Jednym z najbardziej lekceważonych Przykazań Bożych, niestety także przez wielu całkiem pobożnych katolików, jest Przykazanie Drugie: Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, nadaremno. W ogóle często jest ono przedmiotem drwin niedowiarków i kieszonkowych wrogów Pana Boga, którzy pytają z nutką rozbawienia w głosie: Co to znaczy brać nadaremno i co w tym złego?
Tutaj z pomocą zarówno tym nieszczęśnikom, jak i nam wszystkim, przychodzi Pismo Święte, opisujące spotkanie Mojżesza z Bogiem na Górze Synaj. Stwórca dyktując świętemu Izraela Prawo moralne, nie pozostawił żadnych wątpliwości, co oznacza ten zakaz, przestrzegając równocześnie, że złamanie go nie pozostanie bezkarne: Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Bóg nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy (Wj 20, 7).
Wesprzyj nas już teraz!
Jestem, który Jestem
U podnóża góry Synaj tenże Mojżesz usłyszał od Boga, objawiającego się w krzewie gorejącym, Jego imię Jahwe (JHWH), które oznacza „Jestem, Który Jestem” (por. Wj 3,14). W tym tajemniczym imieniu wyraża się istota bytu i kwintesencja istnienia, które nie ma początku ani końca. Jest ono tak święte, że Żydzi podczas czytania Biblii nie wymawiali go zastępując je słowem Adonai – Pan (Wszechwładny). Święte imię JHWH mógł wypowiadać jedynie arcykapłan i to jeden raz w roku, gdy w Dniu Pojednania (Jom Kippur) stawał w Świętym Świętych (Kodesz Ha-Kodaszim) sam na sam z Bogiem. Gdy wymawiał imię Boże, wszyscy zgromadzeni w Świątyni Jerozolimskiej z bojaźnią padali na twarz. Tego samego imienia wielokrotnie odważnie używał w odniesieniu do siebie Chrystus Pan (mimo krańcowego zgorszenia uczonych w Piśmie), dowodząc, że On jest prawdziwym Bogiem.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy o imieniu Jahwe: Jest ono imieniem objawionym, a zarazem w pewnej mierze uchyleniem się od objawienia imienia, i właśnie przez to wyraża ono najlepiej, kim jest Bóg, który nieskończenie przekracza to wszystko, co możemy zrozumieć lub powiedzieć o Nim; jest On „Bogiem ukrytym” (Iz 45, 15). Jego imię jest niewymowne, a zarazem jest On Bogiem, który staje się bliski ludziom (KKK 206).
Bóg, który zbawia
To swoiste uchylenie się od objawienia konkretnego imienia, o którym mówi Katechizm, przestało być aktualne, gdy na świat zstąpił Syn Boży. Wtedy poznaliśmy konkretne imię – Jezus, które oznacza „Bóg, który zbawia” (albo: Bóg zbawia). Kościół na Wschodzie i na Zachodzie zawsze tej prawdy uczył, a imię Pana czcił w sposób szczególny.
Przed rokiem 1968, obchodzono w Kościele katolickim uroczystość Najświętszego Imienia Jezus. Papież Klemens XII w XVI wieku pozwolił na osobne oficjum i Mszę Świętą o Imieniu Jezus, Ojciec Święty Innocenty XIII rozciągnął je na cały Kościół w 1721 roku, a św. Pius X wyznaczył je na niedzielę pomiędzy Obrzezaniem (1 stycznia) a Objawieniem Pańskim (6 stycznia) lub w przypadku braku niedzieli w tym czasie – na 2 stycznia. W ramach reformy liturgicznej, po Soborze Watykańskim II, święto przypisano do 3 stycznia, jako wspomnienie dowolne, czym niestety umniejszono jego rangę.
Ukochana przez Boga
My, katolicy, czcimy też Matkę Zbawiciela – Maryję. Imię to oznacza „ukochana przez Boga”, „Pani”, „Napełnia radością”. W odniesieniu do Matki Bożej i ze względu na szczególną cześć, jaką Ją otaczamy, używamy formy „Maryja”, w odróżnieniu od innych Marii. Specjalnym dekretem bł. Innocenty XI ustanowił w 1683 roku specjalne święto ku czci Imienia Maryi, wyznaczając je na niedzielę po Narodzeniu NMP. Przy tej okazji papież przypomniał, że na dźwięk Jej imienia drży piekło, niebiosa napełniają się radością, a ludzkie serca wypełnia nadzieja. Po ostatniej reformie kalendarza liturgicznego obchodzimy je 12 września.
Jak Boga kocham…(?)
Niestety, większość z nas nie zna znaczenia imion. Być może ten brak wiedzy, oprócz złej woli, także przyczynia się do tego, że święte imiona Jezusa i Maryi wymawiamy bez szacunku – w żartach, w złości, złorzecząc albo przeklinając kogoś, kto nam zalazł za skórę. Ogromem bluźnierstw i drwin z Pana Boga nasycona jest też np. sztuka nowoczesna. Innym problemem jest infantylizacja naszego podejścia do religii, czego przejawem jest posiłkowanie się w poważniejszych, „dorosłych” rozmowach słynnym określeniem Bozia, co niestety często ma posmak drwiny. Oczywiście, nie dotyczy to sytuacji, gdy małemu dziecku chcemy przekazać pierwsze informacje o Bogu.
Bardzo często w błahych sprawach wymawiamy Boże imię, traktując je jak „zaklęcie”: Jak Boga kocham, Bóg mi świadkiem. O przysięganiu na Pana Boga nawet nie wspomnę… Nierzadko możemy też doświadczyć koszmarnej lekcji chamstwa, gdy ktoś wymawia imię Zbawiciela lub Jego Matki, wplatając w nie wulgarne przekleństwa. To wszytko rani Bożą Miłość i hańbi naszą religijność.
Wiem. Bywa, że święte imiona bierzemy nadaremno, z przyzwyczajenia, odruchowo. Czy jednak nasza wina jest wtedy dużo mniejsza? Tylko pozornie. Przyzwyczajenia – jak wiadomo, są drugą naturą. Złe przyzwyczajenia są wynikiem naszego lenistwa, przede wszystkim duchowego. A lenistwo jest jednym z siedmiu grzechów głównych.
Szczęść Boże!
Czy zatem mamy w ogóle nie używać imion Bożych? Bynajmniej. Wypowiadać je mamy ze czcią i szacunkiem. Powinniśmy to robić często, podczas modlitwy ustnej czy myślnej. Wzywajmy święte imiona w potrzebie, jako dziękczynienie, dla wyrażenia chwały Bożej, w szczególnie ważnych chwilach życia. Błogosławmy nimi innych, używajmy pozdrowień religijnych – Szczęść Boże!, Niech będzie pochwalony Jezusa Chrystus!
Z każdego bezużytecznego słowa…
Bóg ujawniając Swoje imię zbliżył nas do Siebie. To jest ten piękny paradoks chrześcijaństwa, że Bóg w osobie Jezusa Chrystusa nazwał nas przyjaciółmi, nie wyrzekł się jednak swego ojcostwa względem nas. Nie abdykował, nie wyrzekł się Swojego Królestwa. Z jednej strony stał się człowiekiem – takim jak my, z wyjątkiem grzechu; z drugiej zaś wiemy, że na Jego imię (które jest ponad wszelkie imię) zegnie się każde kolano – istot niebieskich, ziemskich i podziemnych.
Mając tego świadomość szanujmy i otaczajmy czcią Najświętsze Imię Jezus. Otaczajmy czcią i szacunkiem potężne imię Maryja. I powściągajmy język, bo jak mówi Pan Jezus: Powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony. (Mt 12, 36-37). I tymi słowami przestrogi Pańskiej, która skierowana jest także (a może przede wszystkim) do niżej podpisanego, kończę te rozważania.
Niech imię Pańskie będzie błogosławione. Teraz i na wieki!
Bogusław Bajor