Nadzwyczajna forma rytu rzymskiego wskazuje na kontemplacyjny wymiar liturgii, który wydaje się za mało obecny w dzisiejszej praktyce, poznanie jej mogłoby mieć pozytywny wpływ na sprawowanie Mszy świętej – mówi dla portalu PCh24.pl ks. Jarosław Powąska z diecezji kaliskiej.
Został Ksiądz wyświęcony na kapłana w 2006 roku, a więc rok przed ogłoszeniem dokumentu „Summorum Pontificum”. Czy już w seminarium „zaraził się” Ksiądz tradycyjną liturgią?
Wesprzyj nas już teraz!
Pierwszy raz zetknąłem się ze starą liturgią w seminarium podczas wykładów z liturgiki na szóstym roku studiów, a więc tuż przed święceniami prezbiteratu. Nasz wykładowca liturgiki zaprezentował nagranie Mszy św. prymicyjnej ks. Tomasza Dawidowskiego z Poznania. Film z nagraniem Mszy Trydenckiej bardzo mnie zainteresował. Z wykładów z liturgiki wiedziałem, że w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku dokonała się reforma liturgiczna. Wiedziałem, że przed reformą liturgia Kościoła łacińskiego wyglądała zupełnie inaczej, jednakże nie zastanawiałem się nad tym głębiej. Zatem projekcja nagrania dała mi pierwsze wyobrażenie o kształcie liturgii przedsoborowej i dało impuls do zainteresowania się nią.
Jak Ksiądz odebrał wydanie przez Stolicę Apostolską wspomnianego przeze mnie dokumentu?
Bardzo ucieszyłem się z papieskiego motu proprio, które liberalizowało dość restrykcyjne przepisy odnośnie celebracji w Klasycznym Rycie Rzymskim. Przyznam się, że przed opublikowaniem dokumentu słyszałem pogłoski o tym, że rzekomo Stolica Apostolska nosi się z zamiarem wydania nowych przepisów, zatem sam dokument nie był dla mnie zaskoczeniem, niespodzianką natomiast był termin opublikowania oraz wielkoduszność papieskich przepisów.
W jakich okolicznościach odprawił Ksiądz po raz pierwszy Mszę trydencką?
Bezpośrednim impulsem do nauki liturgii Mszy trydenckiej była znajomość z panem Piotrem Szukielem, który nie tylko zachęcił mnie, ale zaoferował pomoc w poznaniu starej Mszy. Zacząłem więc czytać Ritus servandus i powoli ćwiczyć gesty. Wreszcie postanowiłem zobaczyć liturgię trydencką „na żywo”. Pierwszy raz uczestniczyłem w niej we Wrocławiu w kościele na Piasku, sprawował ją wtedy ks. prałat Stanisław Pawlaczek. Kiedy wybierałem się na tę Mszę, zastanawiałem się, jak wierni dają sobie radę ze śpiewem części stałych, które nawet klerykom sprawiały trudności. Okazało się, że wrocławscy wierni bardzo sprawnie śpiewają części stałe, co było dla mnie miłym zaskoczeniem, a jednocześnie rozwiało ostatnie wątpliwości.
Tuż przed pierwszą celebracją spotkałem się z panem Piotrem, który wyjaśnił mi niezrozumiałe jeszcze dla mnie elementy liturgii trydenckiej. Pierwszy raz starą Mszę sprawowałem w kościele NMP na Piasku we Wrocławiu. „Trydenckie prymicje” były dla mnie wielkim przeżyciem. Piękno, dostojeństwo i bogactwo liturgii trydenckiej połączone z doskonałym przygotowaniem wrocławskich ministrantów zapadły mi głęboko w pamięci. Po skończeniu celebracji już tęskniłem do kolejnej.
Pobłogosławił Ksiądz również w starym rycie związek małżeński. Jak wyglądało zawarcie sakramentu małżeństwa przed soborem? W czym różniło się od współczesnego?
Liturgia trydencka sakramentu małżeństwa sprawowana jest przed Mszą św., to najbardziej zauważalna różnica. Poza tym porządek jest prawie taki sam: śpiew hymnu do Ducha Świętego, pytania do narzeczonych o pragnienie zawarcia małżeństwa, złożenie przysięgi i wymiana obrączek. Po nałożeniu obrączek kapłan ogłasza zawarte małżeństwo i następują modlitwy za nowozaślubionych. W czasie Mszy św. po Ojcze nasz kapłan odmawia specjalne błogosławieństwo, a tuż przed błogosławieństwem kończącym Mszę św. wygłasza szczególnie piękną modlitwę, oto jej treść: Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba niech będzie z wami, a błogosławieństwo Jego niech to sprawi, abyście oglądali potomstwo dzieci waszych aż do trzeciego i czwartego pokolenia, a w końcu osiągnęli życie wieczne bez kresu: z pomocą Pana naszego Jezusa Chrystusa, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje Bóg na wieki wieków. Amen.
Jak goście państwa młodych, którzy zapewne nie zetknęli się wcześniej z tradycyjną liturgią, poradzili sobie w jej trakcie? Czy nie dochodziło do zamieszania?
Przed liturgią krótko przedstawiłem gościom weselnym porządek ceremonii i wyjaśniłem, jakie postawy mają przyjmować podczas liturgii, ponadto przygotowaliśmy tekst odpowiedzi mszalnych, który był wyświetlany na rzutniku. Z relacji nowożeńców już po uroczystościach dowiedziałem się, że goście weselni byli za to wdzięczni i dzięki temu mogli odnaleźć się podczas celebracji.
Czy uważa Ksiądz, że stara Msza powinna być dostępna powszechnie, w każdej parafii czy przynajmniej w każdym dekanacie?
Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Uważam, że dla kapłanów poznanie starej mszy byłoby dużym dobrem. Nadzwyczajna forma rytu rzymskiego wskazuje na kontemplacyjny wymiar liturgii, który wydaje się za mało obecny w dzisiejszej praktyce, poznanie jej mogłoby mieć pozytywny wpływ na sprawowanie Mszy świętej. Z tego też powodu zwielokrotnienie miejsc celebracji byłoby pożądane. Jednakże nie wydaje mi się, by mogło się to dokonać. Myślę, że trzeba pielęgnować dotychczasowe miejsca celebracji i ewentualnie rozeznawać pojawiające się nowe inicjatywy.
Jak rozwija się środowisko wiernych Tradycji Łacińskiej w diecezji kaliskiej?
Na Mszę św., którą sprawujemy dwa razy w miesiącu w Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, uczęszcza około sześćdziesięciu osób i jest to już stała grupa wiernych, z czego bardzo się cieszę. Mamy wspaniałego organistę pana prof. Kazimierza Madziałę oraz kilku ministrantów.
Jak bracia w kapłaństwie spoglądają na Księdza zafascynowanie starym rytem?
Obserwuję wśród współbraci w kapłaństwie życzliwe zainteresowanie. Czasami ktoś przyjedzie „zobaczyć” starą Mszę, co nie jest dla kapłana łatwe, ponieważ niedziela jest dla nas, księży, dniem bardzo intensywnym.
Bóg zapłać za rozmowę!
Rozmawiał Kajetan Rajski