2 grudnia 2021

Prawie milion złotych za leczenie nielegalnych imigrantów. Na koszt podatnika

(Źródło: pixabay.com)

Za pomoc medyczną udzielaną imigrantom w podlaskich szpitalach płaci Straż Graniczna. Do tej pory w podlaskich placówkach medycznych leczono kilkuset cudzoziemców. Za usługi medyczne udzielone imigrantom Straż Graniczna zapłaciła już ponad 600 tysięcy złotych. W ostatnich dniach szpitale przesłały SG kolejne faktury, na łączną sumę 300 tysięcy złotych.

Zatrzymani imigranci nie posiadają żadnego ubezpieczenia, nie mają nawet dokumentów tożsamości. Wbrew czarnym fantazjom niektórych mediów o masowym umieraniu imigrantów w lasach, jeżeli wymagają oni opieki medycznej, są przewożeni do szpitali, najbliższych miejsca, w którym zostali znalezieni. Narodowy Fundusz Zdrowia odmówił szpitalom finansowania leczenia imigrantów, gdyż nie ma na to środków. Poza tym nie istnieją żadne przepisy, na podstawie których można by finansować leczenie setek imigrantów. Straż Graniczna, chociaż płaci za tę opiekę medyczną, również nie posiada żadnej oficjalnej umowy, która by to normowała. Istnieje jedynie umowa pomiędzy szpitalami a SG, na badanie imigrantów, które to badania mają dać odpowiedź na pytanie – czy danego cudzoziemca można umieścić w ośrodku zamkniętym czy też nie.   

A pełne leczenie, czasem kilkumiesięczne, czasem operacyjne (często imigranci są mocno pobici przez białoruskich funkcjonariuszy) stanowi znaczne obciążenie kasy podlaskich pograniczników, czyli kieszeni polskich podatników. Wystarczy powiedzieć, że w całym ubiegłym roku na leczenie cudzoziemców podlaski oddział SG przeznaczył 130 tysięcy złotych. W tym roku jest to już blisko 1 milion złotych, a przed nami jeszcze grudzień. Najwięcej imigrantów trafia do szpitala w Hajnówce, miasteczku położonym na skraju Puszczy Białowieskiej, około 20 kilometrów od granicy z Białorusią. W szpitalu tym leczono już 230 imigrantów. Przy czym leczenie jednego imigranta wyniosło średnio od 400 zł do 3 tysięcy złotych. Wszystkie faktury za ich leczenie wystawione zostały na Straż Graniczną.

Wesprzyj nas już teraz!

Poważne koszty generuje też utrzymanie 6 zamkniętych ośrodków dla cudzoziemców (są one w różnych miejscach Polski). W sumie rocznie Straż Graniczną kosztuje to 2,5 miliona złotych. Ośrodki te są pełne. Przebywa w nich około 1800 cudzoziemców.     

Konkretnie pieniądze kosztują też wyjazdy karetek pogotowia w rejon przygraniczny po chorych cudzoziemców. Podczas kryzysu imigracyjnego było ich już około 500. Koszt tych wyjazdów wynosi około 3 milionów złotych. Za te wyjazdy karetek płaci Podlaski Urząd Wojewódzki, który otrzymał na ten cel od rządu w sumie 5 milionów złotych.

Pisząc o finansowych kosztach leczenia ofiar kryzysu imigracyjnego, który wywołał białoruski reżim, nie wspomina się nawet o ofiarach, którymi są obrońcy naszych granic. Koszty ich leczenia są też znaczne, gdyż często, z powodu niezwykle brutalnych ataków imigrantów oraz funkcjonariuszy białoruskich służb odnoszą oni poważne obrażenia. – Nierzadko, po takim ataku  na granicy funkcjonariusze są poważnie ranni, łącznie z pęknięciem czaszki – powiedział PCh24.pl jeden z funkcjonariuszy podlaskiej Straży Granicznej. – Białoruskie służby dowożą ciężarówkami na granicę duże kamienie. Podczas szturmu imigranci i zamaskowani białoruscy służbiści ciskają w nas tymi kamieniami. Oni nie żartują, taki kamień może zabić – funkcjonariusz opowiada o niebezpiecznej sytuacji na granicy.

Przypomnijmy, że tylko po jednym zmasowanym ataku imigrantów, przeprowadzonym 16 listopada na przejściu w Kuźnicy Białostockiej, rannych zostało aż 12 obrońców granicy. Jeden z funkcjonariuszy policji, uderzony kamieniem, doznał złamania kości czaszki. Ranni funkcjonariusze i żołnierze trafiają przeważnie do szpitali w Sokółce, Bielsku Podlaskim czy Hajnówce. Niektórzy, na razie nie wiadomo jak wielu, obrońcy naszej granicy zapewne będzie potrzebowało pomocy psychologa lub psychiatry. Wojna hybrydowa na granicy to gra nerwów. Służba trwa całą dobę, tyle samo czasu trwają prowokacje białoruskich służb – z użyciem broni, zastraszaniem, dręczeniem psychicznym.

Niestety polityków lewicy nie interesują cierpienia polskich obrońców granicy. Udowadniają to nagminnie. Nie dalej jak wczoraj  grupa europosłów, na czele z Janiną Ochojską próbowała wtargnąć na teren strefy zakazanej. Ich zamiary udaremniła policja. Jaki był cel tej wizyty – oczywiście udzielenie wsparcia imigrantom.  – Właściwie mamy nadal stan wyjątkowy. Organizacje humanitarne nie mają tu dostępu, media też, bo mogą tu być pod pewnymi warunkami. Oznacza to, że ludzie nadal będą marzli w lasach i nie będzie do nich dostępu – zagrała na emocjach Ochojska. W wypowiedziach oburzenia wtórowali jej obrońcy „wolność stojącej do góry nogami. – Adam Bodnar, były rzecznik praw obywatelskich oraz Róża Thun, Łukasz Kohut – europosłowie, którym policja zgodnie z obowiązującym prawem również nie pozwoliła wjechać do strefy objętej zakazem.

Jednak najbardziej oburzona faktem, że funkcjonariusze prawidłowo spełniają swoje powinności i przestrzegają prawa, była Janina Ochojska. Postanowiła „odwdzięczyć się” obrońcom polskiej granicy, zapowiadając, że za to, iż jej nie wpuścili, złoży na „okrutny” polski rząd skargę do Trybunału w Strasburgu. Skoro robi tym wielką przysługę białoruskiemu reżimowi, który już oczywiści zdążył pochwalić Ochojską w swoich mediach,  to może drugą skargę powinna złożyć w trybunale w Mińsku.

Adam Białous     

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(6)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 735 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram