2 lipca 2013

Egipskie siły zbrojne postawiły przywódcom zwaśnionych ugrupowań politycznych ultimatum dając im 48 godzin na zawarcie kompromisu, który zakończy najpoważniejszy od dwóch lat kryzys polityczny w kraju. Wojskowi ostrzegli, że jeśli do tego nie dojdzie „armia narzuci swoją własną mapę drogową dla kraju”. W ten sposób dowództwo sił zbrojnych dało wyraźnie do zrozumienia islamistycznemu prezydentowi Mohamedowi Mursiemu, że ma podzielić się władzą z opozycją.

W dramatycznym oświadczeniu wyemitowanym w państwowej telewizji wojskowi oświadczyli, że po tym, jak w niedzielę miliony Egipcjan wyszły na ulice żądając ustąpienia Mursiego i plądrując siedziby Bractwa Muzułmańskiego, kraj stanął na krawędzi wojny domowej. – Jeżeli żądania ludu nie są realizowane w określonym czasie, to obowiązkiem sił zbrojnych będzie ogłoszenie mapy drogowej na przyszłość – oświadczył szef sztabu egipskich sił zbrojnych, generał Abdel Fattah al-Sisi.

Wesprzyj nas już teraz!

Dodał on, że mieszkańcy Egiptu wyrazili swoją wolę z bezprecedensową jasnością w masowych demonstracjach i tracenie więcej czasu tylko zwiększa niebezpieczeństwo podziałów i konfliktów. Armia powiedziała, że będzie nadzorować realizację planu działań jaki przedstawiła „z udziałem wszystkich frakcji i partii krajowych, w tym młodych ludzi”, ale bez bezpośredniego politycznego zaangażowania i udziału w rządzie.

Od czasu obalenia prezydenta Hosni Mubaraka minęło grubo ponad dwa lata, a najludniejszy arabski kraj pogrążony jest w niekończącej się anarchii. Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej od czasu, gdy po serii wyborczych zwycięstw swoje porządki próbuje narzucić silnie zeświecczonemu społeczeństwu Bractwo Muzułmańskie. Opozycja zarzuca mu dążenie do monopolizacji władzy i całkowitego zarzucenia i tak wadliwie działających w ciągu ostatnich dwóch lat zasad demokracji. W tym okresie doszło też do niemal regularnych prześladowań egipskich chrześcijan, którzy stanowią od 8 do 10 proc społeczeństwa.

Bractwo naraziło się nie tylko opozycji i zwolennikom świeckiego państwa dążąc do narzucenia rządów islamskich, ale także milionom zwykłych Egipcjan z powodu ekonomicznej niegospodarności. Za ich rządów nastąpił gwałtowny spadek wpływów z turystyki, a także głęboka stagnacja na rynku inwestycyjnym. Sytuację pogarsza szalejąca inflacja, przerwy w dostawach prądu co jest szczególnie dokuczliwe w letnie upały oraz zakłócenia w zaopatrzeniu w paliwo, przez co kierowcy godzinami muszą czekać na zatankowanie samochodu. Koszt ubezpieczenia długu publicznego na wypadek niewypłacalności wzrósł do rekordowego poziomu, zaś kontrakty terminowe wskazują na znaczący spadek wartości funta egipskiego w stosunku do dolara.

Interwencja generałów została przyjęta z ogromnym entuzjazmem przez protestujących na ulicach przeciwników prezydenta Mursiego. Zebrane na placu Tahrir w Kairze tłumy wiwatowały, gdy z helikopterów wojskowych spadały na setki tysięcy demonstrantów flagi narodowe, co było wymowną ilustracją pragnienia wojskowych okazania jedności z narodem. – Chcemy, aby nowa rada sił zbrojnych rządziła, aż do nowych wyborów – powiedział Mohamed Ibrahim, jeden z uczestników antyrządowego protestu.

Także przywódcy głównej opozycyjnej partii, Frontu Ocalenia Narodowego, którzy od miesięcy domagają się powołania rządu jedności narodowej, z pełną aprobatą odnieśli się do działań wojskowych. Rzecznik partii Chalid Daoud jasno stwierdził, że nie będzie żadnych rozmów z Mursim. Zapowiedział on, że opozycja podejmie rozmowy z generałem Sisim po ustąpieniu prezydenta. Mniej kategoryczny jest były minister spraw zagranicznych, dla którego ultimatum armii jest „wyjściem naprzeciw żądaniom ludzi” i jednocześnie „historyczną szansą, która nie powinna zostać zaprzepaszczona”.

Ultimatum wojskowych wywołało niezadowolenie prezydenta Mursiego, który jednak nie czując poparcia resortów siłowych przez cały dzień właściwie nie reagował na sytuację w kraju. Dopiero dzisiaj nad ranem urząd prezydenta odrzucił oświadczenie armii, podkreślając, że nie było ono konsultowane i zawiera elementy „mogące wywołać zamieszanie”. Poinformowano ponadto, że prezydent zamierza realizować swój własny plan zmierzający do pojednania narodowego „niezależnie od jakichkolwiek oświadczeń, które pogłębiają podziały między obywatelami”.

Wszystko wskazuje jednak na to, że Mursi, chcąc utrzymać się przy władzy będzie musiał przyjąć ofertę armii. Mają tego świadomość jego zwolennicy z Partii Nour, drugiego pod względem liczebności w parlamencie islamistycznego ugrupowania, którzy obawiając się powrotu rządów armii „w wielkim stylu” i wezwali Mursiego do kompromisu z jego przeciwnikami.

W opinii analityków, interwencja wojska mogłaby służyć Mursiemu jeśli chciałby on pójść na kompromis z opozycją. Jednak brak takiej woli z jego strony, stawia armię w pozycji życzliwej neutralności wobec jego przeciwników, co tylko powoduje wzmocnienie ich żądań, i naraża tę instytucję na ryzyko uwikłania w działania, które mogłyby być odebrane jako zamach stanu. – Ultimatum ma wydźwięk potencjalnego zamachu stanu. To, co sprawia, że nie jest to zamach, to danie politykom czasu, aby uporządkowali swoje różnice – powiedział Jassir al-Szimi z Międzynarodowej Grupy Kryzysowej.

Nie bez znaczenia dla rozwoju sytuacji w Egipcie w dniu wczorajszym miało poranne spotkanie szefa sztabu sił zbrojnych Egiptu z wysokiej rangi oficerem amerykańskim, generałem Martinem Dempseyem. Chociaż szczegóły rozmowy nie są znane, jednak późniejszy rozwój sytuacji wskazuje, że to właśnie podczas tego spotkania generał Abdel Fattah al-Sisi podjął decyzję o wystosowaniu ultimatum do egipskich polityków ws. zawarcia kompromisu.

Narastająca anarchia budzi ogromne zaniepokojenie wśród sojuszników Egiptu na Zachodzie i w sąsiednim Izraelu, z którym Egipt zawarł traktat pokojowy w 1979 roku. Stany Zjednoczone i Unia Europejska wezwały Mursiego do podzielenia się władzą z opozycją. Ultymatywne oświadczenie dowództwa egipskich sił zbrojnych wychodzi całkowicie naprzeciw tym postulatom.

 

Krzysztof Warecki

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 803 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram