Zwolennicy tej konwencji piszą o jej przeciwnikach jako o zwolennikach przemocy, co jest skandaliczne. Nie chodzi o walkę z przemocą, tak jak Związkowi Sowieckiemu nie chodziło o pokój na świecie, ale moralne rozbrojenie. Dzisiaj też chodzi o moralne rozbrojenie rodziny – powiedział Marek Jurek, jeden z liderów kampanii „TAK dla rodziny, NIE dla gender”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wyjaśnił obrońca rodziny, konwencja stambulska „zakłada całkowitą zmianę w edukacji i prawodawstwie, podważa funkcjonowanie rodziny, bo traktuje role matki, ojca, kobiety i mężczyzny jako umowne”.
– Oczywiście, tym formalnym pretekstem jest walka z przemocą, ale to fasada, bo żadne cywilizowane państwo nie akceptuje przemocy i zanim wprowadzono konwencję, to przecież każde państwo walczy z przemocą domową i jej nowymi formami. Co więcej, konwencja stambulska w tym swoim genderowym zapale niektóre formy zachowań przemocowych traktuje jako te, które należy tolerować. To na przykład kwestia nowych zjawisk mających charakter degradujących dla kobiety, jak np. twarda pornografia – stwierdził gość „Poranka Siódma 9” w Radiu Warszawa.
Były marszałek Sejmu zwrócił uwagę na kłamliwą narrację o tym, iż przeciwnicy konwencji stambulskiej rzekomo są zwolennikami przemocy domowej.
– Zwolennicy tej konwencji piszą o jej przeciwnikach jako o zwolennikach przemocy, co jest skandaliczne. Nie chodzi o walkę z przemocą, tak jak Związkowi Sowieckiemu nie chodziło o pokój na świecie, ale moralne rozbrojenie. Dzisiaj też chodzi o moralne rozbrojenie rodziny. Kiedy wskazuje się palcem nowe formy przemocy, by zastanowić się nad patologiami współczesnego społeczeństwa; kiedy mówi im się o nowych zboczeniach lansowanych w mediach, to oni po prostu nie reagują i nie podejmują żadnej dyskusji. Ta atmosfera zniesławienia jest dostatecznym sygnałem, by wszyscy ludzie dobrej woli zaangażowali się w wypowiedzenie tej konwencji – ocenił Marek Jurek.
Polityk mówił też między innymi o różnicach w postawie opozycji z okresu poprzednich rządów PiS (lata 2005-2007) oraz obecnej. – Posłowie z pierwszych ław opozycji liberalnej reagowali krzykiem, ale w tylnych ławach było wielu ludzi, z którymi dobrze się dyskutowało, rozmawiało. Dzisiaj to, co mnie zaskoczyło, to jeśli chodzi o wystąpienia ze strony PO czy SLD, to nie było żadnego głosu dialogicznego. Pozytywnym przykładem ludzi, którzy chcą rozmawiać i nie mają wyrobionego zdania w tej kwestii, był PSL, którego posłowie głosowali różnie – ocenił Marek Jurek.
Źródło: Radio Warszawa
RoM