23 lipca 2021

Sandro Magister o „czerwonej kartce dla wiekowego rytu”

Włoski dziennikarz Sandro Magister w swoim komentarzu po publikacji Traditionis custodes papieża Franciszka uważa, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by ocenić, czy nowe postanowienia ojca świętego „pomogą bardziej zjednoczonyć Kościół, czy wprost przeciwnie: podzielą go jeszcze bardziej”. Sądzi jednak, że „wziąwszy pod uwagę reakcje, najbardziej prawdopodobna jest ta druga hipoteza”.

Autor uważa, że wprawdzie tradycyjny ryt „nie został zabroniony, ale postawiony na drodze do wymarcia” przez papieża Franciszka. I przypomina jednocześnie, że Benedykt XVI w Summorum pontificum „zliberalizował celebrację Mszy w wiekowym rycie, traktując go jako drugą formę tego samego Rytu Rzymskiego”. Zwraca uwagę na ówczesne słowa papieża seniora, że „wielu miejscach odprawiano liturgię nie stosując się do wskazań nowego Mszału, które rozumiano wyłącznie jako przyzwolenie na kreatywność liturgiczną”.

Tymczasem papieża Franciszka, jak pisze w liście do biskupów, „zasmuca (…) instrumentalne używanie Missale Romanum z 1962 r., które coraz bardziej charakteryzuje się rosnącym odrzuceniem nie tylko reformy liturgicznej, ale i Soboru Watykańskiego II, z bezpodstawnym i niemożliwym do obronienia twierdzeniem, że zdradził on Tradycję i prawdziwy Kościół”.

Wesprzyj nas już teraz!

Jak stwierdza Sandro Magister: „W rezultacie obecna kontrowersja w kwestii rytu jest analogiczna do kontrowersji w sprawie interpretacji Soboru Watykańskiego II. Ci, którzy interpretują Sobór jako niedopuszczalne zerwanie tradycji katolickiej, także odrzucają odnowę liturgii wywołaną przez sam Sobór. Podczas gdy przeciwnie pisał Benedykt XVI w towarzyszącym Summorum pontificum liście: W historii liturgii jest wzrost i postęp, nie ma żadnych zerwań. To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe”.

Papież Benedykt XVI pokazywał, że obu tych rytów nie można przeciwstawiać sobie i że powinny one wzajemnie się ubogacać. Magister zwraca jednak uwagę, że „olbrzymia większość wiernych katolickich pozostaje niezaangażowana w kontrowersję”, a stara Msza jest dla nich przede wszystkim Mszą w języku łacińskim. A przecież Sobór Watykański łaciny „nie znosił, ale postanowił utrzymać jako właściwą dla liturgii”.

W rzeczywistości stosowanie języka łacińskiego zostało zastąpione przez języki narodowe, a „łacina praktycznie znikła z liturgii po tym, jak była językiem sakralnym przez stulecia”. Nie pomogły także apele o jej utrzymanie, „takich postaci, jak Jacques Maritain, Jorge Luis Borges, Giorgio de Chirco, Eugenio Montale, François Mauriac, Gabriel Marcel, Harold Acton, Graham Green, Aghata Christie i wielu innych”.

Sandro Magister zauwża, że choć dla wielu jest to „zmiana czysto lingwistyczna”, to jednak nie może być tak traktowana i przytacza w całości tekst kard. Waltera Brandmüllera z roku 2002 poświęcony temu zagadnieniu, który wychodzi od stwierdzenia, że „ci, którzy dzisiaj sprzeciwiają się łacinie jako językowi liturgii, niestrudzenie wciąż protestują, uważając, że oprócz nielicznych, którzy znają łacinę, nikt jej nie rozumie”.

Wykazując, że argumentacja ta ma „swą historię przynajmniej od Oświecenia”, kard. Brandmüller przytacza słowa niemieckiego teologa Johanna Michaela Sailera, żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku, że „Msza ma podstawowy język, język ojczysty, którym nie jest ani łacina, ani niemiecki, ani hebrajski, ani grecki, innymi słowy: nie jest to język stworzony ze słów”.

„Ten podstawowy język Mszy jest całkowitym wyrazem religii”, a choć Sailer pisał te słowa w 1819 r., to są one „bardzo współczesne”, gdyż obecnie mówi się o „wszechstronnym rozumieniu, które jest czymś dużo więcej niż prostym rozumieniem racjonalnym i w porównaniu z nim przenika w głębsze warstwy człowieka”. Jeśli tak jest, to dla Sailera w liturgii „każdy, kto pragnie zreformować publiczne nabożeństwa religijne, powinien zacząć od formowania oświeconych, świętych księży”.

Człowiek „składa się nie tylko z rozumu i woli, ale także z ciała i zmysłów”, co prowadzi autora do stwierdzenia: „Zatem, jeśli każdy tekst liturgii sprawowanej w języku sakralnym nie jest zrozumiany – naturalnie poza czytaniami biblijnymi i homilią – to w każdym razie całe wydarzenie: śpiewy, tkaniny dekoracyjne, szaty i miejsce sakralne, kiedykolwiek dają one adekwatny wyraz celebracji, dotykają głębokiego wymiaru człowieka w sposób bardziej bezpośredni niż mogą to zrobić zrozumiałe słowa.

Kard. Brandmüller uważa, że dzisiaj uczestnictwo wiernych we Mszy łacińskiej jest prostsze niż w czasach Sailera, bo znają oni już strukturę Mszy. Sądzi on, że odrzucenie łaciny jako języka liturgicznego nie ma zatem podstaw. Tak jak nie trzeba znosić liturgii w językach narodowych („mimo względnych trudności w tłumaczeniu”), tak samo nie powinno znosić się jej w języku łacińskim, gdyż i Sobór Watykański II tego nie robił.

Także wymóg, by wierni aktywnie uczestniczyli poprzez śpiewanie i recytowanie swoich części po łacinie nie powinien stanowić trudności. Oprócz tego, że są to słowa, które wierni tak naprawdę znają z Novus Ordo, to kardynał podaje przykład popularności „angielskich czy amerykańskich piosenek”, które „są chętnie śpiewane i rozumiane mimo, iż są w obcym języku”.

„W gruncie rzeczy particpatio actuosa oznacza dużo więcej niż zwykłe wspólne śpiewanie i mówienie: jest ono raczej przyswojeniem sobie – po stronie chrześcijanina, który uczestniczy w uroczystości – usposobienia do złożenia ofiary Ojcu, w której Chrystus realizuje swoje oddanie się Ojcu” – pisze kardynał.

Hierarcha zwraca uwagę także na praktyczny aspekt potrzeby łacińskiego Mszału w przypadku odprawiania Mszy św. w kraju, którego języka duchowny nie rozumie. „Prawidłowo wymawiana łacina powinna być preferowana” w takiej sytuacji „i najbardziej stosowna dla liturgii” zamiast kaleczenia języka obcego. „Jednym słowem: należy pragnąć, by Mszał rzymski był obecny  w każdym kościele”.

 

Źródło: magister.blogautore.espresso.repubblica.it

jjf

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(12)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram