19 sierpnia 2021

Polacy na Białorusi łatwo nie mają. Ludzie są zastraszeni przez władze [ROZMOWA PCh24]

(Zdjęcie ilustracyjne. Białystok, Marsz Solidarności z Białorusią Fot.: Anatol Chomicz / Forum)

Z Robertem Pawłowskim, prezesem białostockiej Fundacji Polacy znad Niemna, która zajmuje się pomocą Polakom z dawnych Kresów oraz renowacją polskich cmentarzy, na temat obecnej sytuacji naszych rodaków żyjących na Białorusi, rozmawia Adam Białous.

Jak, w kontekście obecnych wydarzeń na Białorusi, żyje się w tym kraju Polakom?

Ludzie ogólnie są zastraszeni. Wielu Polaków brało udział w manifestacjach przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich na Białorusi. Ci są w najtrudniejszej sytuacji, bo reżim ściga wszystkich obywateli za udział w tych manifestacjach. W więzieniach siedzi wiele osób, a aresztowania ciągle trwają. Milicja i służby specjalne posiadają nagrania z kamer, dokumenty przygotowane przez wywiad. Są one analizowane i systematycznie dokonywane są aresztowania. Aresztowani czy zatrzymani są traktowani bardzo brutalnie, więc wszyscy obywatele Białorusi, w tym ci pochodzenia polskiego, którzy jawnie sprzeciwili się dyktaturze, obawiają się, że i po nich przyjdą. Jeśli chodzi o polskie organizacje na Białorusi to niepokój budzi zmiana szefa Związku Polaków na Białorusi. Chodzi mi o odłam tej organizacji, który za legalny uznają władze Białorusi. Jeszcze do niedawna szefował mu Mieczysław Łysy, który o sprawy polskie jako tako dbał. Jednak obecnie na tym stanowisku obsadzono Aleksandra Sonhina, który jest Rosjaninem, nastawionym antypolsko. Zagrożony jest więc byt dwóch polskich szkół – w Grodnie i Wołkowysku oraz Domów Polskich, które podlegają pod ten, jak my go nazywamy, reżimowy związek.

Wesprzyj nas już teraz!

A jakie są losy osób ze Związku Polaków na Białorusi, pod kierownictwem Angeliki Borys, którego władze Białorusi nie uznają?

Angelika Borys i Andrzej Poczobut, czołowe osoby z władz tego związku, przebywają w areszcie. Na razie nie wydano jeszcze na nich wyroków, choć aresztowano ich już w marcu, oskarżając o nielegalną organizację polskich uroczystości tzw. Kaziuków. Z informacji, które posiadam wynika, że oboje dostali propozycję od białoruskich władz, że zostaną uwolnieni pod warunkiem, że opuszczą Białoruś. Najwyraźniej na to nie przystali, bo nadal siedzą w areszcie. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że Łukaszenka zagra tak ostro, aresztując Angelikę Borys i Andrzeja Poczobuta. Tuż przed aresztowaniem z Angeliką Borys wymieniałem sms-y. W pewnym momencie nie odpowiedziała – właśnie wówczas ją aresztowano i odebrano jej telefon. Sytuacja Polaków na Białorusi obecnie nie wygląda dobrze. I raczej nie da się przewidzieć co będzie dalej. Na pewno dla Białorusinów i Polaków konieczność wyjazdu na stałe do Polski nie jest rzeczą dobrą. W tym sensie, że oni zostawiają tam swoje domy, swoje rodzinne strony. Nie dawno rozmawiałem  z Białorusinką, która przymusowo jest obecnie w Polsce i ona bardzo tęskni za swoim domem i ojczyzną.     

Jak Pan ocenia działania rządu polskiego wobec władz Białorusi?

Moim zdaniem nasz rząd niepotrzebnie idzie z Łukaszenką na ostre zwarcie. Na tym najbardziej cierpią Polacy na Białorusi. Rozumiem, że współpraca, prowadzenie rozmów z dyktatorem, to trudna sprawa, ale trzeba tu mieć na uwadze dobro Polaków żyjących na Białorusi. A każda ostra wypowiedź przedstawicieli polskiego rządu, decyzja skierowana przeciw Łukaszence, odbija się represjami wobec Polaków i ich cierpieniem. Wiem to od Polaków mieszkających na Białorusi, a więc z pierwszej ręki. Moja rada jest taka, żeby nakładanie sankcji i grożenie władzom Białorusi zostawić Unii Europejskiej, bo wtedy Polska nie jest przez Łukaszenkę odbierana jako strona atakująca. Jednego czego się Łukaszenka obawia, to Rosja i jej przywódca, dopóki Putin będzie tolerował gnębienie Polaków, Łukaszenka będzie to robił. Unii Europejskiej i jej sankcji władca Białorusi nie obawia się wcale. Obecnie od władz Białorusi najbardziej obrywa się Polakom i Litwinom. Ostatnio nawet bardziej Litwinom. Chodzi tu o nasyłanie na Litwę imigrantów z państw muzułmańskich. W pobliżu granicy z Polską również zgromadzono bardzo wielu imigrantów i  to jest kolejny powód, żeby z Łukaszenką rozmawiać i próbować dojść z nim do porozumienia. Bo jak ci imigranci na nas ruszą, to tak jak Litwa czy Łotwa, będziemy mieli duży problem.

Uważa Pan, że sankcje nałożone na białoruskie firmy dotykają reżim Aleksandra Łukaszenki?

Nie sądzę żeby tak było. Białoruś jest gospodarczo uzależniona od Rosji, a nie UE czy USA. Jedynie sankcje nałożone przez Rosję mogłyby Łukaszenkę pogrążyć. Nawet brak poparcia ze strony Władimira Putina mógłby oznaczać koniec dla Łukaszenki. A takie sankcje jakie państwa Zachodu nałożyły na Białoruś niczego nie dadzą. Weźmy dla przykładu zakaz lotów państwowej białoruskiej linii lotniczej Belavia na Zachód. Łukaszenka i jego ludzie i tak tam nie latają, natomiast latają tam białoruscy przedsiębiorcy, ludzie nauki czy sztuki. I oni teraz, wskutek tych sankcji, bardzo tracą. Jeżeli chcą np. przylecieć z Białorusi do Polski muszą Belavią lecieć do Moskwy czy Stambułu i dopiero stamtąd innymi liniami do Polski. To ogromna strata czasu i pieniędzy. Drugim kolosalnym utrudnieniem, związanym z odwiedzeniem Polski, jest wprowadzony przez władze Białorusi przepis, który pozwala na przekroczenie granicy (w dwie strony) tylko raz na pół roku. Wiele firm z Białorusi i Polski na tym traci. Tracą więc konkretni obywatele i gospodarka. Ale reżimowych władz Białorusi to nie obchodzi, oni nie boją się, że stracą elektorat, bo i tak rządy dzierżą siłą. Jak firmy prywatne popadają i ludzie stracą pracę, to rząd zagoni ich do robót publicznych, za jakieś grosze, bo na Białorusi obowiązuje przepis, który bezrobotnym nakazuje prace społeczne. 

Może więc próbować wrócić do dialogu z władzami Białorusi?

Nie jest to pewnie popularne co powiem, ale uważam, że trzeba dążyć do tego dialogu. Przerwanego dialogu, bo przed wyborami prezydenckimi na Białorusi i tym co się później stało, nasz rząd prowadził rzeczowy dialog z Łukaszenką. Owocem tego była m.in. strefa handlu przygranicznego. Na tym rozwiązaniu zyskiwali i Białorusini i Polacy. Była realizacja wspólnych projektów transgranicznych, często turystycznych. Była dobra wymiana handlowa. Białorusini masowo przyjeżdżali do naszych polskich sklepów i robili im duże obroty, zyski. Szły też do przodu, choć z wielkim trudem, rozmowy w sprawie możliwości prowadzenia na Białorusi poszukiwań szczątek dziesiątek tysięcy Polaków zamordowanych tam w czasach stalinowskich. Teraz nagle wszystko to stanęło w miejscu. Dla Polski nie jest to korzystne. Dlatego powtarzam raz jeszcze, powinniśmy wrócić do rozmów.  

Jak daleko są w stanie posunąć się decydenci Białorusi broniąc władzy?

Jak daleko – pokazuje to ostatnia egzekucja wykonana w Kijowie na białoruskim aktywiście Witalu Szyszoua. Białoruskie służby, z tego co wiem od znajomego, są również aktywne w Polsce, na pewno blisko granicy m.in. w Białymstoku. Zastraszają tu Białorusinów. Do zbrodni się jeszcze nie posunęli, bo to jednak teren NATO i UE.

Jak wielu Polaków żyje na Białorusi?

Żyje ich tam bardzo wielu. Są rejony, w których większość mieszkańców stanowią Polacy. W Lidzie 60 procent mieszkańców to Polacy. Z tego miasta i rejonu pochodzi wielu Polaków, którzy zasilają młodymi ludźmi nasze polskie, krajowe uniwersytety, seminaria duchowne, zakony. Kościół jest tam bardzo silny. Msze święte odprawia się po polsku.

Czy kontakty jakie ma Pan z Polakami na Białorusi są teraz utrudnione? 

Ludzie ogólnie są zastraszeni. Boją się, że ktoś na nich doniesie. Oskarży o szpiegostwo Będą aresztowani. Dlatego obawiają się obecnie kontaktować z Polską. Ja drogą mailową zapytałem kilku Polaków mieszkających na Białorusi o pewne sprawy i nie dostałem od nich odpowiedzi. To jasno świadczy, że się boją kontaktować, mówić. Wcześniej nie było takich problemów.

Dziękuję za rozmowę

Adam Białous

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram