog w Manhattan College; Alice Kearney Alwin, dyrektor szkoły katolickiej dla dziewcząt – Marymount School na Manhattanie oraz John Sexton, emerytowany dziekan New York University i absolwent Fordham.

 

Douthat podkreślił, że „Amoris laetitia” została „tak napisana, że jeszcze nigdy w Kościele nie zdarzyło się, aby pojawił się dokument, który by wprowadzał tyle zamieszania”.

 

To jest bez wątpienia celowo destabilizujący dokument i czy ta destabilizacja jest dobra czy zła jest czymś o co liberałowie i konserwatyści mogą się spierać – stwierdził.

 

Steinfels podjął ten argument, mówiąc, że „to co prelegent uznał za niejednoznaczność można by określić mianem złożoności”, która może przynieść dobre owoce dla Kościoła. Douthat odparł jednak, że z pesymizmem patrzy na przyszłość Kościoła w Ameryce Północnej.

 

Alwin, która prowadzi szkołę dla dziewcząt przekonywała, że nie ma się czego obawiać. „Nowy radosny i bardziej miłosierny katolicyzm”, który uosabia wedle niej obecny papież, jest dobrze przyjmowany przez dzieci i dlatego, abstrahując od sporów doktrynalnych, będzie on miał pozytywny wpływ na następne pokolenie.

 

Imperatori-Lee była również stosunkowo optymistyczna. W pewnym momencie zauważyła, że to dziwne, iż dwie kobiety patrzą z nadzieją w przyszłość – w przeciwieństwie do pozostałych uczestników dyskusji. Kobiecie spodobało się w dokumencie to, co papież mówił o feminizmie.

 

Douthat nieugięcie przekonywał, że współczesny Kościół katolicki „nie ma obsesji na punkcie wszelkich surowych zasad”, które „wedle Franciszka i jego zwolenników muszą być zmienione w duchu miłosierdzia”. – Wręcz przeciwnie – mówił – nie widzę żadnych oznak takiego konserwatyzmu. Przyznał, że konserwatywny katolicyzm jest „podzielony i zagubiony” i „nie ma jasnych odpowiedzi” na kryzys.

 

Jednak idea, że Kościół będzie czekać wspaniała przyszłość, jeśli tylko pozbędzie się konserwatyzmu właściwego dla lat 50. ub. stulecia, który Franciszek zdaje się dostrzegać na każdym kroku, jest po prostu szaleństwem! – ripostował wyraźnie oburzony Douthat. – Takiego katolicyzmu już dawno nie ma na Zachodzie – dodawał.

 

Wyjaśnił, że współczesny katolicyzm jest podzielony, nieuporządkowany, ludzie są źle katechizowani i sami katolicy są bardzo zliberalizowani.

 

Paneliści zgodzili się, że w Kościele bez wątpienia dokonuje się zmiana, której nie chcą uznać „tradycjonaliści”, a która „może się okazać zgubna”, jeśli Kościół zatraci swój podstawowy cel, jakim jest zbawienie jak największej liczby ludzi.

 

– Myślę, że zgodzicie się Państwo ze mną, że Kościół, zamiast starać się być lubianym, w pełni wyraża się poprzez realizację pragnienia Bożego zbawienia – mówiła Imperatori-Lee. – Gdyby Kościół nie wywiązywał się z tego zadania, to byłaby to porażka – dodała.

 

Dalej wyjaśniła, że Kościół musi starać się zbawić jak największą liczbę ludzi w danym momencie w historii. Dlatego powinien odrzucić wszystko to, co jest przeszkodą, uniemożliwiającą osiągnięcie tego celu.

 

Ostatecznie dyskusja pt. „Czy papież jest katolikiem?” przerodziła się w dyskusję o to, czym jest katolicyzm.

 

Źródło: cruxnow.com

AS

   

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram