4 lipca 2017

11 rzeczy, których katolikowi nie wolno robić na urlopie

(Zdjęcie ilustracyjne. FOT.Radek Jaworski/FORUM)

Powszechnie wiadomo, że katolikowi wolno wszystko, oprócz grzechu. Niestety wakacje to czas, gdy wielu zapomina o tej zasadzie i folguje głupim, a nawet grzesznym zachciankom. Tymczasem wierny nie tylko nie może grzeszyć, ale także być głupcem, biblijną „panną nieroztropną”, gdyż w ten sposób odrzuca daną przez Stwórcę zdolność analizowania oraz liczne dary Ducha Świętego. Jakie są „typowo” wakacyjne grzechy, czego w trakcie urlopu absolutnie robić nie wolno, czego należy unikać i z czego warto zrezygnować, by nie wyjść na głupca?

 

1. Nie wspieraj komunistów!

Wesprzyj nas już teraz!

Taka porada brzmi absurdalnie. Wspierać komunistów podczas urlopu? To w ogóle możliwe? Tak! Wakacje to czas, w którym poczynania Polaków są najbardziej obarczone ryzykiem umacniania międzynarodowego komunizmu. Nawet przypadkowego.

 

Czymże innym jak wspieraniem komunistycznego, a więc antykatolickiego reżimu, jest spędzanie wakacji na Kubie? Chociaż urlop na karaibskiej wyspie może być przeżyciem niespotykanym, to z relacji podróżnika Wojciecha Cejrowskiego wynika, że inne wyspy w regionie są bardziej wartościowe i co więcej, nie panuje tam komunizm wraz z wszystkim, co z niego wynika. Od łapówkarstwa po braki podstawowych towarów.

 

Jednak rzecz idzie nie tylko o nasz komfort. Nie warto wyjeżdżać do krajów komunistycznych, gdyż zostawiane tam przez nas pieniądze służą umacnianiu diabelskiego reżimu, w ten sposób przedłużając cierpienie miejscowej ludności, w tym Kościoła katolickiego. Powszechnie wiadomo, że marksistowskie reżimy wegetują tylko dzięki zagranicznym dewizom. Po co więc przykładać rękę do ratowania tworu sowietów, który przeżył „imperium zła”?

 

Krajów stricte komunistycznych jest dzisiaj na świecie jak na lekarstwo. Nie brakuje jednak państw o charakterze socjalistycznym, rewolucyjnym lub realizujących demokratyczną drogę do rządów socjal-liberalnych, która de facto oznacza tłamszenie wolności religii katolickiej, chociażby przez dyktaturę politycznej poprawności. Dlatego warto rozważyć, czy udając się na wakacje nawet do kraju demokratycznego, przypadkiem nie umacniamy „wartości”, jakimi kierują się jego „elity”. Może lepiej zmienić destynację?

 

2. Nie finansuj islamistów!

Wakacyjne wspieranie islamistów to rzecz o wiele prostsza, oczywistsza i częstsza niż umacnianie reżimu komunistycznego. Każde wakacje spędzone w kraju muzułmańskim oznaczają, że swoje pieniądze przeznaczamy na bogacenie się społeczeństwa jawnie bądź skrycie wrogiego chrześcijaństwu. Zaś zwiększenie potencjału ekonomicznego każdego z państw islamskich prędzej czy później przerodzi się w siłę polityczną i militarną. Nie mamy pewności, czy owa siła nie zostanie użyta do intensyfikacji prześladowań wyznawców Chrystusa.

 

Dlatego też należy uważnie przeanalizować bliskowschodni i północnoafrykański kierunek podróży. Wszak nikt z nas nie chce być przecież sponsorem Państwa Islamskiego.

 

3. Nie wchodź do meczetu!

Jesteśmy katolikami. Wierzymy w Boga w Trójcy Świętej Jedynego. On jest naszym Panem. Kto nie czci Pana Boga, ten tak naprawdę oddaje cześć siłom zła. W ten sposób każde pogańskie miejsce kultu traktować należy jako świątynię satanistyczną.

 

Tymczasem wchodząc do czynnego meczetu musimy wypełnić określone czynności. Z jednej stronny wyrażamy w ten sposób szacunek ludziom oddającym się tam swoim duchowym praktykom, z drugiej jednak oddajemy szacunek całemu systemowi, jaki za danym kultem stoi. W tym przypadku islamowi, religii fałszywej i nienawidzącej Kościoła Chrystusowego.

 

4. Nie odwiedzaj pogańskich świątyń!

Islamski meczet to nie wszystko. W trakcie wakacji wielu ludzi odwiedza Chiny, Indie, czy inne kraje azjatyckie. W tamtejszych świątyniach hinduistycznych czy buddyjskich również oddaje się kult religijny istotom innym, niż Prawdziwy Bóg – Stwórca wszechrzeczy, który jako jedyny zasługuje na cześć.

 

Katolicy doskonale wiedzą kogo czczą miejscowi poganie. Dlatego też nie warto ryzykować wizyt w miejscach, w których czyhają na nas zagrożenia duchowe. Wizyta w takim przybytku, nawet jeśli ostatecznie w naszym życiu religijnym nie spowoduje zamętu, z pewnością nie pomaga nam w drodze do nieba.

 

5. Nie kupuj okultystycznych pamiątek!

Wakacyjna wizyta w pogańskim kraju często wiąże się z zakupem lokalnej pamiątki. Niestety nieobojętnej dla życia duchowego. Wielu ludzi nieświadomie wydaje pieniądze na pogańskie symbole kultu, a następnie przywozi je do swoich domów i stawia na szafce obok… Krzyża, Pisma Świętego, figury Matki Bożej lub wizerunków świętych.

 

Ta swoista schizofrenia wynika nie tyle ze złej woli, co raczej ignorancji lub braku świadomości zagrożenia duchowego. Tymczasem poganie, głęboko wierzący w swoje kulty, nie obstawiają się machającymi kotami, Śiwami, Wisznami czy Buddami bez powodu. Wynikają z nich określone reakcje, które nijak nie pomagają katolikom w drodze do nieba. Więcej – figurki nieznanych nam bliżej istot, często demonów, są w naszej ziemskiej pielgrzymce kulą u nogi, ściągającą nas w złą stronę.

 

Lista takich przedmiotów jest bardzo szeroka, tak jak obszerny jest – niestety – świat niechrześcijański. Warto zrezygnować więc z zakupu amuletów „oko proroka”, wszelkiej maści pogańskich figurek bożków (w tym bożków płodności), czy popularnych w Europie „młotów Thora” (Mjølnir) oraz wszystkiego, co do czego nie mamy pewności, że przedstawia istotny dobre.

 

6. Nie odwiedzaj uzdrowicieli!

Współczesne społeczeństwa zachodnie stylizują się na modłę gardzących wszelkim zabobonem oświeconych racjonalistów. Wszystko to podszyte jest jednak wróżbiarstwem, pasjansami, okultyzmem, magią czy tajemniczymi uzdrowicielami.

 

Drwiące z „ciemnych katolików” europejskie „mądre głowy”, ale także ignorujący zagrożenia duchowe lub nieznający ich – z własnej winy – wierzący, w trakcie wakacji w orientalnych krajach chętnie odwiedzają lokalnych, pogańskich cudotwórców i magików. Zamiast głębokiej modlitwy o zdrowie oraz cnoty cierpliwości w trakcie terapii, ludzie narażają się na wieczne potępienie swojej duszy z powodu chęci natychmiastowego usunięcia dolegliwości lub… ciekawości. Nie przypadkiem jednak mądrość ludowa ostrzega nas, że zbytnie zainteresowanie niektórymi sprawami to pierwszy krok do piekła.

 

7. Nie przesadzaj z alkoholem!

Grzechem jest nie tylko chodzenie do uzdrowicieli w celu magicznej poprawy stanu zdrowia, ale także niszczenie swojego ciała poprzez nadużywanie alkoholu. Nie chodzi jednak o całkowity zakaz spożywania. Decydująca w tej sprawie jest cnota umiarkowania lub jej brak.

 

Wielu ludzi zgodzi się z twierdzeniem, że w duszny i upalny dzień niewiele jest rzeczy przyjemniejszych niż łyk dobrego i przede wszystkim zimnego piwa. Jest jednak różnica między spożywaniem trunków, w tym złocistych, w miłym towarzystwie, w doskonałej atmosferze i z rozwagą, a nieustannym zaglądaniu w kieliszek czy kufel przez cały urlop.

 

Druga postawa jest grzechem. Może skończyć się popadnięciem w nałóg, ale także oznacza marnowanie czas. Wszak stworzony przez Boga Ojca świat jest zbyt piękny, by ograniczać się wyłącznie do picia alkoholu, nawet smacznego. Samo w sobie spożywanie trunków przez ludzi dorosłych i odpowiedzialnych nie jest niczym nagannym, jednak trzeba znać granice. Nieprzypadkowo Kościół w Polsce od lat nawołuje w jednym z wakacyjnych miesięcy – w sierpniu – o trzeźwość. Trzeźwość nie jest tym samym co absolutna abstynencja.

 

8. Nie bądź jak świnia!

Nakaz umiarkowania dotyczy także jedzenia i nie jest on znoszony przez ogrzewające nas słońce, które umożliwia zorganizowanie grilla, za jakim nie raz tęsknimy w ciemne, chłodne, zimowe wieczory. Tutaj również należy znać granicę między przyjemnością spożywania smacznego posiłku, a obżarstwem.

 

9. Nie ćpaj! Nigdzie!

W Polsce zażywanie narkotyków jest nielegalne. Istnieją jednak w Europie Zachodniej (a nawet tuż za naszymi granicami) kraje, w których narkotyki – przynajmniej „miękkie” – nie są traktowane z podobną surowością co nad Wisłą.

 

Prawo ziemskie nie jest jednak dla katolika instancją najważniejszą, bowiem nie zawsze pokrywa się z moralnością. My musimy kierować się przede wszystkim Prawem Bożym. Święty Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian pisze: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!” (1 Kor, 6, 19-20).

 

Wobec powyższego absolutnie nie możemy narażać naszego ciała, świątyni Ducha Świętego, na zepsucie, nawet jeśli prawo danego państwa nie czyni z tego powodu problemów.

 

10. Nie grzesz rozpustą!

„Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor 6, 9-10) – pisze święty Paweł w swoim Pierwszym Liście do Koryntian.

 

Tymczasem wiele osób zdaje się twierdzić, że w trakcie wakacji wolno zawiesić stosowanie zasad moralności seksualnej. Nic z tych rzeczy! Moralność obowiązuje nas w domu, w szkole i w pracy, na urlopie i w trakcie wypełniania obowiązków. Nikt nie jest z pewnych zasad zwolniony tylko dlatego, że przebywa z dala od domu, a na polu mocno świeci słońce.

 

Wakacje nie znoszą kluczowej zasady katolickiej etyki seksualnej, zgodnie z którą każdy stosunek inny niż małżeński jest grzechem. W ten sposób absolutnie niedozwolona i niedopuszczalna jest wszelka nieczystość i rozpusta: homoseksualizm, przygodny seks, seks przedmałżeński, małżeńskie zdrady czy – szczególnie kojarzona z wakacjami – tzw. seks-turystyka.

 

11. Nie bądź leniem!

Pokusa leniwego spędzenia urlopu jest jedną z najsilniejszych. Czym innym jest jednak skorzystanie z okazji i porządne oraz zdrowe wyspanie się, a czym innym wręcz otępiająca, kilkudniowa bierność połączona z obżarstwem lub pijaństwem. W wakacjach nie chodzi o to, by leżeć na tapczanie i nic nie robić cały dzień. Oczywiście każdy ma prawo odpoczywać jak lubi, a niektórzy niewątpliwie potrzebują przynajmniej raz w roku spokojnego i niezbyt aktywnego czasu.

 

Jednak mimo tego nadal pozostajemy katolikami. Cały czas mamy obowiązek modlić się, czynić dobre uczynki, unikać grzechu, ewangelizować otoczenie, żyć Sakramentami świętymi i uczestniczyć – przynajmniej tylko w obowiązkowych – praktykach religijnych.

 

Przed wyjazdem na wakacje niemal koniecznym jest zlokalizowanie kościoła, gdzie moglibyśmy udać się na niedzielną Mszę świętą. I to szczególnie w sytuacji, gdy destynacją jest kraj o innej niż katolicka większości. Jeśli udanie się do kościoła w obcym kraju przekracza nasze możliwości logistyczne, warto w ogóle rozważyć zmianę miejsca pobytu. W wyjątkowych sytuacjach proboszcz może udzielić nam dyspensy z uczestnictwa w niedzielnej Mszy świętej. Nie warto jednak nadużywać tej okoliczności, gdy kilkanaście kilometrów od kurortu posługę katolicką sprawują na przykład polscy księża.

 

Ponadto czas wolny, nieobecny w chwilach codziennego zgiełku, warto wykorzystać na dodatkowy, intensywny rozwój duchowy i wzrost w wierze poprzez zagłębienie się w pobożne lektury, do których zazwyczaj ciężko sięgnąć.

 

 

MW

  

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij