Goszczący w kilku miastach Polski na zaproszenie Klubów „Polonia Christiana” ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz oraz niemiecki obrońca rodziny Mathias von Gersdorff opowiadają o korzeniach ideologii gender oraz o sposobach i skutkach przymusowego wprowadzania jej do prawodawstwa, edukacji i kolejnych obszarów życia społecznego przez agendy międzynarodowe i rządy poszczególnych państw.
Jak już informowaliśmy, warszawski wykład odbył się nie bez przeszkód, gdyż w ostatniej chwili władze Instytutu Historii PAN odmówiły udostępnienia lokalu wynajętego przez organizatorów spotkania. Prelekcje zostały wygłoszone ostatecznie w sali Domu Literatury.
Wesprzyj nas już teraz!
Ks. prof. Bortkiewicz przypomniał, że korzenie genderyzmu – strategii politycznej, a nie metody naukowej, jak twierdzą entuzjaści – wywodzą się z marksizmu, neomarksizmu, egzystencjalizmu i postmodernizmu. Za „ojca chrzestnego” tego nurtu śmiało uznać można Fryderyka Engelsa, od którego genderyści zaczerpnęli głoszoną przez siebie wizję małżeństwa. W myśl klasyka komunizmu archetypem wszelkiego wyzysku jest ucisk kobiety przez mężczyznę w heteroseksualnym, monogamicznym małżeństwie. – Proszę znaleźć jeden program genderowy, który nie burzy małżeństwa i chroni rodzinę – zachęcał retorycznie prelegent.
Z kolei nazywająca kobietę „ludzką samicą” przedstawicielka egzystencjalizmu Simone de Beauvoir przyznała jej tzw. prawa reprodukcyjne: możliwość zabijania własnych dzieci i stosowania antykoncepcji. Dzisiaj do listy owych rzekomych praw doliczyć trzeba hodowlę ludzi metodą in vitro.
Wkładem reprezentantów szkoły frankfurckiej – Marcusego czy Adorno jest stosowana z powodzeniem przez piewców seksualnej rewolucji strategia opanowywania istotnych ze społecznego punktu widzenia instytucji. Dzięki temu na przykład agenda ONZ – Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) lansuje dziś promowane także przez polski rząd programy edukacji polegającej w dużej mierze na rozbudzaniu sfery seksualnej od wczesnego dzieciństwa (zachęcanie przedszkolaków do masturbacji, wpajanie gimnazjalistom wiedzy na temat środków antykoncepcyjnych, etc.).
Bez narodów, bez wspólnoty, bez religii
– Postmodernizm jest nurtem totalnej destrukcji tożsamości człowieka. Najbardziej kłopotliwym pytaniem w postmodernizmie jest pytanie o tożsamość. Nie dziwmy się, że w miejsce naturalnego rozróżnienia na płeć męską i żeńską mamy tutaj wybór kilkudziesięciu tzw. orientacji seksualnych. Na przykład amerykański Facebook proponuje użytkownikom w tej chwili już 56 – jedna na każdy tydzień w ciągu roku i jeszcze kilka w zapasie.
Mówiąc o modelu społeczeństwa, do jakiego zmierzają genderyści, prelegent zacytował opublikowane w 2008 roku opracowanie pt. Ślepa na płeć. Edukacja równościowa po polsku. Raport krytyczny autorstwa Anny Dzierzgowskiej i Ewy Rutkowskiej: „Społeczność przyszłości to społeczność otwarta, a nie konglomerat narodów. To społeczność spluralizowana, a nie homogeniczna. Multikulturowa, a nie monokulturowa. Zindywidualizowana, a nie rodzinocentryczna. Laicka, a nie fundamentalistyczna oraz egalitarna, a nie hierarchiczna.” Zdaniem autorek, szkoła powinna przygotowywać uczniów do uczestnictwa w takiej właśnie społeczności.
Ideologia za wielką kasę
Jak zwrócił uwagę ks. prof. Bortkiewicz, po ofensywie multikulturalizmu, polityce zacierania tożsamości narodowych oraz rugowaniu religii z życia publicznego następuje realizowany przez genderystów atak na ostatni stabilny punkt odniesienia człowieka, czyli tożsamość płciową: – Obserwujemy totalną destrukcję człowieka, osoby, małżeństwa, ale i społeczeństwa. Otrzymujemy miazmę całkowicie podatną na manipulację i to jest chyba cel ostateczny wyznawców tej ideologii.
Jak wiadomo, rojenia genderystów o „nowym człowieku” nie pozostają, niestety, w sferze niepobożnych życzeń i akademickich dysput, ale znajdują wsparcie władz międzynarodowych, które wymuszają na krajach członkowskich wprowadzanie w życie.
– W oparciu o gender budujemy programy równościowe, które stają się baza polityki społecznej, ta zaś ujęta jest w programy europejskie, w których partycypuje również Polska.
Prelegent przypomniał opublikowany w styczniu br. komunikat Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zdradzający przynajmniej jeden z powodów determinacji, z jaką rząd Donalda Tuska dąży do wprowadzania w życie równościowych zaleceń Komisji Europejskiej. W myśl dokumentu resort będzie „wspierać wszystkie elementy polityki równości płci, do których odwołują się europejskie programy operacyjne i nowy program ramowy 'Horyzont 2020′. Zasady polityki równościowej stanowią istotne ogniwo tych programów, a ich odrzucenie eliminowało polskich uczonych z możliwości korzystania ze środków UE.” A chodzi o niemałe sumy, bowiem sam „Horyzont 2020” opiewa na 30 miliardów euro!
Sprzeciw niemieckich rodziców
– Każdy, kto obserwował walkę toczoną przez lobby homoseksualne w Niemczech od końca lat 90. powinien pamiętać, że już wówczas ci ludzie nie kryli się z tym, iż nie chodzi im o przyznanie równych praw, ale o przywileje – mówił z kolei Mathias von Gersdorff. – Ich celem jest przeforsowanie idei mówiącej, że istnieje wiele tożsamości płciowych.
Jak próbują przekonywać genderyści, kategoryzowanie płci według tradycyjnego rozróżnienia kobieta-mężczyzna oraz ustalonego podziału: heteroseksualny (normalny) i homoseksualny (nienormalny) niesie za sobą moralne oceny poszczególnych orientacji. Stąd postulat zmarginalizowania pojęcia płci biologicznej i dążenie do postrzegania płci przede wszystkim jako tworu kulturowego. W ślad za tym idzie nurt „pedagogiki dekonstruktywnej” – tym skuteczniejszej, im na wcześniejszym etapie wprowadzanej. Celem ostatecznym jest zaś zniesienie tożsamości płciowej.
Dążenia do wprowadzenia tego rodzaju nowej pedagogiki szybko zakończyły się w Niemczech powodzeniem. W placówkach oświatowych kolejnych krajów związkowych wdrażane są np. gry, których uczestnicy – dzieci mają kwestionować własną tożsamość płciową. Dzieci uczone są akceptacji rozmaitych seksualnych orientacji. W bajkach, na zajęciach podważane są tradycyjne stereotypy dotyczące płci.
Wszelkie jednostkowe protesty osób sprzeciwiających się przymusowi takiej edukacji są tłumione. Jednak z czasem w landach, gdzie wprowadza się seksualną tresurę doszło do masowych sprzeciwów rodziców i organizacji broniących rodziny. Przez homoseksualne lobby, media i część polityków uczestnicy sprzeciwów oskarżani są o homofobię, a ich demonstracje były wielokrotnie zakłócane. – Nasza reakcja bardzo ich rozzłościła. Zielono-czerwony rząd w ogóle nie liczył się z taką skalą protestów mieszkańców Badenii Wirtembergi. Pod naszym naciskiem rząd odłożył w czasie wprowadzenie programu, być może w ogóle nie wejdzie on w życie – powiedział von Gersdorff.
RoM
{galeria}