9 kwietnia 2021

Ustawa o eutanazji we Francji na razie zablokowana, ale jej zwolennicy i tak osiągnęli sukces

Francuski parlament debatował 8 kwietnia nad ustawą „o prawie do wolnego wyboru końca życia”. Projekt udało się zatrzymać dzięki procedurom parlamentarnym, ale wprowadzenie eutanazji nad Sekwaną wydaje się już tylko kwestią czasu.

 

Pyrrusowe zwycięstwo?

Wesprzyj nas już teraz!

Pierwsze czytanie ustawy odbywało się w trybie przeznaczonym na wnioski opozycji. Na debatę i głosowanie przeznaczono tylko jeden dzień. Projekt przedstawiła lewicowa grupa parlamentarna „Wolności i Terytoria” (Libertés et Territoires). Zgłoszono jednak do niego 3057 poprawek, co nie dało szans na ich rozpatrzenie i przegłosowanie przed północą. Uniemożliwiło to ostateczne głosowanie i skierowanie ustawy do dalszych prac. Debata pokazała jednak, że za eutanazją jest znaczna większość deputowanych, niezależnie od ich przynależności partyjnej, a jej wprowadzenie może być tylko kwestią czasu. Niedawno przedłożono też trzy inne teksty dotyczące tzw. „czynnej pomocy w umieraniu”. Pierwszy pilotowany jest przez Marine Brenier z Partii Republikańskiej, drugi został zgłoszony przez lewicową partię La France Insoumise, a trzeci przez posłów prezydenckiej partii LREM (Jean-Louis Touraine).

 

Wszystkie projekty chcą rozszerzyć uchwaloną w 2016 roku tzw. ustawę Claeys-Leonetti, nazywana „wstępem do eutanazji”. Istniejące przepisy pozwalają w pewnych przypadkach na stosowanie „głębokiej i ciągłej sedacji” aż do śmierci. Ofiarą tej ustawy i prawa do „odmowy uporczywej terapii” był m.in. zagłodzony Vincent Lambert.

 

Wprowadzenie pełnej eutanazji wydaje się więc kwestią czasu. Chociaż obstrukcja kilku posłów prawicy powstrzymała nowe przepisy, to debata pokazała, że obóz obrońców życia się zmniejsza. Sprawozdawca ustawy eutanazyjnej Olivier Falorni atakował deputowanych Partii Republikanie, za utrącenie projektu, a wtórowali mu parlamentarzyści od lewicy po centrum. Ich przewagę widać było w głosowaniu nad poprawkami, które odrzucano w stosunku 256 głosów przeciw i 56 za. Takie są też proporcje we francuskim parlamencie zwolenników i przeciwników eutanazji.

 

Rząd umywa ręce

Dystans wobec zmiany przepisów zachował rząd. W jego imieniu wystąpił Minister Zdrowia Olivier Véran. Mówił, że „w czasie, gdy nasz kraj toczy wyścig z czasem, aby zaszczepić Francuzów i pokonać wirusa, który pochłonął już tak wiele ofiar, nie jestem przekonany, że powinniśmy dzisiaj rozpoczynać taką debatę”.  Dodał, że „od ponad roku śmierć jest wszechobecna w codziennym życiu Francuzów” i chociaż temat „zasługuje na to, by go podjąć”, to kontekst jest nieodpowiedni.

 

Olivier Véran proponował też, by uchwalenie nowego prawa poprzedzić ogólnokrajową dyskusją. Dystans władzy wykonawczej nie jest jednak spowodowany tylko pandemią koronawirusa. Dużą rolę odgrywa tu polityka. Wbrew forsowanej opinii, że eutanazję popiera olbrzymia większość Francuzów, ma ona nadal wielu przeciwników i to nie tylko z grona Kościoła katolickiego. Temat eutanazji byłby otwieraniem nowego frontu społecznych podziałów, na co prezydent i rząd na rok przed wyborami nie chcą sobie pozwolić.

 

Dlatego władza wykonawcza wspierała pomysł odłożenia debaty przed wyborami prezydenckimi. Nie chciała też przedstawić takiej ustawy jako projektu rządowego, co w obecnej chwili raczej pozwoliłoby pomysł przepchnąć. Prezydent Emmanuel Macron i premier Jean Castex zachowywali tu dystans i przez cały czas nie proponowali zajmowania się takimi rozwiązaniami w obecnej kadencji prezydenckiej. Problem wróciłby zapewne w 2022 roku.

Debata

W czasie debaty padło wiele argumentów za i przeciw. Podział nie pokrywał się tu z przynależnością partyjną. Dla przykładu deputowana prezydenckiej partii Republiko Naprzód (LREM) Liliane Tanguy mówiła wprost, że „legalizacja aktywnej pomocy w umieraniu jest przekroczeniem   w naszym społeczeństwie zakazu zabijania”. Kwestionowano podmianę znaczeń używanych w ustawie terminów, jak „wolność, czy „godność”. Jej partyjna koleżanka Typhanie Degois pytała retorycznie, czy „zamknięcie bezbronnej osoby w samotności jej decyzji w imię iluzorycznej suwerennej autonomii jest wolnością?”. Dodała, że „wchodzimy tu w dyktaturę emocji”. Inny z posłów dodał,  ze samo wyrażenie „wybrać swój koniec życia” jest nonsensem i obrazą definicji tego, czym jest życie i istota ludzka.

 

„Od roku walczymy o uratowanie wyjątkowo starszych, bezbronnych ludzi. Szczególnie zły czas na kwestionowanie końca życia” – komentowała dyskusje Claire Fourcade, prezes Francuskiego Towarzystwa Wsparcia i Opieki Paliatywnej (Sfap). Wskazała, że dostęp do opieki paliatywnej we Francji od 2012 roku wręcz się pogorszył i jest na „całkowicie beznadziejnym poziomie”. Także niektórzy deputowani uważali, że wprowadzanie eutanazji musi być komplementarne wobec rozwoju opieki paliatywnej i do tego czasu należy się takimi decyzjami powstrzymać.

 

Krytycy wskazywali też na zmianę statusu lekarza, któremu taka ustawa dałaby nowe prerogatywy – nie tylko leczenia, ale i… zabijania. To zaprzeczenie przysięgi Hipokratesa, ale też całkowite wypaczenie pojęcia „wolności wyboru”. Wskazywano też, że to „media są w dużej mierze odpowiedzialne za tę sprostytuowanie debaty o eutanazji” i narzucenie fałszywego języka.

 

Co dalej? Oduraczanie trwa

W szeregach partii prezydenckiej LREM padł pomysł, by eutanazję postawić jako temat kampanii wyborczej, co w przypadku wygranej Macrona legalizowałoby takie działania. Pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej Olivier Faure opowiedział się z kolei za referendum. Jego zdaniem w ustawie eutanazyjnej chodzi o „zapewnienie wielkiego prawa wolności, które pozwoli każdemu w świeckiej republice na dokonanie własnego wyboru, co do zakończenia życia i pozostanie wolnym aż do śmierci”.

 

Warto dodać, że debacie o eutanazji towarzyszyła duża akcja propagandowa w mediach. Francja ma po prostu dołączyć do sąsiadów, gdzie takie ustawy już działają.  Przedstawiano ją jako „postęp” społeczny, angażowano celebrytów. Piosenkarka Françoise Hardy wzywała Francję, aby „w tej kwestii nadrobiła zaległości”. Wcześniej była minister ds. seniorów, socjalistka Paulette Guinchard, ciężko chora, skorzystała z „pomocy w samobójstwie” w Szwajcarii i zostawiła w swoim testamencie pro-eutanzyjne przesłanie.

 

Dokonywanie eutanazji przez Francuzów za granicą jest zresztą kolejnym argumentem euta-nazistów. Twierdzą, że w ten sposób kończy  życie 4 tys. osób. Te liczby są jednak mocno kwestionowane. Podobnie jest ze zjawiskiem „podziemia eutanazyjnego”. Niedawno nawet zatrzymano grupę osób z takiego „humanitarnego” stowarzyszenia, która pomagała osobom chorym, często w depresji, ściągać truciznę z USA i popełniać samobójstwa. Podobnie jak w przypadku dyskusji o aborcji, także teraz wielu deputowanych wykorzystywało takie fakty jako argument, tym razem do legalizacji eutanazji.

 

Gra sondażami

Kolejnym oszustwem euta-nazistów jest rzekome szerokie poparcie dla „wolności wyboru” i „skracania cierpień” w społeczeństwie. „Dziewięćdziesiąt sześć procent z nich opowiada się za eutanazją” – twierdził sprawozdawca ustawy Olivier Falorni, powołując się na sondaż Ipsos z 2019 roku. Odpowiadano mu jednak, że wszystko zależy od postawionego pytania. Inne badanie Ifop z marca 2021 roku mówi, że „możliwość eutanazji” wspiera tylko 24%, za „odstąpieniem od uporczywej terapii” (obecne prawo) jest 46%. Z ankiety wyłania się też prawdziwa przyczyna wspierania takich rozwiązań. 48% obawia się po prostu cierpienia i bólu.

 

Wsparcie dla eutanazji koresponduje z niedostatkiem opieki paliatywnej, samotnością obłożnie chorych, rodzajem ich porzucenia, czy zerwaniem międzypokoleniowych więzi rodzinnych i wsparcia najbliższych. Znieczulone społeczeństwo staje się przedmiotem manipulacji. Śmierć wykluczonych i cierpiących osób przedstawia się jako „wolny wybór”, „troskę o ich godność”. W rzeczywistości euta-naziści w swojej czysto materialistycznej wizji społeczeństwa, widzą w eutanazji po prostu materialne korzyści. Z ich wyliczeń wynika, że faza schyłku życia po prostu nadmiernie obciąża budżet…  

 

Francuski pisarz, autor słynnej „Uległości”, Michel Houellebecq mówi na temat sondaży, że ludziom zadaje się pytanie – czy wolałbyś, aby pomóc ci umrzeć, czy spędzić resztę życia w straszliwym cierpieniu? Odpowiedzi są oczywiste, ale wynika z nich co najwyżej, że większość respondentów nie ma pojęcia o możliwościach uśmierzania bólu i opiece paliatywnej. Świadczyłoby to raczej, że 96% Francuzów jest niedoinformowanych.

 

Michel Houellebecq dodaje, że „cywilizacja, która legalizuje eutanazję, traci wszelkie prawa do szacunku.” I taki  szacunek straci jego kraj. Francuski pisarz rzadko zabiera głos w sprawach bieżących debat publicznych. Tym razem jednak nie wytrzymał i na łamach „Le Figaro” dość mocno skrytykował pomysł legalizacji eutanazji. Jest jej zdecydowanie przeciwny i uważa taki krok za bezprecedensowy przełom w antropologii. Pisarz dodaje, że euta-naziści po prostu oszukują ludzi. Kłamią o „współczuciu”, gdy w rzeczywistości za ich projektem stoją względy czysto utylitarne i ekonomiczne.

 

Polska w roli „Czarnego Luda”

Tym razem eutanazję powstrzymano. Jednak bez odpowiedniej wiedzy i edukacji, Francuzi zdani na propagandę mainstreamowych mediów, cywilizacji śmierci ulegną i w kolejnym temacie. Kierunki propagandy dobrze ilustruje tu materiał France Info. Tuż przed debatą w Zgromadzeniu Narodowym, przedstawiono reportaż dotyczący podejścia do eutanazji w innych krajach europejskich. Wybrano Hiszpanię, Szwajcarię i… Polskę. Nasz kraj w tej trójce jako jedyny nie zezwala na zabijanie osób starych i chorych. Ze względu na ciągle żywy katolicyzm, Polska pasuje więc jak ulał do forsowanego przez media laickiej Republiki stereotypu.

 

Okazuje się, że Hiszpania, już wyzwolona z pęt katolicyzmu, legalizuje eutanazję, w Szwajcarii mamy „pro-aktywne” podejście do tego tematu, a w Polsce zakaz. „Podczas gdy we Francji ustawa o wolnym wyborze końca życia jest dyskutowana w Zgromadzeniu Narodowym, po drugiej stronie Alp eutanazja jest już legalna” – czytamy w publicznych mediach. Dowiadujemy się także, że w Szwajcarii „chcieliby pójść dalej”.

 

Z kolei „Hiszpania jest czwartym krajem w Europie, który dopuszcza eutanazję, po krajach Beneluksu i piątym na świecie, po Kanadzie”. „Ustawa wejdzie w życie dopiero w czerwcu, chyba że Trybunał Konstytucyjny odrzuci tekst. Ustawa zyskała dość szerokie poparcie, 202 głosy na 350 posłów, więcej niż zdecydowana większość projektów, a tylko prawica i skrajna prawica głosowały przeciw”.  France Info twierdzi, że eutanazja „ma poparcie 87% populacji, a wszystkie warstwy hiszpańskiego społeczeństwa, po prawej i lewej stronie, ateiści i praktykujący katolicy, w przeważającej mierze opowiadają się za tą reformą”.

I tylko Polska „o silnej tradycji katolickiej karze za eutanazję”. „W Polsce każdemu, kto zabije człowieka na jego żądanie, grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia – mówi Kodeks Karny, choć w wyjątkowych przypadkach sądy mogą zdecydować o obniżeniu kary, a nawet o jej anulowaniu. Wpływ Kościoła katolickiego jest tu bardzo silny, a kwestia eutanazji jest w równym stopniu ideologiczna, co polityczna. To kraj rządzony przez ultrakonserwatywny rząd”.

 

Dalej przytoczono historię Polaka uśmierconego w Anglii – „Polski Kościół był mocno oburzony tą decyzją, podobnie jak polski rząd, który wydał pacjentowi pilnie paszport dyplomatyczny, aby móc uciec od decyzji angielskiego wymiaru sprawiedliwości”. France Info przytacza też sondaż z 2013 roku, wg którego „53% Polaków opowiedziało się za eutanazją, ale temat ten nie znajduje się w centrum politycznych debat”. Dowiadujemy się dodatkowo, że „czasami jednak jest używany jako argument wyborczy: w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich mocno konserwatywny Polak Jarosław Kacziński (tak w oryg.) twierdził, że jeśli wygra opozycja to może wprowadzić eutanazję dla osób starszych”.

 

Zdaje się, że Polacy mają robić we Francji niemal za „czarnego luda”, łącznie z „Kaczińskim”, tym bardziej, że w czasach BLM inni już tego robić nie mogą. Warto jednak pamiętać, że świętość życia i obrona podstawowych wartości naszej cywilizacji raczej wzbudzi wśród wielu Francuzów szacunek dla naszego kraju. Tym bardziej, że powoli uczą się czytać „między wierszami”…

 

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram