Katolik, konserwatysta, antykomunista, zwolennik wolnego rynku i prawa do broni. Przeciwnik reżimu covidowego i podatku dochodowego. Znienawidzony przez demokratów, aborcjonistów i lobby LGBT. Oto sylwetka gubernatora Florydy AD 2021.
Postawny jegomość w średnim wieku – jakby nie było, były wojskowy – konkretny i uśmiechnięty – jak na Amerykanina przystało – podczas podpisywania licznych ustaw (spędzających sen z powiek amerykańskiej lewicy) często występujący z żoną i dziećmi… i jeszcze to nazwisko! Włoskie i z niedającymi się ukryć katolickimi konotacjami. Kim jest człowiek, o którym coraz częściej mówi się, że może zostać kandydatem republikanów na prezydenta w najbliższych wyborach?
Wesprzyj nas już teraz!
DeSantis przeprasza za lockdown
Ron DeSantis należy do wymierającej kasty „ostatnich Mohikanów” wśród polityków, czyli tych, którzy potrafią przyznać się do błędu i publicznie wycofać się z niewłaściwych działań. Tak stało się w przypadku lockdownu, który na początku epidemii koronawirusa był na krótkie okresy wprowadzony na Florydzie. Republikański gubernator, gdy było już wiadomo, że pozamedyczne środki nie są skuteczne w walce z wirusem, wycofał się z błędnej decyzji, o czym powiedział głośno w sierpniu 2020 roku. Zapewnił jednocześnie, że Floryda nigdy więcej nie wprowadzi lockdownu.
Za słowami poszły czyny. Od tego momentu życie społeczne toczy się na Florydzie jak w czasach „starej normalności”. Niedawno DeSantis wniósł pozew przeciwko Joe Bidenowi, który wprowadził zakaz kursów statków wycieczkowych i starł się z prezydentem, gdy ten naciskał na wprowadzanie reżimu sanitarnego w obliczu nadchodzącej „czwartej fali” koronawirusa. „Kiedy Joe Biden każe mi zejść z drogi, mam dla niego wiadomość. Zawsze będę stać pomiędzy żądnymi władzy tyranami a mieszkańcami Florydy” – powiedział republikanin pod adresem lewicowego prezydenta.
W międzyczasie gubernator Florydy zdążył podpisać ustawę zakazującą segregacji sanitarnej i przewidującą kary grzywny za zmuszanie do okazywania „paszportów covidowych” i noszenia masek. Szczególnie zdecydowanie przeciwstawił się skandalicznemu procederowi zmuszania dzieci do zasłaniania twarzy w szkołach, jasno podkreślając szkodliwość odcinania młodych organizmów od normalnej wymiany powietrza.
Niedawno zwolennicy covidowego reżimu (czy też faucizmu, jak woli to określać DeSantis) opublikowali raport, wedle którego gubernator Florydy jest „hańbą narodu”, o czym ochoczo donosi Vanity Fair. Niech spróbują na Florydzie zwrócić komuś uwagę za „brak maseczki” – będą musieli liczyć się z grzywną w kwocie 5000 dolarów.
Gubernator Florydy a stanowisko pro-life
DeSantis jest jednym z aktorów wielkiego antyaborcyjnego przebudzenia Ameryki. Stany Zjednoczone, gdzie zabijanie nienarodzonych było traktowane jak zabieg medyczny i zostało podniesione do rangi popkulturowego symbolu, wprowadzają obecnie coraz więcej ustaw stopniowo – jak można mieć nadzieję – zmierzających do całkowitego zakazu aborcji. W kontrze do aborcyjnej ofensywy „katolickiego” prezydenta Joe Bidena i niezależnie od trudności biurokratyczno-politycznych na szczeblu stanowych legislatur, wiele miast wzięło sprawy w swoje ręce i wprowadziło lokalne zakazy morderczego procederu.
Aborcyjne lobby NARAL pro-choice America zwraca uwagę, że już jako kongresmen, w samych latach 2016-2018, Ron DeSantis „dopuścił się” aż 17 głosowań i innych aktów przeciwko „prawu do wyboru” zabijania nienarodzonych dzieci. Ale chociaż historia głosowań i gestów publicznych DeSantisa oraz wysokie oceny w rankingach organizacji pro-life – również z okresu bycia gubernatorem – wskazują na jego zaangażowanie w ochronę życia poczętego, należy jednak zauważyć, że pozostaje w tej materii w tyle za gubernatorem Teksasu. Greg Abbott, nota bene również katolik, podpisał w tym roku ustawę całkowicie zakazującą zabijania nienarodzonych we wszystkich przypadkach i bez wyjątków.
Wejście w życie teksańskiej ustawy zależne jest od tego, czy i w jakiej mierze Sąd Najwyższy odwróci precedensowy wyrok w sprawie Roe vs. Wade, który w latach 70-tych zalegalizował aborcję w USA. Do wniosków 11 stanów o cofnięcie tamtego wyroku dołączył się również DeSantis, można mieć zatem nadzieję, że i on szykuje bardziej gruntowne zmiany w „prawie” do aborcji na Florydzie.
Broń palna i inne „relikty” konserwatyzmu
Amerykanie uwielbiają oceniać swoich polityków w rozmaitych rankingach. I tak nasz bohater, trafiając pod pręgierz jednej z organizacji LGBT, został obdarzony „hańbiącą” liczbą 0 punktów. Jednocześnie od największej organizacji strzeleckiej, National Rifle Association, otrzymał ocenę A+, czyli najwyższą. W 2018 roku, w którym rozpoczął kadencję, NRA doceniło postawę DeSantisa, który opowiedział się za swobodnym dostępem do broni i możliwością noszenia jej przy boku bez zezwolenia, co jest zgodne z II Poprawką do amerykańskiej konstytucji. Zapis ten zabrania ograniczania przyrodzonego prawa do obrony i określa, że każdy Amerykanin może posiadać broń przede wszystkim w tym celu, aby przeciwstawić się ewentualnym tyrańskim zapędom rządu. W maju gubernator Florydy podpisał ustawę zakazującą lokalnym władzom wprowadzania ograniczeń w korzystaniu z konstytucyjnego prawa do posiadania broni. Choć i tu należy zaznaczyć, że Ron DeSantis dopiero zaczyna sprzątać „bałagan prawny” po swoich poprzednikach, ponieważ Floryda jako jeden z niewielu stanów zabrania tzw. zasady open carry, która pozwala każdej osobie, która nie utraciła tego prawa, kupić broń bez zezwolenia i nosić ją otwarcie, nie ukrytą pod ubraniem.
Wymieniłem dotychczas tylko niektóre z działań i poglądów Rona DeSantis, które zjednały mu nienawiść amerykańskiej lewicy. Już w Kongresie DeSantis był jednym z twórców klubu Freedom Caucus, który opowiadał się za wolnością gospodarczą i konserwatywną wizją wpisaną w DNA Ameryki, wedle której sukces obywatela ma być budowany jego własną pracą, w czym rząd nie ma ani przeszkadzać, ani pomagać. Media utyskiwały również na fakt, że DeSantis nie tylko popierał Donalda Trumpa w kampanii wyborczej w 2020 roku, ale – o zgrozo – pojawił się na jego wiecu bez maski (jak widać na powyższym zdjęciu), mimo że „eksperci” ds. zdrowia zalecali wówczas zasłanianie ust i nosa.
Co przyniesie rok 2024?
O ile architekci globalistycznego status quo dopuszczą w 2024 roku do przeprowadzenia wolnych i niesfałszowanych wyborów, wypada zadać pytanie, jakim prezydentem byłby gubernator Florydy Ron DeSantis? Na pewno nie posiada on tej charyzmy i siły przebicia, jaka cechowała Donalda Trumpa. Jednak jego formacja światopoglądowa w sferze publicznej zdaje się być bliższa integralnie katolickiej wizji niż byłego prezydenta USA. A może – jak spodziewa się część komentatorów i czemu nie zaprzeczył sam Trump – obaj panowie przystąpią do wyborów w prezydenckim w duecie, czyli Trump-DeSantis 2024? Koszulki z takim nadrukiem możemy już zakupić w internecie, a tymczasem pozostaje czekać co za wielką wodą przyniesie Rok Pański 2024.
Filip Obara