12 lipca 2012

W stronę Islamskiej Republiki Egiptu

(ASMAA WAGUIH / REUTERS / FORUM)

Rewolucja w Egipcie, która zmiotła dyktatora Hosni Mubaraka, miała przynieść wolność, równość, tolerancję dla wszystkich obywateli, w tym chrześcijan. W skutek rewolty rozpoczętej w styczniu 2011 r., inicjatywę przejęło Bractwo Muzułmańskie, dżihadyści Gamaa Islamiyya i salafici ze stowarzyszenia Ansar al-Sunna. Teraz nastąpił ich czas. Mają swojego prezydenta.

 

Jak się naprawdę rzeczy mają w kraju, który w wyniku rewolucji opuściło dotychczas 300 tys. chrześcijan? Władzę w Egipcie przejął przedstawiciel islamskich fanatyków. 61-letni lider Bractwa Muzułmańskiego Mohamed Morsi został pierwszym prezydentem wybranym w wolnych wyborach demokratycznych. Po ogłoszeniu wyników powiedział, że będzie prezydentem wszystkich Egipcjan, także chrześcijan, a nawet powoła urząd pełnomocnika do spraw koptyjskich. Jednak już 27 maja br. ten sam człowiek stwierdził, że jeśli chrześcijanie nie będą płacić dżizja (podatek nakładany w krajach islamskich na niemuzułmanów) będą musieli opuścić kraj. Przeświadczenie egipskich chrześcijan mieszkających poza granicami swojej ojczyzny jest jednoznaczne: „Nieważne, co oni mówią, przyszłość będzie coraz mroczniejsza. Zamienią kraj w państwo islamskie”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Czy demokracja pomoże w przekształceniu kraju w kalifat?

Wybory do parlamentu wygrali fundamentaliści (Bractwo Muzułmańskie) na spółkę z fanatykami (salafici). Teraz, w głosowaniu prezydenckim zwyciężył człowiek, który rozważa wprowadzenie funkcjonującego w średniowieczu dodatkowego podatku dla chrześcijan. Władzę w kraju przejęli zwolennicy kalifatu i podporządkowania niemuzułmanów islamowi. Aby zrealizować tę wizję, nie trzeba nawet zmieniać konstytucji, bo jej art. 2 głosi: „islam jest religią państwową, a oficjalnym językiem arabski”, a ponadto: „zasady islamskiego prawa stanowią podstawowe źródło ustawodawstwa”, co w rzeczy samej jest zaprzeczeniem art. 46. tego samego dokumentu („państwo gwarantuje wolność wiary i wyznania”). Innymi słowy, szariat jest ex definitione sprzeczny z prawem do wolności religijnej, bo faworyzuje wyłącznie jedną religię, pozostałe zaś są mu podległe. Za czasów Mubaraka, pomimo stałych prześladowań chrześcijan, tworzono pozory balansowania pomiędzy tymi sprzecznościami, ale kiedy władzę przejęła junta wojskowa odpowiedzialna za masakrę w Maspero w październiku 2011 r., a następnie objęli ją islamiści, można spodziewać się, że oficjalna nazwa kraju, Arabska Republika Egiptu może się zmienić w Islamską Republikę Egiptu. W dalszej części rozwoju pan-islamskiej wizji może dojść do powołania Zjednoczonych Państw/Stanów Arabskich ze stolicą w Kairze (chociaż wielu fundamentalistów marzy o Jerozolimie), a osobą, która może dać początek temu procesowi jest nie kto inny, jak właśnie prezydent Mohamed Morsi. Tyle scenariusz pesymistyczny…

 

Co przyniesie Konstytucja?

Goszczący w czerwcu br. w Radiu WNET katolicki biskup koptyjski Makarios Tawfik Kaldas, komentując aktualne wydarzenia w Egipcie powiedział, że jego ojczyzna jest w fazie przejściowej. Przez kraj przetoczyły się tragiczne wydarzenia, poprzedzające wybory prezydenckie. Niemniej chrześcijanie mają nadzieję, że nowy prezydent przyniesie zmiany na lepsze. Jako najważniejszy problem wyznawców Chrystusa hierarcha określił niebezpieczeństwo zapisu w konstytucji, spychającego ich do roli obywateli drugiej kategorii. Konstytucja miała być utworzona zaraz po zakończeniu rewolucji, ale islamiści zabrali się w pierwszej kolejności za tworzenie parlamentu, potem przygotowali się do wyborów prezydenckich, a sprawę ustawy zasadniczej odłożono na bok. Islamistyczne partie otrzymały 70 procent mandatów w parlamencie. Chrześcijanie w tej sytuacji – powiedział ks. bp Kaldas – wysłali jasny komunikat: w parlamencie powinni zasiadać przedstawiciele Kościołów katolickiego, prawosławnego i protestanckiego. Biskup powiedział także: Bractwo Muzułmańskie nigdy nie dotrzymuje swoich obietnic. Na początku zapowiadało, że nie zaproponuje nikogo, kto wystartuje w wyborach prezydenckich, a potem wystawili lidera własnej organizacji. Jak zawsze dawali piękne obietnice, a potem zrobili coś zupełnie innego. Jeżeli wprowadzą obowiązującą w średniowieczu dżizję, która narzucała na chrześcijan obowiązek płacenia dodatkowego podatku za protekcję i ochronę, wtedy stracimy prawo odbywania służby wojskowej, zasiadania w parlamencie i posiadania praw obywatelskich. Choć już teraz obowiązuje zasada, że chrześcijanin nie może nigdy wydawać rozkazów muzułmaninowi.

 

Egipskie „niezawisłe sądy”

21 maja br. sędzia skazał 12 koptyjskich chrześcijan na kary dożywotniego więzienia za ich domniemany udział w zamieszkach, które toczyły się we wsi Abu-Qurgas w prowincji Minya, w których zginęli dwaj muzułmanie i jeden chrześcijanin. Ośmiu muzułmanów, którym postawiono podobne zarzuty, a którzy byli prowokatorami oraz jednocześnie sprawcami całego zajścia, zostało uniewinnionych. Orzeczenie sądu zszokowało nawet Koptów, którzy są przyzwyczajeni do stronniczych i brutalnych werdyktów. Athanasious Williams, egipski prawnik powiedział w wywiadzie udzielonym dla agencji informacyjnej Compass Direct News, że proces był w całości niesprawiedliwy, lecz „taka niesprawiedliwość wobec koptyjskich chrześcijan jest w Egipcie normą”. Wyrok ten koliduje z tłem pierwszej rundy wyborów, o których mówi się, że to pierwsze prawdziwe demokratyczne głosowanie prezydenckie w Egipcie. – Po pierwszej turze wyborów, która odbyła się 23-24 maja, nieoficjalne wyniki pokazały, że kandydat Bractwa Muzułmańskiego (funkcjonującego jako Partia Wolności i Sprawiedliwości) Mohamed Morsi wygrał niewielką przewagą z byłym premierem Ahmedem Shafikiem. Jeszcze przed drugą turą wyborów sprawy takie jak ta z Abu-Qurgas mogą być złym znakiem dla chrześcijan i to bez względu na to, kto zwycięży – powiedział Williams.

Prawnik dodaje: Spodziewam się najgorszego, niezależnie od wyników wyborów. Władzę przejmą albo islamiści albo Ahmed Shafik. Jeśli islamiści, będziemy podobni do Iranu, a oni wprowadzą prawo szariatu, a tym samym nie będzie żadnej wolności religijnej. Nie będzie żadnej wolności w ogóle. Żadnej wolności w sztuce, wolności wyrażania opinii lub wolności w czymkolwiek. Jeśli wygra Shafik, będzie tak samo, jak było dotąd. 


30 czerwca br. urząd prezydenta Egiptu na cztery lata objął islamista, Mohamed Morsi.

 

 

Tomasz M. Korczyński

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie