16 lipca 2020

Nadchodzi wojna? Australia i Japonia znacznie wzmacniają siły wojskowe

(fot. Everett Collection/FORUM)

Australia i Japonia zacieśniają strategiczną współpracę obronną. Oba kraje modernizują armię i wzmacniają jej możliwości odstraszania. Naciskają na rozwój nowych domen obrony. Co istotne, chociaż pozostają w sojuszu z Amerykanami, mają ograniczone zaufanie do Waszyngtonu i chcą wzmocnić własne zdolności wojskowe. Australijski premier ma ponurą wizję przyszłości. Obecne czasy porównuje do dekady poprzedzającej wybuch II wojny światowej.

 

Częste wirtualne szczyty pomiędzy przedstawicielami obu państw nie wydają się przyciągać uwagi światowych mediów. W ubiegłym tygodniu premier Japonii Shinzo Abe i premier Australii Scott Morrison zorganizowali kolejne już „spotkanie wirtualne przywódców” w celu omówienia szeregu kwestii strategicznych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Australia i Japonia – kraje, które nazywają się „specjalnymi partnerami strategicznymi” – w ostatnich latach pogłębiły współpracę w związku z narastającym wzywaniem ze strony Chin. 

 

Oba kraje są sojusznikami USA i członkami tak zwanego formatu „Quad” obok Indii i Stanów Zjednoczonych. 

 

Morrison i Abe omówili szereg problemów regionalnych, zwłaszcza wrogich działań Pekinu w Azji Południowo-Wschodniej i na Południowym Pacyfiku. Dla Australii to bardzo trudny rok w relacjach z Chinami,

 

Spotkanie odbyło się również nieco ponad tydzień po tym, jak Morrison zaprezentował ważną aktualizację australijskiej Białej księgi obrony z 2016 r., kładąc większy nacisk na konwencjonalne możliwości ataku z dystansu i odstraszanie.

 

Jako sojusznicy Stanów Zjednoczonych zarówno Canberra, jak i Tokio zaczęły inaczej przystosowywać się do epoki Trumpa w polityce zagranicznej.

 

Oba kraje chcą mieć autonomiczne zdolności obronne i własny system odstraszania wroga, obawiając się o to, czy Stany Zjednoczone – w razie niebezpieczeństwa – naprawdę będą chciały i będą w stanie przyjść z pomocą sojusznikowi w przyszłości.

 

Japońskie i australijskie siły zbrojne zintensyfikowały wspólne ćwiczenia i wymianę doświadczeń. Oba kraje ściśle współpracują w zakresie wymiany danych wywiadowczych i zwiększania  interoperacyjności swoich sił.

 

Współpraca obejmuje szereg zagrożeń na Moru Wschodnim i Południowochińskim, programu nuklearnego Korei Północnej i współpracy na forach wielostronnych.

 

Nowa strategia obronna Australii uwidacznia znaczące przesunięcie strategiczne w polityce zagranicznej w celu sprostania nowym zagrożeniom ze strony Chin. W obliczu niepewnego świata, Australia ma „jastrzębią” strategię. Będzie bardziej asertywna.

 

Scott Morrison ostrzegł, że świat po COVID-19 będzie „biedniejszy, bardziej niebezpieczny i bardziej chaotyczny”. Narastają nieufność i napięcia geopolityczne. Premier prezentując niedawno strategię wielokrotnie porównał obecne czasy z dekadą przed II wojną światową.

 

Nasila się strategiczna rywalizacja między Chinami i USA, a okręty wojenne obu państw na razie ostrożnie spoglądają na siebie na Morzu Południowochińskim.

 

Nadciągającym zagrożeniem jest „błąd wojskowy” prowadzący do nagłej, nieodwracalnej eskalacji działań wojennych, która przerodzi się w regularną wojnę.

 

„Choć wciąż mało prawdopodobna, to jednak perspektywa konfliktu zbrojnego o dużej intensywności na Indo-Pacyfiku jest mniej odległa niż to przedstawiono w Białej księdze obrony z 2016 r., w tym konfliktu zbrojnego o dużej intensywności między Stanami Zjednoczonymi a Chinami” – czytamy w nowej strategii obronnej Australii.

 

Australijczycy zwracają uwagę, że nadzwyczajny wzrost siły Chin zakłócił status quo w Azji i podsyca niepokój. Strategia ostrzega przed działaniami, które bezpośrednio lub pośrednio ukierunkowane są na interesy Australii.

 

Australijscy planiści obawiają się nieuchronnego uwikłania kraju w przyszły konflikt z Pekinem. Problemem jest niepewność. Nie wiedzą, jak Pekin wykorzysta swoją moc i martwią się ostrym autorytarnym zwrotem. Stąd zdecydowano się przyjąć doktrynę odstraszania.

 

Wojsko Australii jest małe i nie ma broni nuklearnej. Strategia obronna ujmuje to krótko: „Tylko zdolności nuklearne i konwencjonalne Stanów Zjednoczonych mogą zaoferować skuteczny środek odstraszający przed zagrożeniami nuklearnymi dla Australii”.

 

Ale zmiana władzy i nieprzewidywalność administracji Trumpa przekonały rząd federalny, że Australia musi być w stanie bardziej polegać na sobie. „Intencją rządu jest przejęcie przez Australię większej odpowiedzialności za nasze własne bezpieczeństwo” – tak to określa strategia. „Dlatego niezbędne jest, aby ADF rozwijały swoją samowystarczalną zdolność wywoływania skutków odstraszających”.

 

Z tego względu rząd zamierza przeznaczyć znacznie więcej środków na rozbudowę arsenału wojskowego, zakup rakiet dalekiego zasięgu, budowę  nowych  systemów potrzebnych do wspierania bardziej ambitnych niezależnych operacji wojskowych, obejmujących czujniki podwodne, system komunikacji kosmicznej i większy zapas amunicji.

 

„Charakter obecnych i przyszłych zagrożeń… wymaga od obrony opracowania innego zestawu możliwości” – czytamy. „Muszą one być w stanie powstrzymać siły i infrastrukturę potencjalnych przeciwników z większej odległości, a tym samym wpłynąć na ich rachunek kosztów związanych z zagrożeniem interesów Australii”. Mówiąc brutalnie, jest to przesłanie dla każdego potężnego przyszłego przeciwnika: jeśli nas zaatakujesz, będzie cię to dużo kosztować.

 

Istnieją wyraźne wskazówki, że australijscy politycy i najwyżsi urzędnicy zmienili zdanie co do zaangażowania swoich żołnierzy w misjach zagranicznych. Od dziesięcioleci Australia – natychmiast na prośbę Waszyngtonu – wysyłała żołnierzy, okręty i samoloty, aby pomóc Stanom Zjednoczonym w toczeniu wojen na odległych obszarach. Teraz jednak „apetyt” Australii na zagraniczne militarne wojaże zmniejszył się.

 

Kiedy administracja Trumpa zwróciła się w zeszłym roku do Australii z prośbą o pomoc w patrolowaniu Cieśniny Ormuz w pobliżu Iranu, nastąpił namacalny moment wahania, zanim rząd federalny powiedział „tak”. Premier wydaje się ostrzegać sojusznika, że ​​następnym razem Australia może powiedzieć „nie”.

 

Jak wyraził to Scott Morrison w swoim przemówieniu: – Podkreślamy, że jesteśmy gotowi wnieść wkład wojskowy poza nasz najbliższy region, gdy leży to w naszym interesie narodowym. Nie możemy jednak zezwolić na takie rozważenie sytuacji awaryjnych, które naruszą naszą strukturę sił ze szkodą dla zapewnienia wiarygodnej zdolności reagowania na wszelkie wyzwania w naszym bezpośrednim regionie – wyjaśnił.

 

Priorytetem jest zbudowanie sił, będących w stanie lepiej bronić Australii i tak zaprojektowanych, by rozmieścić je przede wszystkim w swoim regionie.

 

Australijczycy uważają, że USA, pochłonięte zawirowaniami wewnętrznymi i oceniając skutki wieloletnich wojen na wyczerpanie w Iraku i Afganistanie, mogą się wahać przed rozpoczęciem kolejnych konfliktów zagranicznych. Tak czy inaczej, australijski premier liczy na to, że przyszła administracja USA z radością przyjmie nową strategię. Australia deklaruje, że będzie coraz chętniej podejmować większe wysiłki obronne, ale tylko bliżej domu.

 

Japończycy także podjęli działania modernizujące armię i zwiększające zdolności  obronne. Już w 2018 r. Tokio wydało dwa kluczowe dokumenty dot. polityki obronnej: Wytyczne programu obrony narodowej (NDPG), dokument polityczny, który kieruje japońską polityką obrony na następne pięć lat, oraz  Program Obrony Śródokresowej, dokument wsparcia planowania NDPG.

 

Japonia zwiększa zdolności rakietowe dalekiego zasięgu i zamierza zakupić lotniskowiec. Nowe priorytety  dla japońskich planistów obrony to: przestrzeń kosmiczna, cyberprzestrzeń i spektrum elektromagnetyczne.

 

Niektóre z tych „nowych” zidentyfikowanych domen nie są nowe w NDPG 2018. W rzeczywistości, grupa NDPG z 2013 r. zidentyfikowała już przestrzeń kosmiczną i cyberprzestrzeń jako nowe domeny bitewne, które mogą potencjalnie wpłynąć na działanie japońskich sił samoobrony.

 

Japończycy także zwracają uwagę na pogorszenie bezpieczeństwa w bezpośrednim sąsiedztwie. Z tego względu uznano za konieczne nie tylko wzmacniania współpracy z USA, ale także z innymi krajami z regionu.

 

Koreański program nuklearny i rakietowy oraz rosnące agresywne zachowanie Chin, wpływ nowych technologii na przestrzeń bitwy, kurcząca się populacja, ograniczająca przyszłe możliwości rekrutacyjne do armii, malejące zaangażowanie USA to tylko niektóre wyzwania dla sił obronnych kraju.

 

W regionie w ostatnim czasie doszło do zaognienia relacji chińsko-amerykańskich. We wtorek Pekin zdecydowanie zareagował na odrzucenie przez administrację Trumpa szerokich roszczeń terytorialnych Chin na Morzu Południowochińskim, nazywając Waszyngton „państwem kłopotliwym i zakłócającym stabilność regionu”.

 

Wiele lat po tym, jak Chiny zaczęły budować bazy wojskowe na odległych rafach i wyspach głęboko wysuniętych na wodach międzynarodowych, administracja Trumpa zaostrzył w poniedziałek oficjalne stanowisko w tej sprawie, odrzucając roszczenia Chin jako „całkowicie niezgodne z prawem”.

 

Same Stany Zjednoczone nie mają żadnych roszczeń terytorialnych na Morzu Południowochińskim i od dawna utrzymują, że są zainteresowane głównie zapewnieniem bezpieczeństwa żeglugi międzynarodowej. Urzędnicy amerykańscy stwierdzili, że kraje, które pozostają w sporze powinny pokojowo je rozwiązać. W 2016 r. Międzynarodowy Sąd Arbitrażowy orzekł, że roszczenia morskie Chin nie mają podstaw prawnych.

 

Po poniedziałkowym oświadczeniu USA, Indonezja i Filipiny wezwały Pekin do przestrzegania orzeczenia międzynarodowego trybunału arbitrażowego. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Malezji odmówiło komentarza.

 

W Pekinie urzędnicy odrzucili oświadczenie administracji Trumpa, twierdząc, że nie miały nic do powiedzenia w tej sprawie.

 

„Stany Zjednoczone nie są krajem zaangażowanym w regionalne spory terytorialne, ale nadal ingerują i wciąż prężą muskuły w regionie” – czytamy w oświadczeniu ambasady chińskiej w Waszyngtonie. „Wzbudzają napięcia i podżegają do konfrontacji w regionie”, dodano.

 

Chiny rywalizują z Brunei, Malezją, Tajwanem, Wietnamem i Filipinami o sporną  część Morza Południowochińskiego o powierzchni 3,5 miliona kilometrów kwadratowych. Jest ona bogata w paliwa kopalne. Na tym obszarze odbywają się także potężne połowy ryb. Sporny obszar jest ważny dla żeglugi międzynarodowej.

 

W zeszłym tygodniu dwa amerykańskie lotniskowce – Ronald Reagan i Nimitz – wspólnie wpłynęły na Morzu Południowochińskie w celu przeprowadzenia ćwiczeń taktycznych mających na celu zmaksymalizowanie zdolności obrony powietrznej w regionie dla zachowania „wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku”, zgodnie z oświadczeniem marynarki wojennej USA.

 

Chiny ogłosiły, że przeprowadzą również ćwiczenia wojskowe w tym samym czasie, co amerykańskie siły w regionie. Obserwatorzy obawiają się zaostrzenia napięć i wymknięcia sytuacji spod kontroli.

 

Podczas niedawnego przesłuchania w amerykańsko-chińskim komitecie ds. przeglądu gospodarczego i bezpieczeństwa były podsekretarz stanu ds. polityki, Michele Flournoy powiedziała prawodawcom, że obawia się, iż Chiny postrzegają Stany Zjednoczone jako kraj upadający i wycofujący się ze świata. Niedoceniają możliwości Waszyngtonu i to może sprowokować kryzys.

 

Asystent sekretarza stanu USA David Stilwell powiedział we wtorek, że USA mogą zareagować sankcjami wobec chińskich urzędników i przedsiębiorstw państwowych za ich zaangażowanie w działania na Morzu Południowochińskim.

 

Na początku tego miesiąca Chiny zapowiedziały, że wznowią negocjacje z przywódcami Azji Południowo-Wschodniej w sprawie kodeksu postępowania, który obowiązuje od 2002 r., aby uniknąć „wpadek” i prowokacji na Morzu Południowochińskim.

 

Jednak Chiny naciskają na polityków w regionie Azji Południowo-Wschodniej, by zaakceptowali ograniczenie swojego interesu narodowego.

 

Źródło: thediplomat.com, stimpson.org, abc.net.au, coanews.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram