25 maja 2013

A jednak to Koran

(Omar Bakri, imam wydalony z Wielkiej Brytanii w 2005 roku pochwalił morderców z Woolwich. Medialny mainstream oraz zachodni politycy próbują przemilczeć religijną inspirację zbrodniarzy. Fot. Reuters/Forum)

Pomimo niespożytych wysiłków mainstreamowych mediów świata anglojęzycznego, starających się za wszelką cenę wymazać nawiązania do Koranu w przesłaniu rzeźnika z Woolwich, dzięki (jeszcze?) swobodnej wymianie informacji w Internecie, który opiera się postępowej cenzurze poprawności politycznej, do świadomości publicznej przedostać się musiało przekonanie, że istnieje jakiś niezaprzeczalny związek pomiędzy wyznawaną wiarą mordercy, a tym co i w jaki sposób uczynił. W sukurs oficjalnej propagandzie „oficjalnej linii partii” ruszyły zatem grube ryby polityki i zgodnie zaczęły przekonywać siebie nawzajem oraz wszystkich ich słuchających, że bestialski atak z islamem nie miał nic, ale to nic wspólnego.

 

Tak oto burmistrz Londynu, Boris Johnson, oświadczył, że „całkowicie jest błędne obarczanie winą islamu za to morderstwo”, w czym dzielnie sekundował mu David Cameron, premier Wielkiej Brytanii, który autorytatywnie oświadczył, iż „w islamie nie ma nic, co usprawiedliwiałoby ten prawdziwie odrażający czyn”.

Wesprzyj nas już teraz!

Ponownie zatem, pomimo faktu, że muzułmański morderca powoływał się na Koran, a nawet cytował jego wersety będące podstawą doktryny nakazującej walczyć z przeciwnikami islamu, media, elity i środowiska opiniotwórcze czynią wszystko, by powstrzymać jakąkolwiek rzeczową debatę na temat tych elementów nauczania muzułmańskiego, które nawołują do przemocy.

 

Bezsprzecznie morderca powoływał się na motywy religijne, odpowiednią więc odpowiedzią byłoby zainicjowanie debaty publicznej na temat „problematycznych” wersetów koranicznych i tych elementów nauczania proroka Mahometa, które nijak nie dają się wpasować w nasze ramy cywilizacyjne. Naturalnie wszelkie próby podjęcia takiej dyskusji natychmiast blokowane są przez nadwrażliwe jednostki przekonane, że oznaczałaby ona stygmatyzowanie niewinnych muzułmanów. Wyjaśnijmy sobie jednak, że słowo „dyskusja” nie jest tożsame z „obwinianiem”; nie ma też powodów dla których ktokolwiek „niewinny” miałby ucierpieć dzięki takiej wymianie opinii i idei. W rzeczy samej muzułmanie właśnie, jeśli tylko rzeczywiście odrzucają przemoc nakazywaną im przez Koran, powinni powitać taką debatę z wielką radością. Oczywiście muszą tu zajść dwa warunki – odrzucenie przemocy musi być szczere oraz „niewinność” islamu musi być oparta na w miarę silnych przesłankach.

 

Jeśli jednak przyjrzeć się Koranowi uważnie, od razu widać, że z tym drugim warunkiem zdaje się być jednak trochę problemów. Nic w islamie nie usprawiedliwia ataku w Woolwich? Zobaczmy jak się sprawy mają: zadeklarowany wojownik islamu (tymi bowiem są dżihadyści) zabił brytyjskiego żołnierza na ulicy Londynu. Co w tym konkretnie nieislamskiego?

 

Koran nakazuje wyraźnie (2:190): Zwalczajcie na drodze Boga tych, którzy was zwalczają, lecz nie bądźcie najeźdźcami. Zaprawdę; Bóg nie miłuje najeźdźców!. Owo „Nie bądźcie najeźdźcami” jest często interpretowane jako zalecenie, by nie rozpoczynać konfliktów zbrojnych i stanowi podstawę doktryny dżihadu obronnego. Ale w tym wypadku morderca sam wytłumaczył, iż w jego pojęciu to ów zabity przez niego żołnierz był najeźdźcą walczącym z muzułmanami w Iraku i Afganistanie, a zatem stroną atakującą. Tym samym morderca nie sprzeciwił się nakazom Koranu „zwalczając na drodze Boga” wroga islamu. Cóż to jednak oznacza „zwalczać wrogów islamu”? Jak się to robi? Koran jest bardzo precyzyjny w tym zakresie i wyjaśnia, że (2:191) I zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie, i wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili – Prześladowanie jest gorsze niż zabicie. – I nie zwalczajcie ich przy świętym al-Masjid al- Haram, dopóki oni nie będą was tam zwalczać. Gdziekolwiek oni będą walczyć przeciw wam, zabijajcie ich! – Taka jest odpłata niewiernym!. Należy przy tym uznać, że zwrot „gdziekolwiek ich spotkacie” obejmuje także spokojną ulicę w londyńskim Woolwich.

 

Trzeba te rzeczy wiedzieć, należy o nich mówić i przypominać przy każdej nadarzającej się okazji, gdyż europejscy muzułmanie bardzo liczą na ogólną nieznajomość księgi, którą uznają za objawione Słowo Boże. Notorycznie też dopuszczają się przekłamań oraz naginają koraniczne cytaty do swoich potrzeb. W dzień po morderstwie Mehdi Hasan wysmażył dla The Telegraph płomienną apologię islamu, w której przekonywał ze swadą, że wiara Mahometa nie zmienia człowieka w terrorystę i że morderstwo z Woolwich były wręcz gwałtem na Koranie. Hasan pisał tak: Ten, kto zabił człowieka, mówi Koran w 32 wersecie 5 rozdziału, czyni tak, jakby zabił wszystkich ludzi. A ten, kto przywraca do życia człowieka, czyni tak, jakby przywracał do życia wszystkich ludzi. A zatem tych dwóch niby-muzułmanów, którzy są podejrzani o zabicie i okaleczenie bezbronnego żołnierza niebędącego na służbie, krzycząc przy tym „Allahu Akbar” (Bóg jest wielki), naruszali przykazania swojej własnej świętej księgi. Hasan kontynuował dalej swe wyjaśnienia, że islam zakazuje zabijania niewinnych i że dżihad dozwolony jest tylko w obronie. I tylko, jeśli usankcjonuje go legalna władza.

 

Przyjrzyjmy się zatem Koranowi uważnie, gdyż werset 5:32 jest bardzo często przywoływany przez wszystkich zaklinaczy rzeczywostości, uważających, że islam jest religią pokoju. Cały werset brzmi bowiem tak: Z tego to powodu przepisaliśmy synom Izraela: ‘Ten, kto zabił człowieka, który nie popełnił zabójstwa i nie szerzył zgorszenia na ziemi, czyni tak, jakby zabił wszystkich ludzi. A ten, kto przywraca do życia człowieka, czyni tak, jakby przywracał do życia wszystkich ludzi.’ Przyszli do nich Nasi posłańcy z jasnymi dowodami, potem jednak wielu z nich popełniało przestępstwa na ziemi. Zauważymy natychmiast, że z tego tak regularnie cytowanego wersetu znika w magiczny sposób cały jego środek „który nie popełnił zabójstwa i nie szerzył zgorszenia na ziemi”, zmieniający całkowicie przesłanie Koranu. Koran obwieszcza bowiem, że jedynie zabicie kogoś, kto nie popełnił morderstwa i nie „szerzył zgorszenia” można przyrównać do zabicia całego rodzaju ludzkiego. No dobrze, a co jeśli ktoś będzie “szerzył zgorszenie”? Koran i na to ma gotową odpowiedź: Zapłatą dla tych, którzy zwalczają Boga i Jego Posłańca i starają się szerzyć zepsucie na ziemi, będzie tylko to, iż będą oni zabici lub ukrzyżowani albo też obetnie im się rękę i nogę naprzemianległe, albo też zostaną wypędzeni z kraju. Oni doznają hańby na tym świecie i kary bolesnej w życiu ostatecznym. Tak właśnie oto dzięki uważnej lekturze świętej księgi islamu zaczynamy rozumieć, czemu tak często pomija się jej niewygodne fragmenty.

 

Okazuje się bowiem, że jest dozwolone, by nie powiedzieć nakazane – zabijanie tych, którzy zwalczają Boga Jego Posłańca, czyli Mahometa, tych także, którzy „szerzą zepsucie na ziemi”. Islam nie zezwala na mordowanie niewinnych, ale jasnym jest, że w świetle koranicznych wersetów ofiara nie należała do tej grupy. Brytyjski żołnierz zwalczał bowiem Allacha wraz z jego samozwańczym prorokiem i bez wątpienia “szerzył zepsucie na ziemi” uczestnicząc w wojnie w Afganistanie i Iraku. Nadmienić tutaj trzeba, że dżihad zaczepny zaiste może być zadeklarowany jedynie przez odpowiednie władze państwowe. Zatwierdzona w 1991 roku przez duchownych z uniwersytetu Al-Ahzar, a więc jednej z wiodących uczelni świata islamskiego, wykładnia prawa koranicznego Shafi’iego i ogłoszona jako godny zaufania przewodnik doktryny sunnickiej orzeka, że kalif ogłasza wojnę z Żydami, chrześcijanami i zaratusztrianami (…) póki nie przyjmą islamu lub nie zapłacą pogłównego. Dodany jest przy tym komentarz szejka Nuh ‘Ali Salmana, jordańskiego eksperta prawa islamskiego, który wyjaśnia, że kalif ogłasza wojnę tylko pod warunkiem, że najpierw zaprosił [Żydów, chrześcijan i zaratusztrian] do przyjęcia islamu z wiarą, a jeśli tego nie uczynią, do wejścia w porządek społeczny islamu poprzez płacenie podatku (dżyzji) jakim są obłożeni niewierni pozostający przy swoich religiach (’Umdat al-Salik, o9.8).

 

Na fakcie braku kalifa oparty jest zatem argument, że ludzie podobni Michaelowi Adebolajo, który popełnił morderstwo w Woolwich uprawiają dżihad „nielegalnie” czy też wbrew Koranowi. Z powyższej analizy wynika jednak niezbicie, że ich czyny można opisać i wyjaśnić zgodnie z doktryną dżihadu obronnego, który zgody kalifa nie wymaga i który staje się „obowiązkiem wszystkich” (’Umdat al-Salik, o9.3) jeśli zaatakowane są ziemie należące do muzułmanów. Co ciekawe, 'Umdat al-Salik wyjaśnia, że święta wojna z niewiernymi będzie trwała aż do “ostatecznego przyjścia Jezusa” (o9.8). Wszyscy katolicy powinni o tym pamiętać.

 

Monika Gabriela Bartoszewicz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij