14 lutego 2020

Konferencja Bezpieczeństwa w Monachium. NATO wyśle więcej wojsk na Bliski Wschód

(Mike Pompeo podaje rękę prezydentowi Afganistanu Ashrafowi Ghani (P), obok (L) amerykański sekretarz obrony, Mark Esper, podczas 56. Konferencji Bezpieczeństwa (MSC) w Monachium, 14 lutego 2020 r. Fot. Reuters/Forum)

Wysocy rangą przywódcy zjechali do Monachium na cykliczną konferencję, często nazywaną „Davos globalnego bezpieczeństwa”. Obecni będą zarówno prezydenci, jak i szefowie resortów obrony oraz spraw zagranicznych. NATO planuje m.in. zwiększyć kontyngent wojsk na Bliskim Wschodzie, a sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych ze stolicy Bawarii uda się do kilku krajów Bliskiego Wschodu i Afryki.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Na całym świecie mnożą się punkty zapalne, następuje też coraz większy rozdźwięk między polityką Europy a strategią Waszyngtonu. Czego więc można spodziewać się po tegorocznej sesji Konferencji Bezpieczeństwa (MSC)?

 

Ukraina, Afganistan, Jemen, Libia i Iran – to tylko pięć z dziesięciu konfliktów, które brukselska organizacja pozarządowa „Międzynarodowa Grupa Kryzysowa” uważa za szczególnie ważne w 2020 roku. Syria, która ostatnio ponownie pojawiła się na pierwszych stronach gazet, nie trafiła nawet do pierwszej dziesiątki. Tymczasem trwa tam ofensywa sił syryjskich, wspieranych przez Rosjan w Idlib. Pogłębiają się także napięcia między Moskwą a Ankarą, którą ostatnio ponownie wsparli Amerykanie.

 

Ponad pięciuset międzynarodowych decydentów wysokiego szczebla, w tym 40 szefów państw i rządów, 60 ministrów spraw zagranicznych, kilkudziesięciu ministrów obrony, a także liderzy świata biznesu, środowiska akademickiego i organizacji obywatelskich, będą dyskutować formalnie oraz nieformalnie o obecnych kryzysach, a także wyzwaniach na przyszłość.

 

Swój udział w konferencji potwierdzili m.in.: prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Kanady Justin Trudeau, prezydent Ukrainy Wołodymyr Żelenski, rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, jego chiński odpowiednik Wang Yi oraz założyciel Facebooka Mark Zuckerberg.

 

Portal Euractiv.com sugeruje, że ponieważ świat staje w obliczu coraz bardziej zaczepnych poczynań Stanów Zjednoczonych, a także asertywnych Rosji i Chin oraz wewnętrznie podzielonego NATO, debaty zdominuje jedno sformułowanie, to jest: „brak Zachodu” lub idea, że ​​świat w ogóle i same kraje „zachodnie” nie są pewne swoich wartości oraz orientacji strategicznej.

Autorzy raportu bezpieczeństwa, który ma nadać ton rozmowom w Monachium, namalowali ponury obraz rozpadu sojuszu transatlantyckiego. Według Munich Security Report, świat boryka się z poważnym zagrożeniem wewnętrznym, jakim jest „nieliberalizm”, stawiający jedność etniczną, kulturową i religijną ponad porządkiem opartym na regułach, którymi kierował się Zachód od dziesięcioleci.

 

„Wygląda na to, że straciliśmy powszechne zrozumienie tego, co to znaczy być częścią Zachodu (…) i wydaje się niepewne, czy Zachód może wymyślić wspólną strategię w nowej erze konkurencji wielkich mocarstw” – stwierdził w przedmowie przewodniczący MSC Wolfgang Ischinger.

 

Forum będzie zatem „doskonałą okazją do zmierzenia temperatury nie tylko stanu międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa w ogóle, ale przede wszystkim Zachodu” – dodał.

 

W Monachium będzie mowa o braku jedności w Europie. Dwie duże sesje mają być poświęcone przyszłości UE, jej problemów politycznych i finansowych, które stanowią przeszkodę w realizacji wspólnej polityki obronnej. Będą omawiane także relacje transatlantyckie między Unią a USA.

 

Europejczyków będą reprezentować: przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i główny dyplomata UE Joseph Borrell. Amerykanie wysyłają sekretarza obrony Marka Espera, sekretarza stanu Mike’a Pompeo i sekretarza ds. energii Dana Brouillette. Ponadto kongresmeni mają delegować swoich przedstawicieli, w tym spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.

 

Przywódcy państw zachodnich po raz kolejny będą rozmawiać o wkładzie na rzecz NATO i zwiększeniu wydatków na obronę. Zaufanie do sojuszu wojskowego gwałtownie spadło we Francji, Niemczech, a nawet w USA po tym, jak Trump i Macron zakwestionowali wartość porozumienia.

 

„NATO i UE walczą… Dla obydwu stron wzrost nie-liberalizmu w państwach członkowskich stanowi ogromne wyzwanie” – stwierdza raport przygotowany na spotkanie w Monachium.

Chociaż Europejczycy nie oferują również skutecznych rozwiązań w trudnych miejscach oraz wojnach na zewnętrznych granicach UE, Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, Europa nie byłaby w stanie nawet stłumić ataku Rosji na kraje bałtyckie bez pomocy Stanów Zjednoczonych.

 

Ischinger zasugerował, że w związku z umacnianiem się „nieliberalnych, nacjonalistycznych i prawicowych ruchów ekstremistycznych” w krajach zachodnich, nowa szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ma skupić się na wyznaczeniu dla bloku silniejszej roli geostrategicznej.

 

Macron pojawi się po raz pierwszy na forum. Jego przemówienie po Brexicie w sprawie francuskiej polityki odstraszania nuklearnego, wygłoszone w zeszły piątek, wskazuje, co może zasugerować. Prezydent zaznaczył, iż Europejczycy „nie mogą ograniczyć się do roli widzów” w obliczu wyścigu zbrojeń nuklearnych. Wezwał do wzmocnienia odstraszania nuklearnego w Europie i uruchomienia wspólnego programu kontroli broni jądrowej, skoordynowanego z UE i NATO.

 

Po opuszczeniu bloku przez Wielką Brytanię, Francja pozostanie jedynym mocarstwem jądrowym w UE.

 

W tym roku na konferencji silnie będą reprezentowane kraje Bałkanów Zachodnich. Będzie mowa o dalszym rozszerzaniu się UE.

 

Z drugiej strony, prawie nieobecna będzie delegacja brytyjska. Według źródeł z Downing Street, na konferencji nie pojawi się ani sekretarz obrony Ben Wallace, ani sekretarz spraw zagranicznych Dominic Raab. Ich nieobecność zdziwiła organizatorów. Wielka Brytania jest jedną z największych potęg obronnych w Europie i zapowiedziała większe zaangażowanie globalne po brexicie.

Na spotkaniu będzie też mowa o konflikcie USA-Iran. Europejczycy podtrzymują, że nadal są gotowi utrzymać irańską umowę nuklearną tak długo, jak Teheran będzie wypełniał swoje zobowiązania.

 

Irański minister spraw zagranicznych Mohammed Dżawad Zarif potwierdził swoją obecność, a jego przemówienie prawdopodobnie będzie dotyczyć przyszłości porozumienia nuklearnego. Ischinger zasugerował, że należy się spodziewać rozmów między przedstawicielami Iranu i USA za zamkniętymi drzwiami.

 

Sporo miejsca będzie poświęcone sprawie uregulowania sytuacji w Libii, gdzie o wpływy rywalizują dwa rządy i gdzie obecne są praktycznie wszystkie korporacje naftowe z całego świata.

Oczekuje się, że przywódcy utrzymają „impet” po styczniowej konferencji w sprawie Libii, która odbyła się w Berlinie.

 

Według Rainera Breula, zastępcy rzecznika niemieckiego MSZ, rząd niemiecki stawia na potencjalne postępy w działaniach pokojowych podczas dwustronnych spotkań. – Mamy wielką nadzieję, że będziemy mogli powitać zawieszenie broni w Monachium – zaznaczył Breul.

 

Konferencja to także okazją do przetestowania międzynarodowej reakcji na nowy plan pokojowy prezydenta Trumpa dla Bliskiego Wschodu. Delegacja amerykańska ma kłaść nacisk na problem szerzenia się koronawirusa, negocjacje pokojowe w Afganistanie, sytuację bezpieczeństwa w Iraku i zagrożenie ze strony Iranu.

 

NATO wyśle więcej wojska do Iraku

W środę sojusznicy USA w Europie zgodzili się na rozszerzenie „misji” w Iraku, odpowiadając na żądanie amerykańskiego sekretarza obrony Marka Espera, by ​​członkowie NATO odgrywali większą rolę w walce z Państwem Islamskim.

 

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg oznajmił, że sojusznicy postanowili podczas spotkania ministrów obrony w Brukseli zintensyfikować wysiłki mające na celu szkolenie irackich sił bezpieczeństwa. Esper przebywał w kwaterze głównej NATO w Brukseli, aby naciskać sojuszników na rozszerzenie operacji na Bliskim Wschodzie.

 

Przemawiając przed spotkaniem ministrów Esper zaznaczył, że dzięki większemu zaangażowaniu NATO w Iraku, ​Stany Zjednoczone będą mogły w końcu zmniejszyć liczbę sił w tym kraju.

 

Rozszerzona misja NATO oznaczałaby, że niektórzy żołnierze amerykańscy mogliby wrócić do baz w kraju, aby skupić się na szkoleniu lub mogliby zostać rozmieszczeni w innych regionach, takich jak Pacyfik.

 

Stany Zjednoczone mają około 5 000 żołnierzy w Iraku do wspierania operacji przeciwko ISIS, a misja szkoleniowa NATO w tym kraju liczy około 500 członków.

 

NATO zawiesiło operacje szkoleniowe po zabójstwie w zeszłym miesiącu przez Amerykanów irańskiego generała Kasem Sulejmaniego. Stoltenberg ogłosił, że spodziewa się, iż sojusz wznowi szkolenia w Iraku „jak najszybciej”.

 

Sekretarz generalny paktu nie określił, o ile więcej żołnierzy wysłałby sojusz do Iraku, ani czy siły przeniosłyby się z koalicji kierowanej przez USA przeciwko ISIS do kampanii NATO w tym kraju. – Dzisiaj jest za wcześnie, aby o tym mówić – oznajmił.

 

Amerykański sekretarz obrony zaznaczył także, że chce większego udziału NATO w powstrzymywaniu agresji Iranu w regionie. Zdaniem Espera, kraje NATO mogłyby wysłać więcej sił do Arabii Saudyjskiej, aby pomóc w obronie przeciwlotniczej.

 

Kwestie większego zaangażowania Sojuszu Północnoatlantyckiego na Bliskim Wschodzie były jednymi z ważniejszych podczas spotkania w Brukseli. W rozmowach toczonych od środy do czwartku pojawiła się kwestia misji sojuszu w Afganistanie i implikacje nowego rosyjskiego systemu rakietowego SSC-8, który – według przedstawicieli USA – stał się przyczyną wycofania w ubiegłym roku z traktatu o siłach nuklearnych o średnim zasięgu.

 

Stoltenberg zapowiedział, że sojusznicy dokonają przeglądu środków obronnych niezbędnych do przeciwdziałania szeregowi rosyjskich zagrożeń. – SSC-8 to tylko jedno wyzwanie, przed którym stoimy – stwierdził. – Omówimy naszą odpowiedź na całą gamę rosyjskich systemów rakietowych, konwencjonalnych i nuklearnych, obecnie wdrażanych lub będących w fazie rozwoju – dodał.

 

Z Monachium do Afryki i na Bliski Wschód

Szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo z Monachium uda się w kilkudniową podróż na Bliski Wschód i na Czarny Ląd. Będzie to jego pierwsza oficjalna wizyta w Afryce subsaharyjskiej. Pierwszym przystankiem ma być Senegal. – To niezwykle silny partner w sferze bezpieczeństwa dla Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza w związku z bardzo poważną niestabilnością, terroryzmem i problemami konfliktowymi w tym regionie. Senegal jest absolutnym bastionem – zaznaczył Pompeo.

 

Starszy urzędnik Departamentu Stanu powiedział, że wspomniane państwo eksportuje stabilność zamiast niestabilności i posiada bardzo tolerancyjne społeczeństwo, będąc pod wieloma względami wzorem do naśladowania dla całego kontynentu. Pompeo planuje spotkanie z prezydentem Mackym Salem.

 

W Afryce rozmieszczonych jest obecnie około 6 tysięcy amerykańskich żołnierzy, ale liczba ta może zostać zmniejszona po globalnym przeglądzie przeprowadzanym przez Pentagon. Prezydent Senegalu Sall powiedział, że wycofanie sił USA byłoby błędem i źle zrozumiane przez Afrykanów.

 

Przegląd Pentagonu pojawia się również w czasie, gdy amerykańscy urzędnicy obrony i wywiadu wyrażają ponownie obawy dotyczące rozprzestrzeniania się bardziej zaawansowanych organizacji terrorystycznych w Afryce, ostrzegając, że niektórzy stali się tak potężni, iż ich „degradacja” nie jest już możliwa.

 

Angola jest drugim przystankiem delegacji Departamentu Stanu. Pompeo i jego doradcy chwalą prezydenta Joao Lourenco za reformy gospodarcze i polityczne, silne wysiłki antykorupcyjne oraz przywództwo regionalne.

 

Oczekuje się, że Pompeo zaoferuje wsparcie USA dla działań na rzecz demokratyzacji i walki z korupcją, które Lourenco podjął od czasu odejścia byłego przywódcy Angoli Jose Eduardo dos Santos.

 

Z Luandy sekretarz stanu poleci do Addis Abeby w Etiopii i spotka się z premierem Abiyem Ahmedem oraz prezydentem Sahle-Work Zewde, by omówić wspólne wysiłki na rzecz promowania bezpieczeństwa regionalnego i wspierania historycznego programu reform politycznych oraz gospodarczych Etiopii.

 

Sekretarz stanu spotka się również z przewodniczącym Komisji Unii Afrykańskiej Moussą Faki Mahamatem. Szef amerykańskiej dyplomacji wyrazi swoje niezadowolenie z powodu rosnących wpływów Chin w kraju. Delegaci amerykańscy będą nalegać na prowadzenie interesów z amerykańskimi firmami, które według nich są lepsze w tworzeniu miejsc pracy dla szybko rosnącej populacji młodych ludzi w Afryce.

 

Jeden z urzędników departamentu stanu mówił, że „populacja Afryki do 2050 roku wzrośnie dwukrotnie, a my chcemy absolutnie wzmocnić tę młodzież i upewnić się, że jest ona siłą dynamicznego wzrostu i potęgi ekonomicznej oraz lepszego zarządzania na świecie”. Pompeo i towarzyszące mu osoby będą mówić o potrzebie tolerancji, równości i „wzmocnieniu pozycji kobiet”.

 

Z Addis Abeby Pompeo poleci do Arabii Saudyjskiej, aby omówić kwestie dwustronne i regionalne, w tym wpływy Iranu w regionie, eskalację przemocy w Jemenie i kwestie praw człowieka.

Ostatnim przystankiem w podróży będzie Muscat w Omanie. Sekretarz złoży osobiście kondolencje w związku ze śmiercią sułtana Qaboosa bin Saida i spotka się z nowym sułtanem, Haitham bin Tarikiem. USA i Izrael mocno zabiegają o dobre relacje z tym państwem ze względów strategicznych.

 

 

 

Źródła: euractiv.com, voanews.com, stripes.com.

AS

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 273 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram