29 marca 2021

Potyczki francusko-tureckie. Czy czekają nas zmiany w światowej polityce?

Od wielu miesięcy trwa spór pomiędzy prezydentami Macronem i Erdoganem. Francję i Turcję dzieli konflikt o złoża naturalne wokół Cypru, wspieranie przeciwstawnych obozów w wojnie domowej w Libii, polityka w Syrii, a nawet niedawna wojna o Górski Karabach. Ankara stanęła na czele protestu muzułmanów po publikacji we Francji karykatur Mahometa. Z kolei Francja ostatnio, przy okazji tworzenia łagodnej wersji „islamu francuskiego”, stara się wykluczyć z niego wpływy imamów i stowarzyszeń związanych z Ankarą.

 

Prezydent Erdogan pozwalał też sobie na osobiste wycieczki pod adresem francuskiego przywódcy. Doradzał mu wizytę u psychiatry, proponował by oddał Marsylię… Ormianom. Po słynnej wypowiedzi Macrona z 2019 roku o „śmierci mózgowej” NATO, mówił, że ten powinien sam sprawdzić, czy nie jest w stanie takiej śmierci? Było też oskarżenie Francuzów o „zapędy kolonialne”. Z kolei Francja wysłała swoje okręty w pobliże Cypru, by wspomagać w konflikcie z Ankarą Grecję, organizowała antyturecką koalicję w UE i miała pomysły wprowadzania sankcji gospodarczych na ten kraj.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Niedawno doszło do wideokonferencji pomiędzy prezydentami, poprzedzonej listem Emmanuela Macrona, zaczynającym się od zwrotu „Drogi Tayyipie”. Bardzo przyjazny list i rozmowa zapowiadały „odprężenie”, ale chyba  się nie udało. Prezydent Macron postawił ponownie problem Turcji na ostatnim forum szczytu UE. Zaatakował też obecność i pozycję Turcji w NATO.

 

Polityka Paryża jest tu dość sprytna. Laicka Republika w sporze wykorzystuje nawet historyczne skojarzenia z „przedmurzem chrześcijańskim”. Kiedy francuski sekretarz stanu ds. europejskich, bardzo „postępowy” polityk Clément Beaune, także „obrońca” praw LGTB w Polsce, mówi, że trzeba przeciwdziałać „agresywnemu islamizmowi” u bram Europy, budzić to może tylko uśmiech. Francja prowadzi jednak swoją politykę w rękawiczkach. Kiedy prezydent Erdogan obraża Macrona wprost, ten wykorzystuje środki „zastępcze”.

 

Znany tygodnik „Charlie Hebdo”, po karykaturach Mahometa, opublikował w październiku 2020 roku także dość paskudne karykatury Recepa Rayyipa Erdogana. Rozparty w fotelu prezydent Turcji w samej bieliźnie, popija piwo i zagląda pod hidżab kobiety. Ankara zareagowała, ale pewnie o to w tej prowokacji chodziło.

 

W Turcji doszło do zaocznego procesu czterech dziennikarzy „Charlie Hebdo” i prokurator 26 marca zażądał dla nich kar po 4 lata więzienia za obrazę prezydenta. Ankara wpadła jednak w pułapkę, bo natychmiast przedstawiono to jako zamach na wolność prasy. Prokurator potępił „wulgarną, obsceniczną i niehonorową” karykaturę, ale druga strona zwraca uwagę, że to przecież pismo… satyryczne.

 

Proces potępili już np. Reporterzy bez Granic. Pod adresem Turcji padły oskarżenia o „rozszerzanie cenzury poza swój kraj”. Przypomniano, że Turcja zajmuje 154 miejsce na 180 krajów w rankingu przestrzegania wolności mediów. 

 

Trochę to naciągane, bo „wolność słowa” jest nad Sekwaną rozciągnięta nawet na „prawo do bluźnierstwa”. Tymczasem realnie stosuje się prawdziwą cenzurę jeśli chodzi o „tabu” politycznej poprawności. Można tu przypomnieć, że francuska AFP została np. „wynajęta” do cenzurowania mediów społecznościowych w Polsce. Widać tu podwójną miarę, ale Paryżowi trzeba oddać, że jego PR jest znacznie subtelniejszy, niż „tureckie kazania” Erdogana.

 

Konflikty turecko-francuskie przekładają się jednak przede wszystkim na współpracę w NATO. Ankara to jeden z najważniejszych członków Paktu. Macron, który ma w głowie raczej konkurencyjny wobec NATO plan „obrony europejskiej”, jest gotowy Turcję z sojuszu wypychać.  Erdogan pokazuje, że jest na taką sytuację przygotowany, co ilustruje jego flirt z rosyjskim przemysłem zbrojeniowym. Takie „gry” mają konkretne konsekwencje dla globalnego układu sił. Jego zmiany nie muszą być korzystne na przykład dla naszego kraju.

 

 

Bogdan Dobosz 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram