7 czerwca 2019

Zrównoważony rozwój i jego „bohaterowie”: nastoletnia Szwedka kontra samoloty

(fot. REUTERS/Leonhard Foeger / FORUM )

Zrównoważony rozwój ma swoich laickich bohaterów, a jedną z nich jest 16-letnia Szwedka Greta Thunberg. Dziewczynka nad szkołę przekłada walkę o ochronę środowiska, co zaskarbiło jej uwagę elit i nominację do pokojowej nagrody Nobla. Greta przyczyniła się między innymi do wypromowania obawy przed lataniem samolotami – coraz powszechniejszej u postępowych „elit”.

 

Greta Thunberg zrobiła w Szwecji prawdziwą furorę. Szwedka znana jest z manifestacji pod parlamentem przeciwko zmianom klimatycznym. Nastolatka zapowiada strajki dopóty, dopóki Szwecja nie zrealizuje zapisów postanowień ekologicznych z Paryża dotyczących ograniczeń emisji dwutlenku węgla.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nastolatka jest znana nie tylko z działań w Szwecji, lecz również w innych krajach. Na przykład wraz z 35 tysiącami osób protestowała w Wiedniu. Zaprosił ją tam Arnold Schwarzenegger – informuje Anna Nowacka-Isaksson [rp.pl]. Istnieje także polski aspekt działalności Szwedki. Otóż wzięła ona udział w szczycie klimatycznym w Katowicach. Wyraziła jednocześnie wątpliwości dotyczące szczerości intencji jego uczestników. Skrytykowała ich na przykład za konsumpcję hamburgerów.

W swych przemówieniach nastolatka pyta światowych decydentów, dlaczego nie prowadzą polityki pozwalającej jej na optymistyczne patrzenie w przyszłość. Ta postawa spotyka się z uznaniem możnych tego świata. Spotkała się z papieżem, otrzymała też pochwałę od Baracka Obamy. Jej postać jest obiektem swego rodzaju kultu – porównuje się nią nawet do Zbawiciela! Nominowano ją także do pokojowej nagrody Nobla. Jak nietrudno się domyślić, działalność Grety koliduje niekiedy z jej uczestnictwem w zajęciach szkolnych.

 

Złe latanie

 

Idée fixe Grety to podróże samolotem. Uznaje je za niekorzystne dla środowiska. Dziewczyna jechała ze Szwecji na forum ekonomiczne w Davos przez 65 godzin, gdyż nie chciała lecieć samolotem – czytamy w rp.pl. Postawa dziewczyny przyczyniła się także do wypromowania terminu „flygskam” oznaczającego wstyd przed lotami samolotowymi wynikający z ich szkodliwości dla środowiska naturalnego.

 

Wstyd wiąże się z faktem, że samoloty odpowiadają za 2 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę emisję w górnych warstwach atmosfery, to robi się 100 procent (lub niemal tyle). „Transport lotniczy odpowiada za 2 proc. światowej emisji CO2, ale jest niemalże monopolistą, jeśli chodzi o emisję dwutlenku węgla w górnych warstwach atmosfery. Wylicza się, że każda tona paliwa lotniczego to 3,15 ton CO2. Według kalkulatora szwajcarskiej fundacji myclimate bezpośredni lot w dwie strony na trasie Warszawa-Gdańsk to około 234 kg CO2 w przeliczeniu na pasażera, a na trasie do Nowego Jorku to 2,6 t CO2” – zauważa Marcin Walków [businessinsider.com.pl].

 

Na tego typu liczby ekologiści nie mogą pozostać obojętni. Mowa na wstyd wobec lotów panuje nie tylko w Szwecji, lecz również w Tajlandii czy Stanach Zjednoczonych. W Niemczech czy Japonii nad lotnictwem dominuje kolej. Z kolei w krajach Beneluksu trwają pomysły dotyczące interwencji w celu przeforsowania zmiany. Moda na krytykowanie podróży lotniczych dotarła również do Polski. Cytowany przez „Business Insider” Dominik Sipiński, analityk lotniczy ch-aviation i Polityki Insight określa krótkodystansowe loty mianem niepotrzebnego trucia środowiska.

 

Modę na krytykę nadmiernych lotów w Polsce wypromował lewicowy socjolog prof. Maciej Gdula. Zaproponował on na łamach „Gazety Wyborczej” ograniczenie podróży lotniczych do 15 tysięcy kilometrów rocznie. Jego zdaniem pozwoliłoby to upiec 2 pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze umożliwiłoby ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Po drugie zaś sprzyjałoby społecznej równości, ograniczając ekstrawagancki styl życia najbogatszych. Oczywiście zwolennicy tego typu poglądów pozostają głusi na twierdzenia dotyczące zalet podróży lotniczych i korzyści z nich płynących – jak choćby ułatwienie kontaktów międzyludzkich.

 

Chcesz zanieczyszczać? Płać!

 

W środowisku „Krytyki Politycznej” powstały także rozwiązania alternatywne. Agata Stasik [krytykapolityczna.pl] podaje pod rozwagę tak zwany budżet węglowy (pomysł rozważany zresztą przez brytyjski rząd w latach 2008-2011). Chodzi o odgórne przydzielenie każdemu tak zwanych punktów węglowych. Kto chciałby podejmować aktywności związane z emisją dwutlenku węgla (jak loty samolotem, ale nie tylko), musiałby za te działania oddawać swe punkty.

 

Zamożni zanieczyszczają – nawet ekologiści

 

Po pewnym czasie osoby zanieczyszczające środowisko wydałyby wszystkie punkty. Musiałyby zatem ograniczyć dalszą konsumpcję w wielu aspektach albo zakupić punkty od innych, bardziej „oszczędnych węglowo”. W jednym i drugim przypadku oznaczałoby to redystrybucję do osób biedniejszych, z powodu braku funduszy mniej zanieczyszczających środowisko. Wszak, chociaż ekologizm jest modny głównie wśród osób zamożnych, lewicowych pseudoelit, to z racji swej zamożności i konsumpcji i tak emitują one więcej C02.

 

Dlatego też – jak zauważa Agata Stasik – zamożni nie mają powodów do dumy. Prawdopodobnie bowiem znajdują się bowiem w bardziej szkodzącej ekologicznie części społeczeństwa. Nie powinni więc wynosić się nad szary lud, pozbawiony ekologicznej świadomości. „Nie pomoże więc jazda rowerem po mieście, unikanie toreb-foliówek i ograniczenie spożycia mięsa – często latający wciąż będą w tej części naszego społeczeństwa, która ponadprzeciętnie szkodzi klimatowi” – zauważa Agata Stasik. „Koniec zatem z patrzeniem z góry na jedzących schabowego sąsiadów, którzy w dodatku nie sortują śmieci i jeszcze tankują ropę do swego diesla!” – dodaje.

 

Niechęć do latania nie pozostaje bez wpływu na politykę koncernów lotniczych. Na przykład w marcu 2018 roku Ryanair wprowadził nową politykę środowiskową. W jej ramach na końcu rezerwacji klienci mogą dokonać darowizny dla wybranej przez nich organizacji charytatywnej. Chodzi o – jak twierdzi firma – zrekompensowanie kosztów emisji C02.

 

Widać zatem, że nie tylko branża mięsna jest na celowniku ekologistów i ideologów zrównoważonego rozwoju. Te same problemy dotkną również przewoźników lotniczych. Wszystko to w imię ideologii zrównoważonego rozwoju, dążącej nie tylko do zmniejszenia emisji C02, lecz również transformacji naszego stylu życia, przyzwyczajeń, konsumpcji, a nawet całej cywilizacji.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij