7 maja 2021

Oto widząc grono najwierniejszych, garnące się około krzyża i wskazując oczami na Jana, rzekł Jezus do swej Matki: „Niewiasto, oto syn Twój” (J 19, 26), a następnie tak samo wskazując wzrokiem na Maryję, rzekł do Jana: „Oto Matka Twoja. I odtąd wziął Ją uczeń do siebie” (J 19, 27).

Otaczający, którzy te słowa usłyszeli, zrozumieli z nich, że Chrystus oddawał ulubionemu uczniowi w opiekę swą Matkę i polecał mu, aby Jej zastąpił syna, i niewątpliwie słowa te miały to znaczenie. I św. Jan tak je zrozumiał, otaczając od tej chwili Matkę swego Mistrza najtroskliwszą pieczą. Ale pod tym pierwszym znaczeniem kryło się jeszcze i inne, głębsze, szersze i donioślejsze, które apostołowie, skoro tylko ich Duch Święty oświecił, w całej pełni sobie uświadomili i które miało się stać podstawą całej nauki o stanowisku przeznaczonym Maryi w planach Opatrzności.

Zbawiciel powołał nas do nowego życia, do którego – jak sam powiedział – mamy się na nowo narodzić. Co więcej, żąda On od nas, abyśmy się stali jako dzieci, bo inaczej do Królestwa Niebieskiego nie wejdziemy. Otóż i jedno i drugie w porządku przyrodzonym wymaga udziału niewiasty – matki. Tylko ona może zrodzić do życia i nikt lepiej od niej nie potrafi wychować dziecięcia i utrwalić w nim tego wszystkiego, co w dorosłym ma pozostać z nastroju dziecięcego, a więc ufności, prawości i miłości. I w porządku przeto nadprzyrodzonym chciał Zbawiciel podobnego udziału niewiasty – matki, już nie osobnej dla każdego człowieka, ale jednej dla wszystkich. Ma ona w tej dziedzinie łaski spełniać te funkcje, które każda matka spełnia w porządku przyrodzonym, a więc ma mieć udział w samym rodzeniu się do życia nadprzyrodzonego łaski, a następnie i rozwoju tego życia w duszy aż do pełnego jego rozkwitu. Na tym polega owo macierzyństwo łaski, które przypisujemy Matce Najświętszej, wysnuwając je z Jej macierzyństwa boskiego i słów usłyszanych z wysokości krzyża.

Wesprzyj nas już teraz!

Jako Matka Boga-Człowieka, który przyszedł oświecić wszystkich ludzi na ten świat przychodzących i światłem swym prowadzić ich do zbawienia, obejmowała Ona swym sercem wszystkie dusze, pragnąc dla nich wszystkich tego szczęścia, jakie Bóg od wieków przeznaczył ludzkości. W miarę jak Bóg odkrywał przed oczami Jej duszy coraz dalsze horyzonty i coraz jaśniej dawał Jej poznać swe plany względem Syna i rolę, jaką Jej samej w Jego dziele odkupienia przeznaczył, dusza Jej coraz bardziej wyrywała się do tego uczestnictwa w pośrednictwie między Bogiem a ludźmi, do czynnego udziału w zbawieniu dusz.
Gdy więc przyszła chwila decydująca i gdy przeszedłszy za Synem drogę krzyżową, stanęła na Golgocie u stóp krzyża, na którym On zawisł, Maryja już była przygotowana do objęcia tej roli Matki łaski Bożej, i Bóg czekał tylko na jeden jeszcze dowód wierności i oddania z Jej strony, aby publicznie oddać Jej macierzyńskiej opiece dusze wszystkich ludzi. Podobnie jak w chwili Zwiastowania uzależnił boskie macierzyństwo od pierwszego fiat, tak teraz uzależnił powszechne macierzyństwo łaski od drugiego fiat, od przyzwolenia na ofiarę, dokonywującą się na krzyżu, od połączenia z nią własnej ofiary zbolałego ponad wszystko, co możemy sobie wyobrazić, macierzyńskiego serca.

I to fiat usłyszał i to nie raz, ale wciąż powtarzane przez cały czas męki. Dla tego małego grona najbardziej oddanych Zbawicielowi osób, które doszło do Golgoty, to, czego byli świadkami, było katastrofą, rozwiewającą ich marzenia […]. Tego, co się naprawdę działo na krzyżu, nikt z nich ani się nawet nie domyślał. Jedna Matka Najświętsza jasno rozumiała, że haniebna śmierć krzyżowa i wszystko, co ją poprzedziło, to nie katastrofa, to nie zburzenie planów, ale cudowne ich wypełnienie, że to nie zwycięstwo śmierci, ale zwycięstwo nad śmiercią i piekłem w myśl tej zapowiedzi proroka Ozeasza: „Będę śmiercią twoją, o śmierci, ukąszeniem twoim będę, o piekło” (Oz 13, 14).

Toteż pomimo bólu przenikającego Jej serce takim cierpieniem, któremu równego żadne serce ludzkie nie doświadczyło, Maryja nie przestawała w głębi duszy powtarzać swego fiat, łącząc je na mocy tego ciągłego zjednoczenia duchowego z duszą Syna, z ofiarą, którą On składał Bogu Ojcu ze swego życia.
W świetle tych rozważań o doskonałym zrozumieniu tajemnicy odkupienia ze strony Maryi, wtedy, gdy stała u stóp krzyża, i o pełnym miłości godzeniu się na ofiarę Syna i łączeniu z nią ofiary własnego zbolałego serca macierzyńskiego, ostatnie słowa wyrzeczone do Niej przez Jezusa nabierają pełnego znaczenia. Wtedy się rozumie to wszystko, co o Matce Zbawiciela później Kościół nauczał; wtedy się zrozumie racje, dla których pozwala Ją nazywać Współodkupicielką rodu ludzkiego, Wszechpośredniczką łask i Matką łaski Bożej. Łącząc swą ofiarę z ofiarą Syna, brała Ona świadomy i dobrowolny udział w Odkupieniu świata, a że to Odkupienie obejmowało wszystkich ludzi i wyjednywało im wszystkie bez wyjątku łaski, jakie miały kiedykolwiek spłynąć na ziemię, przeto i udział w nim ofiary Maryi miał taki sam powszechny zakres, jak i pośrednictwo Chrystusowe.

Wszystko to zawiera się w tytule Matki łaski Bożej, najprostszym, najłatwiejszym do zrozumienia, przede wszystkim najdroższym sercu każdego człowieka.

I tę przeto godność swej Matki chciał nam Zbawiciel objawić z wysokości krzyża, gdy w osobie ulubionego ucznia dawał Jej za dzieci nas wszystkich, a Ją nam wszystkim za matkę. […]

O. Jacek Woroniecki OP, Macierzyńskie Serce Maryi, Wyd. Servire Veritati, Lublin 2009, s. 112-115.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(4)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 164 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram