20 marca 2012

17 lutego 2012 roku Pełnomocnik do spraw Równego Traktowania, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, wyszła z propozycją wpisania do kodeksu karnego penalizacji tzw. mowy nienawiści ze względu m. in. na „orientację seksualną”, czy „tożsamość płciową”. Co się dzisiaj dzieje z tą kuriozalną propozycją? „PCh24.pl” zbadało sprawę.


Agnieszka Kozłowska-Rajewicz została mianowana Pełnomocnikiem do spraw Równego Traktowania 1 grudnia 2011 roku. Jej poprzedniczką była Elżbieta Radziszewska, którą często atakowały środowiska feministyczne czy homoseksualne, oczekując radykalnej realizacji postulatów „równościowych”. Powołując w jej miejsce skrajnie liberalną Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz, premier Donald Tusk wyszedł więc naprzeciw lewackim środowiskom. Kongres Kobiet przyjął jej nominację z nieskrywaną radością.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dość szybko przyszło nam się przekonać, dlaczego nowa Pełnomocnik wzbudziła taki optymizm w lewackich środowiskach. W ponad dwa miesiące od nominacji, minister Kozłowska-Rajewicz wystąpiła z kuriozalną propozycją nowelizacji kodeksu karnego. Założeniem tej propozycji miało być karanie tzw. mowy nienawiści ze względu m. in. na płeć, tożsamość płciową, czy orientację seksualną. Od momentu ogłoszenia publicznie tego pomysłu minął już ponad miesiąc. „PCh24.pl” dowiedziało się skąd wziął się pomysł tej nowelizacji oraz na jakim etapie są prace nad jej wprowadzeniem.

 

Milczenie ministerstwa

Pomysł na nowelizację jest efektem skarg spływających do Biura Pełnomocnika, odnośnie ustawy z dnia 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania, zwanej potocznie „ustawą równościową”. – Wśród uwag od prawników i ekspertów od spraw równości, znalazły się również te dotyczące  art. 256, 257 ustawy Kodeks karny. Specjaliści w swoich komentarzach podkreślają, że artykuły te nie uwzględniają wszystkich przesłanek zawartych w ustawie równościowej. Brakuje takich przesłanek jak: niepełnosprawność, wiek, płeć i orientacja seksualna – mówi dla „PCh24.pl” Agnieszka Kozłowska – Rajewicz.

 

Pytanie w sprawie możliwości nowelizacji kodeksu karnego zostało wysłane do Ministerstwa Sprawiedliwości Resort ten zajął się sprawą i dnia 6 marca br. odpowiedział pismem podsekretarza stanu, Michała Królikowskiego, który udzielił odpowiedzi w imieniu ministra sprawiedliwości.

 

Analiza przeprowadzona przez ministerstwo wykazała, że podjęcie działań mających na celu nowelizację kodeksu karnego w sprawie tzw. mowy nienawiści nie jest konieczne. Według oceny ministerstwa, stosowną ochronę dla osób mogących paść ofiarą agresji werbalnej „wystarczająco zapewniają obowiązujące przepisy zarówno prawa cywilnego, jak i karnego”.

 

W dalszej części pisma wymieniane są odpowiednie przepisy, które osoba pokrzywdzona w wyniku użycia wobec niej tzw. mowy nienawiści, może wykorzystać w postępowaniu sądowym. Są to zarówno odpowiednie artykuły konstytucji oraz przepisy kodeksu cywilnego i karnego.

 

Ministerstwo sprawiedliwości odmówiło tym samym podjęcia inicjatywy ustawodawczej, której celem miała by być nowelizacja kodeksu karnego i penalizacja mowy nienawiści. Opinią ministerstwa „aktualny system prawny zapewnia (…) wystarczające rozpoznanie niegodziwości zachowań kwalifikowanych jako „mowa nienawiści” oraz ochronę dla ewentualnych ofiar”.

 

Jak dotąd działania Pani Pełnomocnik nie są skuteczne. Jednak złożona przez nią deklaracja może niepokoić. Warto przyglądnąć się ewentualnym skutkom wpisania do kodeksu karnego tzw. mowy nienawiści ze względu na orientację homoseksualną czy tożsamość płciową.

  

Kara więzienia?

Kodeks karny w art. 119, 256, oraz 257 penalizuje nawoływanie do nienawiści, grożenie, publiczne znieważanie czy stosowanie przemocy wobec osób i mniejszości ze względu na przynależność etniczną, rasową oraz wyznanie. W takich wypadkach przewidywana jest nawet kara pozbawienia wolności.

 

Czy w związku z tym tzw. mowa nienawiści ze względu na orientację homoseksualną czy tożsamość płciową może być karane więzieniem? Minister Kozłowska-Rajewicz twierdzi, że niekoniecznie.

 

– Należy zwrócić uwagę na fakt, że w sprawach z art. 256 KK, sąd może odstąpić od wymierzenia kary pozbawienia wolności, jeżeli społeczna szkodliwość czynu nie jest znaczna, równocześnie orzekając inny środek karny, a cele kary zostaną przez ten środek spełnione. Podobnie jest w przypadku przestępstwa popełnionego z art. 257 ustawy Kodeks Karny, gdzie zagrożenia karą pozbawienia wolności do lat trzech, stwarza podstawę do orzeczenia przez sąd alternatywnie grzywny lub kary ograniczenia wolności – mówi.

 

Koniec z wolnością słowa

Jak mógłby w praktyce wyglądać proponowany przez Pełnomocnik przepis? Weźmy najbardziej jaskrawy przykład. Katolicy uważają akt homoseksualny za grzech przeciwko naturze ludzkiej. Podobnie zresztą jak transseksualizm, co może być z kolei odebrane jako nienawiść względem tożsamości płciowej. Wobec takiego problemu stanął ostatnio Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny portalu Fronda.pl. Napisał on o pośle – transseksualiście Krzysztofie Bęgowskim (znanym szerzej jako Anna Grodzka), że „jest mężczyzną, który pozbawił się narządów płciowych i udaje kobietę, co świadczy o odejściu od Kościoła katolickiego”. Za te słowa Krzysztof Bęgowski vel Anna Grodzka wytoczył/a publicyście proces.

 

– Gdyby taka regulacja weszła w życie to staję przed problemem, czy będę mógł na ambonie lub w czasie katechezy powiedzieć, że akty homoseksualne są grzeszne? Odpowiedź jest prosta: powiedzieć będę mógł, ale już nie wiem, czy nie zostanę za to skazany – mówi „PCh24.pl” ksiądz, katecheta w jednej z krakowskich szkół. – Wydaje mi się, że wprowadzenie proponowanych regulacji mogłoby pełnić rolę ideologicznego „młota na nieprawomyślnych”. To jest trochę tak jakby mniejszościowe środowiska mówiły: „Dostrzegajcie nas, rozmawiajcie z nami, prowadźcie dialog – ale mówcie nam tylko to co chcemy usłyszeć i słowami na które Wam pozwolimy” – dodaje.

 

Zagrożeni nie tylko katolicy

Gdyby zapowiadana przez Pełnomocnika ds. Równego Traktowania weszła w życie, przed zagrożeniem wolności wyznawania i głoszenia zasad etycznych mogą stanąć nie tylko katolicy. Po wprowadzeniu podobnych regulacji w Szwecji za tzw. mowę nienawiści skazany został pastor wspólnot zielonoświątkowych Ake Green. Jego „winą” było to, że w jednym z kazań – opierając się na Piśmie Świętym – skrytykował stosunki homoseksualne jako grzeszne, nienaturalne i zboczone.

 

Największe obawy budzi więc fakt, że to sąd otrzymałby uprawnienia do tego by decydować, który pogląd jest słuszny a który nie. Nawet jeśli za krytykę związków homoseksualnych, transwestytów, transseksualistów i innych zboczeń nie będzie grozić kara więzienia, przeraża fakt, że o tym jakie opinie wolno wygłaszać będzie arbitralnie decydował sędzia. – Jeśli chodzi o wymiar kary i ocenę konkretnych przypadków, to każda sytuacja z osobna powinna być przedmiotem analizy sądu, który kształtuje orzecznictwo w danym zakresie oraz granice wolności wypowiedzi – mówi Kozłowska-Rajewicz.

 

Należy tylko mieć nadzieję, że – na co wskazuje odpowiedź ministerstwa sprawiedliwości – absurdalny pomysł nowelizacji kodeksu karnego, zaproponowany przez Panią Pełnomocnik, przynajmniej na razie, nie dojdzie do skutku.

 

 

ged

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 044 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram