27 lipca 2021

Francja: część senatorów przelicytowała Orwella. Obroże, bransoletki i kamery na podczerwień w walce z „pandemią”

(fot. Pixabay)

W raporcie francuskiego Senatu znalazły się rozmaite i mocno zwariowane pomysły różnych systemów technologicznych, które mogłyby zapobiegać rozprzestrzenianiu się pandemii koronawirusa i kontrolować ludzkie zachowania. Chodzi o środki inwigilacji w celu np. zapewnienia przestrzegania warunków kwarantanny, szczepienia lub noszenia maski. Większość z nich został uznana za środki „niedopuszczalne”, ale jest to ilustracja tego, co może nas i tak kiedyś czekać… Warto zwrócić uwagę, że owe pomysły nie pochodzą z totalitarnych komunistycznych Chin, ale rozważono ich wprowadzenie w tzw. „starej” demokracji Europy. 

Bardzo represyjne środki miały… zabezpieczyć i pozwolić odzyskać jak najszybciej wolność w przypadku natężenia pandemii. Zastosowanie bardziej inwazyjnych technologii, ale ukierunkowanych i ograniczonych w czasie, miało być racjonalne i zapewnić szybsze  odzyskiwanie normalności, tak, by nie „zamykać” za każdym razem całego kraju.

Trójka senatorów, która przygotowała raport to Véronique Guillotin (lewicowe Zjednoczenie Demokratyczno-Społeczne – RDSE) i dwójka polityków centrowych Republikanów – Christine Lavarde i René-Paul Savary. Ich raport pochodzi z 3 czerwca, a teraz jego treść ujawnił magazyn „Marianne”. Dokument zatytułowano: „Kryzysy zdrowotne i narzędzia cyfrowe: skuteczne reagowanie w celu odzyskania naszych wolności”.

Wesprzyj nas już teraz!

„Chcieliśmy pokazać, co możemy zrobić z technologią cyfrową, oceniając korzyści wynikające z podjęcia ryzyka, aby uniknąć obostrzeń dla wszystkich” – piszą senatorowie. René-Paul Savary dodał, że chodziło mu o wyprzedzające przewidywanie restrykcji, jeśli ewentualna epidemia pojawi się ponownie. Zalecane i rozważane środki jednak szokują.

W raporcie padają pomysły dźwiękowych bramek wejściowych do np. metra. Jeśli osoba byłaby zakażona lub powinna być na kwarantannie, bramka wyda sygnał. Byłby to środek odstraszający przed podróżowaniem takich ludzi, nawet bez zawiadamiania policji. Tu trzeba dodać, że włoskie firmy ochroniarskie Antares Vision i Vigilate zaprojektowały już w 2020 roku podobną technologię, która dzięki kamerom wykrywała brak noszenia maski i sprawdzała temperaturę ciała.

Kolejny pomysł to obroża na szyję, która wymuszałaby zachowanie dystansu społecznego. Zbliżenie się zbytnio do innych posiadaczy obroży, wywoływałoby sygnał dźwiękowy o sile 85 decybeli. To z kolei pomysł szwedzkiej firmy Essity, która w styczniu 2021 roku chciała wyposażyć w takie obroże swoich pracowników, by wymusić zachowywanie dystansu. Noszenie obroży przez ludzi uznano jednak za zbyt szokujące. Z drugiej strony, nie musiałaby by to być obroża, bo taką funkcję równie dobrze spełni smartfon z odpowiednią aplikacją, który może zabuczeć z siłą 100 decybeli. Samrton można jednak odłożyć, a obrożę zdjąć trudniej.

Zainteresowanie wzbudziła za to „elektroniczna bransoletka”, jako pewien „środek ostateczny” w czasach pandemii. Taką „biżuterię” zakładano by osobom zakażonym. Gdyby człowiek z bransoletką usiłował wejść do np. metra, czy autobusu, urządzenie dezaktywowałoby  jego bilet komunikacji miejskiej. Kolejny pomysł to automatyczne wykrywanie tablicy rejestracyjnej zakażonych przez fotoradary. Kolejne pomysły to m.in. kamery termowizyjne montowane w restauracjach, celem wychwytywania klientów o podwyższonej temperaturze. Była też propozycja śledzenia płatności kartami. Dawałoby to kontrolę wyjść z domu osób zakażonych lub przebywających na kwarantannie, ale nie tylko. Także zwracałoby uwagę np. na rodzaj zakupu leków przez innych, co pozwalałoby namierzyć chorego, ukrywającego zakażenie. Dodatkowo w tym systemie można, by nawet „nałożyć automatyczną grzywnę”.

Wyjątkowy był też pomysł nałożenia dodatkowego podatku na tych, którzy zbyt często opuszczaliby swoje mieszkania. W raporcie znalazło się uzasadnienie takiego podatku: „Każde wyjście z domu wiąże się z ryzykiem (…) Jeśli mimo wszystko chcesz mieć swobodę wychodzenia z domu, to wydaje się słuszne, że w zamian zapłacisz ułamek dodatkowych kosztów ponoszonych przez społeczeństwo w wyniku epidemii. Może to być np. niewielka podwyżka składek na ubezpieczenie społeczne, jeśli liczba wyjść z domu lub czas trwania pobytu poza mieszkaniem, nie usprawiedliwiony pracą lub zakupami, przekroczy określony limit”.

Rozważano tu trzy różne systemy płatności podatku od wychodzenia z domu. System „uniwersalny”, w którym każde wyjście liczy się identycznie. System „ubezpieczeniowy”, w którym osoby zagrożone, zwłaszcza osoby starsze, płacą więcej, ponieważ mogą bardziej obciążać system opieki zdrowotnej. I wreszcie trzeci system „odpowiedzialności”, uważany za najbardziej „sprawiedliwy”. Tutaj opłaty zależałyby od ryzyka dla innych, czyli takich czynników jak stan zdrowia (szczepiony lub nie?), powodów wyjścia i okoliczności (miasto, godziny szczytu, itp.). Wśród pomysłów były też drony, cyfrowe rozpoznawanie twarzy, kamery termowizyjne i „przepustka sanitarna”, która akurat weszła w życie.

Senatorowie Guillotin, Lavarde i Savary doszli nawet do wniosku, że „jeśli sami się nie przygotujemy (na pandemię – przyp. aut.), inni zrobią to za nas”. Argumentowali, że nie trzeba dawać tu pozycji lidera i światowego przywództwa „najbardziej autorytarnym reżimom”, bo tylko w taki sposób „utrzymane zostaną wartości demokratyczne”. Ich zdaniem „ryzyko braku przygotowania technologicznego” może mieć skutki polityczne i „nie jest większe, niż ryzyko naruszenia wolności”.

Okazuje się, że wejście w świat Orwella wcale nie musi być poprzedzone totalitarnymi rządami. Wydawałoby się, że takie rzeczy mogą się dziać tylko w ChRL, czy KRL-D.  Nie koniecznie. Ilustruje to też przykład z francuskiego miasta Lunel w departamencie Hérault. Wprowadzono tam już eksperyment z publicznym pouczaniem obywateli, którzy nieodpowiednio zachowują się na ulicy. Przez zainstalowane na ulicach głośniki można usłyszeć komunikaty korygujące. Miejskie Centrum Monitoringu (SCU) przekazuje komunikaty w rodzaju – „proszę uprzątnąć śmieci pod karą grzywny. Dziękujemy”, gdy mieszkaniec Lunel wyrzuci coś na publiczną drogę. Merostwo zdecydowało się razie na zamontowanie trzech głośników, podłączonych do miejskiego centrum monitoringu. W przypadku zaobserwowania naruszenia porządku, system generuje i emituje nagrany wcześniej komunikat. Rzecz dotyczy na razie trzech rodzajów wykroczeń: składowania odpadów na drogach publicznych, niezbierania psich odchodów i nienoszenia masek. Jérôme Baduel, dowódca straży miejskiej mówi o tym, że system „wpłynął pozytywnie” na zachowania mieszkańców i o ile „początkowo aktywował się około 20 razy w tygodniu, teraz włącza się raz na tydzień”.

Urząd miasta uważa, że inwigilacja działa i planuje rozmieścić podobne urządzenia także w innych częściach miasta. Francuską ciekawostką jest, że zakres monitorowania miast jest dwukrotnie większy w miejscowościach rządzonych przez polityków centroprawicy, niż lewicy. Media opisując przypadek „inteligentnego monitoringu” w Lunel, nie ukrywają, że przykładu dostarczyła tu inwigilacja obywateli w miastach komunistycznych Chin. Na razie są to śmieci, psie odchody i maski, ale pokusa rozszerzania „ładu i porządku” jest spora, a pomysłów jak widać nie brakuje też… „demokracjom”.

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(23)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 057 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram