Już trzeci tydzień trwają pożary lasów w Amazonii. Obszar objęty kataklizmem jest tak wielki, że jego skutki może odczuć cały świat. Pierwszym winnym kataklizmu były „zmiany klimatyczne”, ale naukowcy wskazują, że taki scenariusz wyklucza zbyt duże tempo pożarów. Władze szukają winnych.
Największy las deszczowy na świecie płonie od trzech tygodni. Tempo pożaru jest niespotykane. Zniszczenia mogą być ogromne, a skutki mogą być odczuwalne dla całego świata – lasy te uznawane są za „płuca świata”. Lasy zamieszkuje około milion rdzennych mieszkańców. To także trzy miliony gatunków zwierząt i roślin.
Wesprzyj nas już teraz!
Państwowy instytut badań INPE ocenił, że liczba pożarów w porównaniu do ubiegłego roku wzrosła o 84 proc. Obszar objęty ogniem widać na zdjęciach satelitarnych. W poniedziałek dym unoszący się z pożarów spowodował (w ciągu dnia) blackout w oddalonym o 2700 km Sao Paulo.
Wedle ostatnich doniesień, za pożarami mogą stać ludzie. W ocenie naukowców tempo pożarów jest zbyt duże, by było ono wytłumaczalne jedynie kwestiami klimatycznymi. Jak ocenił Jair Bolsonaro, prezydent Brazylii, za tragedią mogą stać organizacje pozarządowe. Póki co dowodów na to brak.
Źródło: rmf24.pl
MA