2 marca 2020

Wysłannik ONZ ds. klimatu: wszystkie banki, inwestorzy i firmy muszą działać na rzecz dekarbonizacji gospodarki

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com (NikolayFrolochkin))

Każda firma podejmująca decyzje finansowe musi uwzględniać „zmiany klimatu” i sposoby dekarbonizacji światowej gospodarki – twierdzi były szef Banku Anglii, a obecnie specjalny wysłannik ONZ ds. działań w dziedzinie klimatu, Mark Carney.

 

Carney stwierdził, że inwestycje w dekarbonizację mogą być największą komercyjną szansą naszych czasów – informuje portal climatechangenews.com. Słowa padły przy okazji opracowywania strategii zachęcania do prywatnego finansowania działań przed szczytem COP26 w Glasgow.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ustępujący dyrektor Banku Anglii wygłosił przemówienie w czwartek w Londynie. Carney został on powołany na doradcę brytyjskiego premiera ds. klimatycznych. Stwierdził wtedy, że osiągnięcie emisji CO2 na poziomie zero (netto) wymaga głębokich zmian i uczestnictwa wszystkich firm, banków, ubezpieczycieli oraz inwestorów.

 

Ryzyko egzystencjalne może zmienić się w największą komercyjną szansę naszych czasów – stwierdził.

 

Najważniejszą sprawą podczas COP26 będą finanse. Brytyjczycy obiecali pomóc osiągnąć cele, zaś wyznaczony przez brytyjski rząd do negocjacji klimatycznych Nigel Topping tworzy ruch zmierzający do zdekarbonizowania globalnej gospodarki.

 

Kraje zamożne zdecydowały się przeznaczać na ten cel (od roku 2020) 100 miliardów dolarów. Dotąd jednak nie zebrano wkładu założycielskiego na pomoc w ograniczeniu emisji CO2 krajom mniej zamożnym.

 

Tymczasem w grudniu Chiny, Indie i Brazylia nalegały, aby realizacja tego postulatu stanowiła warunek każdej dyskusji na temat wzmocnienia ich zobowiązań – podaje climatechangenews.com. W sprawie zdecydowanych działań naciska na kraje ONZ, a strategia powinna pojawić się przed szczytem w Glasgow.

 

Brytyjski minister ds. biznesu, energetyki i strategii przemysłowej oraz prezydent COP26  Alok Sharma wskazał, że duża część finansowania musi pochodzić z sektora prywatnego. Ważna jest także rola banków rozwoju (MDB), w tym Banku Światowego.

 

Prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde zgodziła się co do roli banków centralnych, ale wezwała sektor finansowy do ponownego przemyślenia działań. Ostrzegła także, że szybkie zobowiązania rządów do zwiększenia ambicji są niezbędne do zapewnienia „płynnej transformacji gospodarki” – podaje climatechangenews.com.

 

Z kolei Carney przemawiając do liderów biznesu w londyńskiej Guildhall podkreślił, że prywatne finanse odgrywają ważną rolę w tworzeniu gospodarki zeroemisyjnej. Dodał także, że „Wielka Brytania od stuleci jest liderem innowacji. To miejsce narodzin rewolucji przemysłowej, coś, co przyniosło niewyobrażalny postęp i city to sfinansowało”. Wezwał także zebranych inwestorów do pomocy w tworzeniu zrównoważonego świata.

 

Christine Lagarde ostrzegła natomiast, że „niektóre działania gospodarcze mogą bardzo szybko stać się przestarzałe”, gdyż, że istnieje ryzyko, iż aktywa mogą zostać „osierocone”. Wobec tego obiecała przeprowadzić „test warunków skrajnych”, by poznać stopień przygotowania na ryzyko klimatyczne wielu ważnych instytucji strefy euro. Szefowa EBC podkreśliła też rolę systemu finansowego w ograniczaniu emisji dwutlenku węgla.

 

Wezwanie do dekarbonizacji gospodarki, której domagają się agendy oenzetowskie, czołowe think tanki oraz największe gospodarki świata, często wiązane jest z alarmistycznymi ostrzeżeniami o zagrożeniach dla naszej planety. Sami ekonomiści od „zmian klimatycznych” wskazują, że tak naprawdę chodzi o ustanowienie „globalnego zarządu nad energią” i powstrzymanie konkurencji dla państw zachodnich ze strony krajów rozwijających się.

 

6 lat temu podczas szczytu G-20 przywódcy najbogatszych państw zgodzili się „zreformować” globalne zarządzanie energią. Nie wszyscy jednak chcieli ustanowienia de facto wąskiego zarządu, w którym dominującą rolę miałyby odgrywać nieliczne kraje – te, które najbardziej skorzystały na globalizacji, czyli grupa G-7.

 

Odejście do 2050 roku od ropy, gazu i węgla ma z założenia zachować przewagę ekonomiczną krajów, które wyrosły jako potęgi po II wojnie światowej i opracowały nowe technologie Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) czy szeroko pojętej geoinżynierii (wpływanie na pogodę).

 

Jak zauważył dwa lata temu „Washington Post”, globalizacja została wprowadzona jako strategia, która miała przynieść korzyści zarówno bogatym jak i biednym. Jednak po latach globalizacji gwałtownie wyhamował handel, spadła liczba inwestycji, a po ostatnim kryzysie świat zmaga się z potężnym zadłużeniem.

 

„Nie ma wątpliwości, że globalizacja była dobrą rzeczą dla wielu krajów rozwijających się, które mają teraz dostęp do naszych rynków i mogą eksportować tanie towary” – zauważył na łamach „Forbesa” Mike Collins. Dodał, że „globalizacja była również dobra dla korporacji międzynarodowych i Wall Street”, ale „nie dla ludzi pracy (niebieskich czy białych kołnierzyków) i doprowadziła do trwałej deindustrializacji Ameryki”.

 

W 2009 roku ONZ powołała specjalną grupę EMG, która dwa lata później przygotowała opracowanie pt.: „W kierunku inkluzywnej i zielonej ekonomii”, gdzie konkretnie wskazano, jak ma się odbywać tzw. zielona transformacja.

 

Jak zauważają Sybille Roehrkasten i Kirsten Westphal w opracowaniu zatytułowanym Sustainable Energy in the G20, obecne wezwania do transformacji energetycznej świata nie wynikają z wyczerpywania się zasobów – wręcz przeciwnie, jest ich nadmiar – lecz z niemożności kontrolowania cen energii (różnice sprawiają, że towary z niektórych państw są bardziej konkurencyjne, co przekłada się na bilans handlowy innych).

 

Z kolei Philip Andrews-Speed i Xunpeng Shi sugerują, iż dominująca architektura globalnego zarządzania energią jest rozdrobniona i nieskoordynowana. Obserwuje się wyraźny trend wzrostu współpracy energetycznej wśród krajów Południa. Konsumpcja surowców przesuwa się z państw OECD do krajów rozwijających się, zwłaszcza w Azji (to tam zużycie energii ma osiągnąć poziom 60 proc. w skali świata).

 

Obecny system zarządzania energią zachowuje podział na kraje rozwinięte i rozwijające się. To te pierwsze faktycznie mają wpływ na to, co dzieje się z rynkiem energii – jednak ów wpływ staje się coraz mniejszy.

 

Czołowe think-tanki proponują więc ustanowienie „globalnego zarządzania energią”. Miałaby się nim zajmować grupa G-20, a konkretniej mniejszy „klub” G-7 (czyli dawne G-8 z udziałem Rosji, która straciła członkostwo po aneksji Krymu, a obecnie usilnie zabiega o powrót do grupy). Niektórzy analitycy wprost piszą w swoich opracowaniach o „podklubach” – jeszcze mniejszych ciałach w ramach G-7.

 

„Klub” zaledwie kilku państw ustalałby więc wysokość opłat za zbyt duże zużycie energii i de facto określałby, jakie kraje na świecie mogłyby się rozwijać, karząc jednocześnie za niedozwoloną industrializację.

 

O zasadach zarządu energią debatują naukowcy m.in. z Yale University, której absolwentem jest zdobywca Nagrody Nobla w ekonomii William D. Nordhause.

 

Wprost wskazuje on, że „klub”, czyli grupa krajów w ramach G7 lub G20, której członkowie zgodzą się współpracować, ustali zasady nakładania ceł i kar na inne kraje, które nie należą do tego gremium. Ono zaś będzie czerpało z tego powodu korzyści.

 

Dekarbonizacja gospodarki, do której wzywa IPCC, zdaniem „ekspertów” od klimatu nie może być odkładana, bo PKB – jeśli nic się nie zmieni – potroi się do 2050 roku, a wtedy transformacja energetyczna będzie niemal niemożliwa.

 

 

Źródło: climatechangenews.com / expressandstar.com / PCh24.com

AS

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram