7 października 2023

„Kościół musi zniknąć”. Inkluzja jako ostateczny sens misji Chrystusa?

Kościół, który, jak Nietzsche, zabił Boga. Kościół, który czeka na ponowne odkrycie Chrystusa, żeby odzyskać własną tożsamość. Oto perspektywa, przed którą dzisiaj stajemy – pisze Paweł Chmielewski.

 

Wraz z Synodem o Synodalności rodzi się nowe chrześcijaństwo; a nawet więcej – nowa religia. Nie będzie to już religia katolicka, bo katolicyzm to partykularyzm i zewnętrzna forma cywilizacyjna, która przykrywa prawdziwą wiarę. Nie będzie to już religia chrześcijańska, bo także chrześcijaństwo wprowadza podziały. Naszym celem ma być tymczasem pełne pojednanie ze światem, objęcie wszystkiego i wszystkich, inkluzja posunięta do granic „pokornego” odrzucenia własnej tożsamości. O tym pisze czeski ks. Tomáš Halík, jak sądzę doskonale oddając sedno projektu Franciszka. 

Wesprzyj nas już teraz!

Ks. Tomáš Halík wygłosił przemówienie 14 września na Zgromadzeniu Ogólnym Światowej Federacji Luterańskiej w Krakowie. Skrócona wersja tego tekstu ukazała się na łamach ostatniego „Tygodnika Powszechnego” pod tytułem „Zaczyna się nowa reformacja”. Autor jest dobrze znany polskim czytelnikom; od lat bywa zapraszany z prelekcjami do naszego kraju, to autorytet ceniony przez biskupów. Odgrywa znaczącą rolę jako mistrz „europejskiego formatu”; w ostatnich latach stawia się w pozycji interpretatora kierunku, w jakim za pontyfikatu Franciszka zmierza Kościół. Wykonuje to zadanie dobrze i z precyzją.

Artykuł ks. Halíka jest bardzo trafną i zwięzłą prezentację Kościoła przyszłości, jaki nie tyle już nawet proponują, co aktywnie budują współcześni jego kierownicy z Ojcem Świętym na czele. Według ks. Halíka największym zadaniem dla najbliższych dekad jest przekroczenie granic katolicyzmu rozumianego jako swoisty projekt kulturowo-cywilizacyjny, tak, aby otworzyć się na katolickość, to znaczy inkluzję, która sięgać będzie daleko poza ramy Kościoła katolickiego czy różnych wspólnot chrześcijańskich, obejmując swoją powszechnością wszystkich, nawet niewierzących. Ks. Halík jest przekonany, że chodzi o proces, który gruntownie przekształci chrześcijaństwo i porównuje go między innymi z reformacją protestancką Lutra. Wydaje mi się, że to bardzo trafne, ponieważ Marcin Luter założył de facto własny kościół oderwany od Tradycji. Projekt, który przedstawił ks. Halík, a który – raz jeszcze to podkreślę – jest faktycznie realizowany przez Ojca Świętego, zmierza do tego samego, to znaczy do zbudowania nowego kościoła.

Czytelnik pzowoli, że najpierw będę cytować krótkie wyimki z tekstu ks. Halíka, a następnie je omawiać. Taka formuła pozwoli, jak sądzę, wydobyć najwięcej z artykułu czeskiego kapłana.

Forma i treść

„Reformacja, zmiana formy, jest niezbędna tam, gdzie forma zaczyna przeszkadzać treści, gdzie hamuje dynamikę żywego jądra. Jądrem chrześcijaństwa jest zmartwychwstały, żywy Chrystus, żyjący w wierze, nadziei i miłości mężczyzn i kobiet w Kościołach i za widzialnymi granicami Kościołów. Te granice należy rozszerzać i wszystkie nasze ludzkie zewnętrzne wyrazy wiary należy przemieniać, jeżeli stoją na drodze naszemu pragnieniu słuchania i rozumienia Słowa bożego”. 

Można byłoby zgodzić się z twierdzeniem ks. Halíka, że jeżeli forma – zewnętrzne wyrazy – przeszkadza treści, należy ją zmienić. Po pierwsze, w Kościele zewnętrzna forma wyrosła jednak z treści. Kształt liturgii, sposoby przeżywania kapłaństwa – to nie są schematyczne ramy zaczerpnięte spoza Kościoła, ale żywy wyraz jego wiary. Być może ks. Halíkowi chodziło o inne sprawy, takie jak szczegółowe posługi świeckich, zakres administarcyjnych kompetencji biskupa etc. Zostawmy to jednak. Współcześnie w Kościele debatuje się o czymś innym: o głębokiej przemianie samych treści doktrynalnych i moralnych. To właśnie one miałyby przeszkadzać. Przeszkadza katolicka etyka seksualna – do kosza; przeszkadza eklezjologia mówiąca o wyjątkowości Kościoła katolickiego – do kosza; przeszkadza apostolska władza biskupów – do kosza. I tak dalej, i tak dalej. Chociaż ks. Halík pisze o „formie” i „zewnętrznych wyrazach wiary”, wydaje się, że dzisiaj dokonuje się szeroka operacja rozciągnięcia „zewnętrzności” na to, co w istocie wewnętrzne. Innymi słowy, nie idzie o rozsądne rozdzielenie formy i treści, ale o samowolne określanie, co jest „treścią treści” i usuwanie wszystkiego, co się nam nie podoba.

W powyższym passusie ks. Halík dokonuje pierwszego zniszczenia: niszczy wewnętrzną spójność katolicyzmu, jego tradycyjność, innymi słowy – jego apostolskość. 

Dekatolicyzacja Kościoła

„Dwie równoległe reformacje w XVI w., reformacja Lutra i reformacja katolicka, wzbogaciły chrześcijaństwo, odnowiły je i pogłębiły, ale jednocześnie także podzieliły. W XX wieku rozpoczęły się także dwie wielkie równoległe reforamcje – globalny rozwój chrześcijaństwa w pentekostalnego i II Sobór Watykański, przejście (exodus) Kościoła katolickiego od katolicyzmu (konfesyjnego zamknięcia), od kontrkultury wobec protestantyzmu i nowoczesności do katolickości, uniwersalnej otwartości ekumenicznej”.

Pozostawię na boku określenie przez ks. Halíka buntu Lutra mianem ubogacającego chrześcijaństwo. Treścią powyższego passusu jest uznanie katolicyzmu za projekt ideowy, który należy dzisiaj przezwyciężyć celem wydobycia z Kościoła autentycznej katolickości – powszechności, czy też w języku współczesnych protagonistów synodalności – inkluzywności, włączania. Ks. Halík pisze o „reformacji pentekostalnej”. Chrześcijanie pentekostalni twierdzą, że katolicyzm i protestantyzm to przebrzmiałe formy cywilizacyjne, które niewolą prawdziwą religijność. Autentyczna wiara chrześcijańska nie tylko może obyć się bez tych form, ale właśnie musi je przekroczyć. Kościół przyszłości ma być Kościołem chrześcijańskim, bez podziałów denominacyjnych. Pentekostalni chrześcijanie mówią o tym wprost. Ks. Halík przyjmuje tę narrację. Katolicyzm Kościoła z całą jego specyfiką ma zostać odrzucony; jeżeli ma zostać zaakceptowany, to tylko na zasadzie tolerowania historycznej specyfiki wyrazu autentycznej wiary; musi zostać wewnętrznie przekształcony na inkluzywność – na katolickość obejmującą wszystkich chrześcijan. To koniec Kościoła katolickiego, a tym więcej Kościoła rzymsko-katolickiego. Ma go zastąpić Chrześcijaństwo Powszechne. Jest to zgodne z błędnym przekonaniem o tożsamości między Jezusem Chrystusem a wspólnotami zrzeszającymi wszystkich ochrzczonych. II Sobór Watykański naucza, że to Kościół katolicki jest tożsamy z Mistycznym Ciałem Chrystusa; ale rewolucyjna idea, żerująca na dość mętnym języku tekstów soborowych, uznała, że po Vaticanum II można głosić, jakoby Kościoł był tylko „jednym z miejsc”, w których żyje Chrystus. To myślenie dochodzi u ks. Halíka do głosu. W ten sposób ks. Halík dokonuje drugiego zniszczenia: niszczy katolickość Kościoła. 

Poza chrześcijaństwo

„[…] dar jedności otrzymamy dopiero na wspólnej drodze ku szerszej i głębszej ekumenii, niż tylko jedność między nami, chrześcijanami. Ekumenizm XXI wieku musi iść o wiele dalej niż ekumenizm ubiegłego wieku. Jedność chrześcijan nie może być ostatecznym celem nowej reformacji; może być tylkko efektem ubocznym starań o zbliżenie całej rodziny ludzkiej i przejęcie wspólnej odpowiedzialności za środowisko naturalne, za całe stworzenie. […] Musimy mieć odwagę do kenotycznego samoprzekroczenia dotychczasowych postaci i granic chrześcijaństwa”. 

Wcześniej pisałem o Nowym Chrześcijaństwie, które nie zna podziałów na katolicyzm i protestantyzm. Czytelnik zauważy, że teraz ks. Halík to przekracza, idzie jeszcze dalej. Pentekostalna wizja Kościoła Panchrześcijańskiego okazuje się być tylko etapem przejściowym. Dekatolicyzacja Kościoła służyła do tego, by podważyć jego fundamentalną tożsamość, w ujęciu ks. Halík przypadłościową i historyczną. Ostatecznie jednak nie tylko katolicka forma wiary jest historyczna i do przezwyciężenia. Również chrześcijańska forma wiary jest taka. Tym, co trzeba zrobić, jest ogołocenie chrześcijaństwa – kenoza. 

Wizja ks. Halíka jest tak naprawdę prezentacją głównych tez liberalnego protestantyzmu, zwłaszcza w ujęciu wybitnego protestanckiego myśliciela Adolfa Harnacka. Harnack w 1900 roku wydał książkę „Das Wesen des Christentums”, „Istota Chrześcijaństwa”. 59 lat wcześniej pod tym samym tytułem Ludwig Feuerbach ogłosił swoją kluczową pracę o krytyce religii. Harnack, wcześniej wsławiony trzytomową „Lehrbuch der Dogmengeschichte”, „Podręcznikiem historii dogmatów”, zaproponował – jeżeli mielibyśmy sięgać do samego rdzenia – wizję religijności ściśle scalonej ze światem. Językiem teologii protestanckiej starał się wyrazić to, co w języku filozofii powiedział Georg Hegel, zastępując Boga i Jego Opatrzność Zeitgeistem, Duchem Czasu, to znaczy ostateczny sens i cel ludzkości upatrując w samym jej rozwoju. Bogiem Hegla i Harnacka jest „Deus in fieri” – Bóg, który się staje. Ks. Halík, który proponuje Kościołowi odrzucenie własnych ram, kenozę i objęcie całej rodziny ludzkiej, niezależnie od jej tożsamości religijnej, realizuje tak naprawdę tamten projekt: celem chrześcijaństwa jest przezwyciężenie chrześcijaństwa. „Bóg naszych wyobrażeń jest martwy” – pisze w swoim artykule ks. Halík, powołując się wprost na Friedriecha Nietzschego. W dialogu z Nietzscheanizmem koncepcję ateistycznego chrześcijaństwa – jako chrześcijaństwa, które w figurze zabicia Boga i odkrycia boga w człowieku znalazło swoje właściwe przeznaczenie – przedstawił włoski filozof Gianni Vattimo. Oto trzecie zniszczenie ks. Halíka: czeski kapłan niszczy Kościół w ogóle, który nie jest potrzebny, raczej przeszkadza – trzeba go przezwyciężyć i wyjść dalej. 

Mury runą

„Chodzi o więcej niż tylko pogłębienie dialogu międzyreligijnego. Duch Boży, spiritus creator, nieustannie wytwarza, ożywia i przetwarza tę niedokończoną symfonię stworzenia. Żyje i działa poprzez naszą nadzieję, wiarę i miłość; nieustannie przekracza i burzy wszystkie granice, mury graniczne, które zbudowaliśmy między nami i w nas”.

Fratelli tutti, wszyscy braćmi, pisał w 2020 roku papież Franciszek w pierwszej w historii Kościoła encyklice zaadresowanej nie do katolików, ale do całej ludzkości. W 2023 roku ogłosił adhortację apostolską Laudate Deum, ponownie skierowaną do całego świata. W obu tych dokumentach Bóg pojawia się na horyzoncie jako partykularna motywacja ludzi wierzących do działania. W Laudate Deum papież cytuje własnę encyklikę Laudato si’ z 2015 roku, gdzie stwierdził: „wszystkie byty wszechświata, będąc stworzonymi przez tego samego Ojca, są zjednoczone niewidzialnymi więzami i tworzą rodzaj uniwersalnej rodziny, wspaniałej komunii pobudzającej do świętego, serdecznego i pokornego szacunku”. W nowym dokumencie dodał: „Zapraszam wszystkich do towarzyszenia w tej drodze pojednania ze światem, który nas gości i do ubogacenia jej własnym wkładem, ponieważ nasze zaangażowanie ma związek z godnością osobistą i wielkimi wartościami”. Nowa wspólnota, która ma angażować się na rzecz troski o planetę, nie może być podzielona. Podziały denominacyjne, podziały religijne – muszą zejść na drugi plan. Najmłodszy kardynał Kościoła katolickiego, Américo Aguiar, w przededniu Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie mówił, że zaprasza wszystkich i obiecuje, że nikogo nie będzie nawracać do Chrystusa: każdy, kto przyjedzie do Lizbony, katolik, muzułmanin czy protestant, ma po prostu umocnić się we własnej tożsamości i odkryć, że dzięki temu może lepiej pracować dla lepszego jutra.

W ten właśnie sposób kończy się wizja Nowego Chrześcijaństwa, o której piszemy. Już nie dramatyczną walką o zbawienie, nie perspektywą Królestwa Bożych dla sprawiedliwych i strasznego oddzielenia od Boga w piekle dla tych, którzy nie chcieli Mu uwierzyć – ale walką o lepsze doczesne jutro. 

Smutna to perspektywa; smutna i w sumie – nikomu niepotrzebna. Jakby dopiero wymagała oświetlenia Dobrą Nowiną o tym, że my, chrześcijanie – żyjemy w tym świecie, ale nie jesteśmy z tego świata; że Chrystus wykupił nas swoją śmiercią – i daje nam życie wieczne. 

Kościół, który, jak Nietzsche, zabił Boga. Kościół, który czeka na ponowne odkrycie Chrystusa, żeby odzyskać własną tożsamość. Oto perspektywa, przed którą stajemy.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(70)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 141 069 zł cel: 300 000 zł
47%
wybierz kwotę:
Wspieram