Znamy wszyscy przejmujący obraz konania w Ogrójcu. Zbawiciel klęczy na twardej skale. Wznosi błagalnie do nieba splecione dłonie. Oczy pełne krwawych łez patrzą w górę, szukając Ojca. Zdaje się nam, że słyszymy Jego drżący głos: „Abba, Ojcze, wszystko dla Ciebie możliwe, oddal ode mnie ten kielich! Wszakże nie to, co ja chcę, ale co Ty” (Mk 14,36).
Wprawdzie Zbawiciel zwierza się swym zaufanym Apostołom ze swego straszliwego ucisku duchowego i prosi ich o pomoc: „Czuwajcie i módlcie się!” (Mt 26,41). Ale przez to właśnie chce ich pouczyć, gdzie przede wszystkim trzeba szukać pomocy i pociechy: w rozmowie z Ojcem. „I upadłszy na kolana modlił się” — mówi Ewangelista (Łk 22,41). Im wyżej wyrasta przed Jego oczyma krzyż, grzech i niewdzięczność ludzi, im bardziej wzdryga się przed tym Jego ludzka natura, tym gorętsza i serdeczniejsza jest Jego modlitwa. „A będąc w ucisku, tym dłużej się modlił”. I chociaż ciężar cierpienia coraz bardziej przygniata Jego duszę i wyciska Mu krwawy pot, chociaż modlitwa zamiast orzeźwienia i pociechy staje się raczej dręczącym pasowaniem się z Bogiem, przecież trwa na modlitwie, godzina za godziną.
Wesprzyj nas już teraz!
Zbawiciel modli się doskonale
Jezus był zawsze wzorem modlitwy. Nigdy jednak nie widzimy tego tak wyraźnie, jak podczas modlitwy w Getsemani. Tam modlił się w postawie najgłębszej czci. Chociaż jest Synem Bożym, nie tylko pada na kolana, lecz pochyla twarz aż do ziemi (Mt 26,39). Wydaje się, że pragnie się unicestwić przed Bożym Majestatem. A jednocześnie woła do Boga z dziecięcą ufnością: „Abba, Ojcze!” Z pewnością nie przypadkowo zachował tu Ewangelista słowo Abba. Daje nam ono poznać choć w części szczerość i ufność, z jaką je Zbawiciel wypowiedział. Powołuje się Pan Jezus na wszechmoc Ojca: „Wszystko dla Ciebie możliwe”. Odwołuje się do dobroci ojcowskiego serca: „Oddal ode mnie ten kielich!” Obok dziecięcej ufności zaś, jakież dziecięce, bezwarunkowe poddanie się woli Ojca. „Nie to, co ja chcę, ale co Ty” (Mk 14,36). „Jeżeli ten kielich nie może odejść ode mnie, jeno abym go pił, niech się stanie wola Twoja” (Mt 26,42). Doprawdy, ta krótka modlitwa, to wzór najdoskonalszy.
Modlitwa Zbawiciela jest skuteczna
Modlitwa Zbawiciela w Ogrójcu, choć jest wzorem najdoskonalszym, może się przecież wydać bezowocna. Ojciec nie odjął Mu kielicha cierpienia, Zbawiciel musiał wysączyć wszystką gorycz aż do ostatniej kropli. A przecież modlitwa Jego nie była bezowocna. Ojciec zesłał Mu Anioła z nieba, aby Go pocieszał i umacniał. W ten sposób ukazuje Bóg, że cierpienia te przyczyniają się do wzrostu Jego chwały, że stanowią też chwałę Zbawiciela, że ma z nich spłynąć błogosławieństwo na tysiące ludzi. Jezus wzmocniony tą pociechą z nieba powstaje odważnie i mówi: „Wstańcie, pójdźmy!” (Mt 26,42). Mężnie wkracza w noc Męki. Stanowczym krokiem wchodzi na drogę cierpienia, która wiedzie do Jego chwały i do naszego zbawienia. Modlitwa opromieniła i przezwyciężyła konanie w Ogrójcu, uczyniła je „błogosławionym cierpieniem” — beata passio.
O. Bernardyn Goebel OFM Cap, Przed Bogiem. Rozmyślania na wszystkie dni roku, Kraków 1965, s. 397-399.