Na naszych oczach odbywa się rzeź chrześcijan. Ale ona nas nie obchodzi. Bo odbywa się dalej niż leży Londyn, Berlin i Paryż. Nie dotyka przypadkowych ludzi, ale starannie wybranych przez oprawców. Ludzi, którzy mogli przeżyć, jeśli tylko wypowiedzieliby jedno zdanie! Ale z jakiegoś powodu odmawiają.
Paryż. Atak pod Luwrem. Czerwone paski wszystkich telewizji, przerywane programy radiowe, portale internetowe zalewają teksty o terrorystach, o załamanych krewnych ofiar, o stanie zdrowia rannych.
Wesprzyj nas już teraz!
Londyn. Nocny atak na moście. Dziennikarze zbierający się do domu po wieczornym dyżurze muszą zostać na całą noc – wszak w zamachu mogli zginąć Polacy, trwa więc gorączkowe wydzwanianie do ambasady i sprawdzanie listy specjalistów ds. terroryzmu, którzy jeszcze tej nocy mogą opowiedzieć coś ważnego widzom.
Berlin. Ciężarówka wjeżdża w tłum. W telewizji cicha muzyka, obrazy przerażonych przechodniów prezentowane w zwolnionym tempie. Łzy dziennikarzy, rozłożone bezradnie ręce ekspertów. Radiowi prezenterzy łączą się w bólu z rodzinami ofiar i z całymi Niemcami.
Egipt. Ponad dwadzieścia osób odmawia wyrzeczenia się wiary w Chrystusa. Zostają rozstrzelani. Reakcja naszych mediów? Informacja na co poniektórych katolickich portalach. Milczą telewizje, stacje radiowe. Milczą dzienniki, tygodniki. Coś tam się stało w Egipcie? A kogo to obchodzi?
A przecież nieco ponad tydzień temu w Egipcie nie doszło do kolejnego „jakiegoś tam ataku”. Nie ostrzelano autobusu z przypadkowymi pasażerami. Autobus zatrzymano z konkretnego powodu – ponieważ jechali nim wyznawcy Chrystusa. Każdemu z nich przedstawiono prostą ofertę: powiedz, że Allah jest bogiem, dodaj, że Mahomet jest jego prorokiem! Wtedy wyjdziesz z tego autobusu wolno. Twoje dzieci również, każ więc im to zrobić. Egipscy chrześcijanie podróżujący autobusem jednak tego nie zrobili, ich dzieci, w tym te kilkuletnie, również nie wyrzekły się wiary. Wiedzieli, że skoro wierzą w Chrystusa, nie będą mieć innych Bogów przed Nim! Dlatego wyznawcy Mahometa postanowili ich zabić z zimną krwią.
W europejskich mediach cisza. Zabija się dzieci, które nie chcą wyrzec się Wiekuistej Miłości na rzecz zbrodniczego islamu, a media, jeśli już piszą, to donoszą o „ostrzelaniu autobusu”. Gdy Radio Watykańskie podaje już dokładne informacje – o strzelaniu w głowy kobiet i dzieci odmawiających przejścia na islam – nikogo to już nie obchodzi. To przecież daleko.
Z chrześcijanami z dalekiego Egiptu łączy katolików w Polsce więcej, niż z niejednym Europejczykiem zabitym przez chorych z nienawiści islamistów. Ba, nierzadko nawet niż z niejednym zamieszkującym kraje narażone na atak ISIS Polakiem! Chrześcijanie z Egiptu zginęli za naszą Wiarę, za naszego Boga.
Ale to daleko, więc po co wchodzić w szczegóły, po co dawać informacje na czerwonym pasku, po co oburzać się, szukać specjalistów od religii w Egipcie, słuchać kapłanów posługujących w Afryce?! To tylko Egipcjanie, to tylko chrześcijanie.
Akceptujemy to, jako widzowie telewizji. Jesteśmy złymi ludźmi. Jesteśmy też złymi dziennikarzami, my piszący w mediach katolickich, bo powinniśmy mieć w sobie choćby ułamek tej odwagi, którą wykazali się egipscy męczennicy i każdego dnia relacjonować ich cierpienia. A te, w ostatnich latach, nie ustają.
Czy będziemy potrafili się temu sprzeciwić?
Krystian Kratiuk