Decyzja Rady Stanu o usunięciu krzyża z łuku pomnika Jana Pawła II w Ploermel nie jest jedynym tego typu aktem nadinterpretacji prawa o rozdziale państwa i religii we Francji. Ataki skrajnej lewicy znajdują coraz częściej posłuch w sądach, a regulująca laickość republiki ustawa z 1905 roku, odkurzona w związku z postępami islamu, stała się znów narzędziem używanym przeciw katolicyzmowi.
W ostatnich latach we Francji najgłośniej było o sprawie zakazów wystawiania szopek bożonarodzeniowych w przestrzeni publicznej. Instalacje takie, podobnie jak pomnik św. Jana Pawła II, były atakowane głównie przez regionalne oddziały stowarzyszenia wolnomyślicieli. Wyroki zapadały różne. Sądy administracyjne uznały na przykład, że taka szopka w radzie regionalnej Wandei może pozostać na miejscu, ale już np. w Lyonie nakazały pamiątkę Bożego Narodzenia usunąć. Podobne sprawy toczyły się przed sądami w Paryżu (szopka w Melun) i Lille (dekoracja w Beaumont). Te odmienne wyroki stały się przyczyną sporządzenia przez Radę Stanu wytycznych dla merów. Przepisy zezwalają dziś na wystawianie szopek o charakterze folklorystycznym. Rada zakazała natomiast instalacji mających „charakter religijny”. Granica jest tu niewyraźna i sądy nadal będą mogły różnie interpretować przepisy. Warto tu dodać, że 71 procent ankietowanych Francuzów obecność szopek w miejscach publicznych popiera.
Wesprzyj nas już teraz!
W 2015 roku głośna stała się sprawa wizerunku Najświętszej Maryi Panny Lemańskiej. W miasteczku Publier stanęła w 2011 roku figura Matki Bożej opiekunki żeglarzy i rybaków. Pomnik dofinansowała gmina. Tutaj także sprawa trafiła do sądu po skardze „wolnomyślicieli”. Mer Publier zastosował po niekorzystnym wyroku podobny unik jak planuje to zrobić włodarz Ploermel. Postanowił odsprzedać pomnik i „sprywatyzować” fragment terenu gminy. Katolickie stowarzyszenie zebrało pieniądze i za 24 tysiące euro odkupiło od merostwa pomnik wraz z fragmentem parku o powierzchni 36 metrów kwadratowych. Problem w tym, że organa administracyjne zakwestionowały jednak później także „prywatyzację” terenu, co może być ostrzeżeniem w kontekście obecnej sprawy z Bretanii.
Inna dość bulwersująca sprawa dotyczyła krucyfiksu na bramie cmentarnej w Princay (departament Vienne). W lipcu 2017 roku sąd administracyjny w Poitiers wydał wyrok nakazujący wykonanie nowej bramy, pozbawionej symbolu prawdziwej wiary. Sprawa jest o tyle precedensowa, że – jak wyliczono – podobne rozstrzygnięcia mogą dotyczyć nawet 25 tysięcy francuskich nekropolii.
Osobna sprawa to trudności dotyczące pielgrzymek religijnych. Lewicowe zarządy miast starają się je utrudniać. W Nantes na terenie Bretanii przed siedmioma laty nie wpuściły zorganizowanej grupy pielgrzymów do Zamku Książąt. Uznały, że dla „poszanowania neutralności miejsca” na jego dziedziniec nie mogą wejść księża ubrani w sutanny, zaś pozostali uczestnicy peregrynacji z kościelnymi chorągwiami czy transparentami. Bretońscy diukowie zapewne przewracali się w grobach.
Warto tu także wspomnieć o spektakularnych próbach wnoszenia do sądów spraw o zbyt głośno bijące w miasteczkach kościelne dzwony. Tego typu prowokacje przenoszone są coraz częściej także na polski grunt.
Chrystianofobia pozainstytucjonalna
Różnego typu akty walki z symbolami chrześcijaństwa trwają od lat. Są to m.in. profanacje cmentarzy, miejsc kultu, przydrożnych kapliczek, a nawet napady na kapłanów. Media rozdmuchują każdy przykład wandalizmu dotyczący synagog i meczetów, a nie ma praktycznie tygodnia, by gdzieś we Francji nie dokonano kolejnej profanacji uderzającej w katolicyzm. Tylko w ostatnim czasie dokonano profanacji 7 kościołów w Sabaudii (diecezja Annecy), łącznie z rozbiciem tabernakulum i kradzieżą Hostii. Rocznie notuje się dewastacje około 200 cmentarzy katolickich.
Przydrożne krzyże często giną w dziwny sposób (np. w Alpach), czasami dewastowane są kapliczki (np. wskutek zaniedbania ze strony firmy energetycznej EDF, która doprowadziła do zniszczenia historycznego monumentu Tarascon-sur-Ariege). Warto tu jednak oddać sprawiedliwość i zauważyć, że we Francji działa wiele stowarzyszeń lokalnych, które działają na rzecz renowacji takich miejsc i dokumentują swoje lokalne dziedzictwo.
Do akcji usuwania krzyży przystąpiły natomiast firmy handlowe. Słynna historia z ocenzurowaniem opakowań ilustrowanych wizerunkami kościołów (m.in. na greckich jogurtach) dotyczy takich producentów i sieci jak Lidl, Carrefour, Nestle czy Danone. Z supermarketów poznikały np. już kilka lat temu nawet sprzedawane od listopada tzw. kalendarze adwentowe (ponumerowane czekoladki na każdy dzień okresu oczekiwania na narodziny Zbawiciela). Znacznie bogatsza od pewnego czasu robi się za to oferta… ramadanowa, ale to już inna historia. Warto też zwrócić uwagę na firmę Intermarche, w której logo znajdował się przez lata znany nam z powieści Dumasa muszkieter. W poprzednim logo ów żołnierz był odziany w historyczną pelerynę z krzyżem. W nowym znaku sieci pozostała jakaś dziwna szpada i… kapelusz.
Usuwanie symboli chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej dotyczy też np. służby zdrowia. Czy ktoś jeszcze pamięta o tym, że np. karetki pogotowia były opatrzone znakiem niebieskiego lub czerwonego krzyża (w Polsce nawet w czasach komunizmu)? Teraz zastąpił go „neutralny” znaczek „x” wpisany w koło. Nawet w logotypach aptek umieszczane są coraz nowe elementy, które mają nie kojarzyć się nikomu z krzyżem.
We Francji w okresie wojującej z Kościołem Republiki, komunistyczni merowie miast wydawali zakazy noszenia na ulicach przez księży i zakonnice sutann i habitów. Taki wojujący ateizm stał się przeszłością, ale i dziś może jeszcze natrafić na podobne przypadki. W 2014 roku w Trebes (Aube) w lokalu wyborczym pojawił się duchowny. Był po cywilnemu, ale na piersi miał krzyż. Komisja kazała mu schować go pod koszulę.
Osobny rozdział stanowią przykłady obrażania symboli religijnych w przestrzeni publicznej, często dotowane przez państwo. Można tu przypomnieć liczne obrazoburcze spektakle teatralne, w których sądy nie znajdowały jednak niczego niestosownego i stawiały „wolność wyrazu” ponad przekonania wiernych i zezwalały na profanowanie symboli religijnych. Osobny rozdział to bluźnierstwa dokonywane na terenie bądź w otoczeniu kościołów w ramach pseudohappeningów. Właśnie tak działały wcześniej organizacje związane ze środowiskiem LGBT (słynne protesty w obronie… prezerwatyw), a ostatnio feministki z Femenu.
Kto za tym stoi?
Antyklerykalizm we Francji osiągnął swoje apogeum w latach rewolucji francuskiej. Później był historycznie składnikiem ruchów wyrastających z różnych odmian marksizmu. Warto pamiętać, że kiedy w Związku Sowieckim działała Liga Bezbożników, podobne ruchy cieszyły się poparciem także komunistów zachodnich. Można tu w wielkim uproszczeniu wymienić wojujących ateistów spod znaku ideologii komunistycznej (także w jej trockistowskiej i anarchio-syndykalnej odmianie) oraz odłam libertyński (często o proweniencji wolnomularskiej). Owi „bezbożnicy” na przemian łączyli się i dzielili. We Francji ustawa z 1905 roku o rozdziale państwa i religii powstawała w dużej mierze pod ich wpływem. Później bywała rozmaicie interpretowana. Np. po I wojnie światowej w „uznaniu daniny krwi” katolików, państwo subsydiowało m.in. budowę nowych kościołów. W ostatnich latach osłabienie Kościoła i coraz dłuższe okresy rządów lewicy doprowadziły do wypychania katolicyzmu z życia publicznego i wyznaczaniu, w najlepszym przypadku wierzącym roli jakiegoś stowarzyszenia charytatywnego, a najchętniej punktu pomocy dla emigrantów.
Do środowisk skarżących się na łamanie świeckości państwa należą stowarzyszenie wolnomyślicieli, czy lewacka Liga Praw Człowieka, wspierane dość często przez ruchy LGBT. W Ploermel obecność krzyża na pomniku Jana Pawła II zaskarżył m.in. sekretarz generalny departamentalnego oddziału wolnomyślicieli Moribhan, Pierrick Le Guennec. Ma mieć, przez matkę, korzenie polsko-żydowskie. Wiadomo o nim, że w 2004 roku startował w wyborach lokalnych z list Partii Robotników (trockiści) i uzyskał poniżej 1 procenta głosów.
Wolnomyśliciele sięgają korzeniami XIX wieku. Współpracowali z KPF, związkami zawodowymi jak CGT, ale też mieli koneksje z partiami trockistowskimi. Przed wojną żądali m.in. zamknięcia ambasady Stolicy Apostolskiej, zakazu działalności katolickich radiostacji, likwidacji katolickiego szkolnictwa i wstrzymania jakichkolwiek subwencji dla organizacji religijnych. Domagali się też anulowania zasad konkordatu w Alzacji i Lotaryngii, które po włączeniu do Francji po I wojnie, zachowały odrębny status. Ciekawostką jest, że to żądanie powtarza się do dzisiaj i jest też jednym z postulatów francuskich wolnomularzy. Politycznie przez lata byli blisko komunistów (m.in. do 1941 wspierali pacyfizm, w latach 60. stanęli po stronie FLNC w wojnie domowej w Algierii). W 1980 r. wolnomyśliciele protestowali przeciw pielgrzymce do Francji Jana Pawła II. Podejmują też różnego typu spektakularne akcje, jak np. sądowe procesy o „unieważnianie chrztów” i wykreślanie takich osób z kościelnych ksiąg metrykalnych. Po marginalizacji komunistów wiatru w żagle „wolnomyślicieli” dodała współpraca z „nowym proletariatem”, czyli np. feministami i ruchami LGBT. Na ich kongresach bywała obecna minister ds. równości płci, Marlene Schiappa.
Akcję przeciw pomnikowi w Ploermel nazywają „zwycięstwem”. Posąg Jana Pawła II jest według nich „prowokacją klerykalnych radnych”. Krytykują także interwencję w tej sprawie polskiej premier, która wspiera „ekstremizm europejski” i wykazuje „arogancję”. Przypominają też, że rząd Beaty Szydło ma łamać w swoim kraju praworządność i podają jako wzorzec m.in. przykłady postaci Kościuszki i Kołłątaja. W tym miejscu można by się zdziwić znajomością polskich postaci historycznych przez Francuzów, ale sprawę wyjaśnia chyba bliska współpraca tutejszych ateuszy z antyklerykalnymi ruchami w Polsce. Po prostu „międzynarodówka”…
Wanda Nowicka i francuscy wolnomyśliciele
Francuskie strony Federacji Krajowej Wolnomyślicieli zapraszają na konferencję „Europa laicka lub watykańska”, która ma się dobyć w grudniu tego roku w Metz. Jednym z głównych gości ma być tu Wanda Nowicka, z podkreśleniem, że jest b. wicemarszałkiem polskiego Sejmu. I rzeczywiście jej postać do tego ruchu pasuje wyjątkowo. Przypomnijmy, że związana z Ruchem Palikota została wybrana do Sejmu VII kadencji i dała się poznać jako feministka walcząca z Kościołem. W tym samym kierunku poszli jej synowie – Michał Nowicki aktywista komunizmu ortodoksyjnego i Florian Nowicki, który działał w lewicowej Polskiej Partii Pracy. Warto jednak także sięgnąć pokoleniowo wstecz. Wanda wyszła za mąż za Światosława Floriana Nowickiego, którego ojcem był z kolei Andrzej Rusław Nowicki, opisywany jako filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca. Był on współzałożycielem i prezesem Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. W latach 1948-1981 należał do PZPR i był jednym z głównych animatorów propagandy antyreligijnej. Szczególnie obrzydliwą działalność prowadził w latach 50. Wzory czerpał, wraz z ideowymi pobratymcami, wprost z propagandy ateistycznej Związku Sowieckiego. Powstałe tam Wszechzwiązkowe Towarzystwo „Wiedza”, które zastąpiło przedwojenny Związek Wojujących Bezbożników, było przykładem działalności dla PRL-owskiego Towarzystwa Krzewienia Kultury Świeckiej, które powstało w 1969 z połączenia Towarzystwa Szkoły Świeckiej i właśnie Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Andrzej Rusław Nowicki związał się później z masonerią. Przez cztery kadencje był masońskim Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski. Współpraca Wandy Nowickiej z francuskimi bezbożnikami raczej więc nie dziwi.
Wolnomularstwo a dechrystianizacja
Wyrugowanie Kościoła z przestrzeni publicznej było od zawsze postulatem masonerii. Różne obediencje wspierały ateizm lub, w najlepszym przypadku, stawały na pozycjach agnostycyzmu. Chociażby z tego powodu późniejsze związki stalinowskiego antyklerykalnego propagandzisty Nowickiego z masonerią wydają się pewną konsekwencją. W dziele dechrystianizacji Francji, bardzo silny tu ruch wolnomularski też ma swoje niewątpliwe zasługi.
W ostatnich latach masoni angażowali się mocno np. we wsparcie pomysłu „małżeństw dla wszystkich”. Przy tej okazji loża Uniwersalna Obediencji Laickiej i Republikańskiej ogłosiła nawet specjalny komunikat, w którym potępiła „pochodzący z innej epoki sprzeciw Kościoła”. Podobnie zachował się i Wielki Wschód (Grande Orient), który krytykował nawet fakt, że francuscy biskupi ośmielają się w sprawie jednopłciowych pseudo-ślubów zabierać publicznie głos. Naraziło to m.in. ks. kardynała Andre Ving Trois na zarzuty „obskurantyzmu” i „wstecznictwa”.
W propozycjach Wielkiego Wschodu na XXI wiek znajdziemy cały program dalszej laicyzacji Republiki. Padają tu takie propozycje jak ustanowienie 9 grudnia Dniem Laicyzmu, wprowadzenia tzw. Karty Laickości, czy nawet wpisania ustawy o rozdziale państwa i religii z 1905 r. do preambuły konstytucji. Postuluje się też laicką formację nauczycieli akademickich, dyrektorów szkół, kuratorów i innych funkcjonariuszy publicznych, żąda depenalizacji „bluźnierstwa przeciw religii”, a w zamian karania „przestępstw” homofobii, rasizmu, ksenofobii itd. Jest też postulat rozciągnięcia francuskiej wizji laicyzmu na całą Unię Europejską. Do tego należy dorzucić pomysł likwidacji kolejnych świąt katolickich i zmianę kalendarza.
Masońskie wpływy widać także w działalności Stowarzyszenia Merów Francji (AMF). Na jego czele stoją co prawda politycy różnych partii, ale powiązani w ruchem wolnomularskim. Zalecenia kierowane przez tą organizację do merów zdają się spełniać postulaty masonerii. AMF opowiada się za zniesieniem specjalnego statusu Kościoła katolickiego w Alzacji, proponują różnicować ofertę kulturalną, tak, by np. na wystawach, czy koncertach muzyki poważnej nie uwypuklać np. treści religijnych. Za naruszenia świeckości państwa uważa się procesje religijne, tradycyjne pielgrzymki bretońskie, święcenia sal i budynków, a nawet „chrzty” statków. AMF zaleca także „neutralność gmachów publicznych” (sprawa szopek bożonarodzeniowych), ale co ciekawe, wspiera wprowadzanie tzw. ceremoniału świeckiego (oprawa ślubów, „chrzty cywilne”, „pogrzeby republikańskie”). Robota ateizacyjna nad Sekwaną wre i przypomina „najlepsze” lata PRL, w których takie „nowinki” usiłowano już narzucać Polakom.
Eksperyment Collomba
Nie wszystkie odłamy masonerii są tu jednak tak radykalne. Niektóre działania w imię społecznego spokoju, idą w kierunku obłaskawiania katolików i swoistego rodzaju kompromisu „ekumenicznego”. Obecny szef MSW Gerard Collomb, który odpowiada także za politykę wyznaniową, to długoletni mer Lyonu. Collomb jest socjalistą i masonem (Wielka Narodowa Loża Francji), ale daleko mu do wojującego ateizmu. Mówi się nawet, że uczynił Lyon rodzajem pewnego eksperymentu polityki wyznaniowej. Przedstawiciele różnych religii byli w tym mieście odpowiednio honorowani i chociaż podkreślano zasadę laickości państwa, to w pewnych aspektach honorowano obecność duchownych i Kościoła w życiu publicznym. To w Lyonie powstała wspólna deklaracja katolików, prawosławnych, Kościoła ormiańskiego, protestantów, żydów, Koptów, anglikanów i muzułmanów o tym, że widzą oni… „korzyści sekularyzacji nakreślane przez Republikę”, która „pozwala wierzyć lub nie wierzyć” i „praktykować swoją religię z zachowaniem szacunku dla innych”. To „ekumeniczne przesłanie” kończy dość dziwna minimalistyczna pochwała wiary: „Wspólnie chcemy tylko po prostu powiedzieć, że krajobraz jest mniej piękny, kiedy nie widać na nim nieba”. Deklarację podpisano z okazji dnia Zgody i Solidarności, które zorganizował Collomb w 2014 celem wzmocnienia społecznego spokoju w mieście.
Jednak za taką „tolerancyjną i harmonijną” współpracę trzeba też płacić. Na przykład w przypadku bazyliki Notre-Dame na wzgórzu Fourviere (jest nawet na liście UNESCO). W 2011 Federacja Wolnomyślicieli uznała, że subwencje miasta na jej remont naruszają zasady laickości. Dotacje dotyczyły zresztą windy, dzięki której niepełnosprawni uzyskali dostęp do górnych partii kościoła. Rada Stanu uznała jednak, że dotacja nie naruszyła rozdziału państwa i Kościoła, po czym skargę oddaliła. Miasto opiekowało się kościelnymi zabytkami, ale cena była wymierna. Dzisiaj już tylko wtajemniczeni mogą w nawie świątyni rozpoznać wielki fresk morskiej bitwy pod Lepanto, która uratowała chrześcijaństwo. Z bazyliki usunięto bowiem wszelkie informacje na ten temat, ponieważ malowidło denerwowało muzułmańską mniejszość i turystów wyznających islam. Masoński mecenat też ma swoją cenę.
Ploermel jako symbol sporu o tożsamość
Tymczasem dyskusja wokół krzyża na łuku pomnika w bretońskim miasteczku Ploermel przekroczyła granice Francji. Warto jednak zwrócić uwagę, że jest ona elementem trwającej od kilku lat próby reinterpretacji zasady laickości V Republiki w kierunku wyraźnie antykatolickim. Tego typu działania mają zapewne przygotować grunt pod stworzenie wielokulturowego społeczeństwa. Jednocześnie ekspansja islamu i coraz dalej idące żądania poprawności politycznej wywołały we Francji pewien społeczny sprzeciw. Sztandar oporu wznoszą jednak nie np. prawicowi politycy, ale sami ludzie. Spór o krzyż dotyczy fundamentalnego sporu o tożsamość Francji i jej korzenie cywilizacyjne. Dla lewicowych elit korzenie takie zaczynają się w roku 1789, dla katolików jest to początek chrystianizacji Francji w V wieku.
Pomnik św. Jana Pawła II powstał dzięki inicjatywie poprzedniego mera Ploermel, Paula Anselina. Był to dla niego hołd oddany „gigantowi historii”, który doprowadził m.in. do upadku komunizmu. Warto tu dodać, że Anselin przyjaźnił się z mieszkającym w Rosji gruzińskim rzeźbiarzem Zurabem Ceretelim i stąd sprowadzenie pomnika jego dłuta. Jest to o tyle istotne, że wrogowie krzyża przytaczają przeciw pomnikowi argument, że ów artysta ma być także przyjacielem… Putina.
Obecny mer miasta Patrick Le Diffon broni pomnika, ale jednocześnie dodaje, że nie chciałby, by jego miejscowość stała się przyczyną sporów ideologicznych i zamieszek. Po decyzji Rady Stanu o konieczności demontażu krzyża z łuku lub rozbiórki pomnika, zamierza skorzystać z ostatniej drogi prawnej, którą jest odwołanie się do trybunału europejskiego w Strasburgu. Ostatnim punktem oporu ma być „unik” w postaci zmiany statusu terenu z placu publicznego na obszar prywatny. W grę wchodzi sprzedaż części placu episkopatowi Francji lub agencji nieruchomości, która stawia przy placu św. Jana Pawła II mieszkania. Pomnik znalazłby się wówczas na terenie przylegającego do budynku parkingu. Przykład z posągiem NMP nad jeziorem Lemańskim pokazuje jednak, że i tu można spotkać przeszkody prawne. Sprawa pomnika to zresztą tyko egzemplifikacja znacznie poważniejszego kryzysu tożsamości Francji.
Bogdan Dobosz
Ty również możesz stanąć w obronie Krzyża na pomniku św. Jana Pawła II. Wystarczy, że poświęcisz kilka chwil na podpisanie pisma zaadresowanego do przedstawicieli Francuskiej Rady Stanu i Ambasadora Republiki Francuskiej w Polsce – Pierre’a Levy’ego.
Petycję „Nie usuwajcie krzyża z pomnika św. Jana Pawła II” można podpisać TUTAJ.