17 października 2013

Apostoł Eucharystii – św. Stanisław Kazimierczyk

„Ludzie zapamiętali go jako człowieka rozkochanego w Panu Jezusie Eucharystycznym. Może właśnie dlatego wspominając dziś św. Stanisława Kazmierczyka, powinniśmy przy okazji robić rachunek sumienia z naszej miłości do Eucharystii.” – mówi w rozmowie z Pawłem Ozdobą ks. Łukasz Bugała CRL, postulator powołań w Zakonie Kanoników Regularnych Laterańskich.

 

Księże Łukaszu, dziś przypada trzecia rocznica kanonizacji św. Stanisława Kazimierczyka, której 17 października 2010r. dokonał w Rzymie Papież Benedykt XVI. Ksiądz podobnie jak i święty Stanisław, należy do Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich, którzy swą posługę w Polsce sprawują już przeszło 9 wieków. Proszę przybliżyć pokrótce postać tego niezwykłego kapłana.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Rzeczywiście, mija dziś trzecia rocznica Kanonizacji naszego świętego Stanisława. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, bo miałem to szczęście być wtedy na Placu św. Piotra. Gwardziści Szwajcarscy mieli na twarzach uśmiechy, kiedy wraz z moimi współbraćmi przekraczaliśmy spiżową bramę. Od wieków nosimy bowiem w niedziele i uroczystości białe, papieskie sutanny. Tylu „papieży” w jednym miejscu nigdy chyba nie widzieli (śmiech). Uroczystość była przepiękna. Ojciec Święty kanonizował wtedy jeszcze pięciu innych błogosławionych, ale tylko jednego kapłana, św. Stanisława. Historia jego życia jest bardzo odległa. Urodził się w 1433 r. w podkrakowskim Kazimierzu, kiedyś oddzielnym mieście, dziś jednej z wielu dzielnic Krakowa. Pochodził z bardzo wierzącej i bogobojnej rodziny. Znana jest pobożność jego Matki i prawość Ojca. To nie bez znaczenia. Te silne religijnie korzenie pozwalały Stanisławowi wzrastać i mężnieć duchowo. Można o nim śmiało powiedzieć, że jest świętym jednej parafii. Przy kościele Bożego Ciała się urodził, tu pobierał pierwsze nauki, tu modlił się, przyjmował sakramenty, i wreszcie tu, po ukończeniu w wieku 23 lat Akademii Krakowskiej wstąpił do Klasztoru. Ta mała, lokalna wspólnota była zatem miejscem wzrastania wielkiego człowieka.       

 

Św. Stanisław Kazimierczyk był i jest nazywany Apostołem Eucharystii. Skąd wziął się ten tytuł. Czy to wynikało z jego szczególnego nabożeństwa i czci dla Najświętszego Sakramentu?

 

Bazylika Bożego Ciała była od samego początku miejscem szczególnego kultu Najświętszego Sakramentu. Kościół wybudowany jest zresztą w miejscu cudu eucharystycznego. Stąd cześć oddawana Jezusowi Eucharystycznemu przybiera tu szczególnie uroczystą oprawę. I w takim klimacie wzrastał Stanisław. W klasztorze i parafii zasłynął jako wielki kaznodzieja szerzący nade wszystko kult Najświętszego Sakramentu. Kiedy już po Jego śmierci ludzie otrzymywali przy Jego grobie łaski, dziękowali za nie przede wszystkim zamawiając msze święte. Zapewne był to efekt tej formacji jaką od niego otrzymali. Tytuł Apostoła Eucharystii nie jest zresztą wymyślony współcześnie. On szedł, jeśli można tak powiedzieć, wraz z Kazimierczykiem od samego początku. Tak zapamiętali go ludzie, jako człowieka rozkochanego w Panu Jezusie Eucharystycznym. Może właśnie dlatego wspominając Go dziś, powinniśmy przy okazji robić rachunek sumienia z naszej miłości do Eucharystii.  

 

Średniowieczny kapłan – św. Stanisław, którego wspomnienie przypada w Polsce 5 maja, był propagatorem Ruchu Devotio Moderna, który skierowany był ku pogłębieniu życia wewnętrznego. Proszę powiedzieć, czym była ta duchowość i czy nadal jest praktykowana w Zakonie Kanoników Regularnych Laterańskich?

 

Ta duchowość przywędrowała do nas z Niderlandów. Jej propagatorzy chcieli zwrócić uwagę na to, by człowiek w przeżywaniu swej religijności potrafił zrobić pożytek z własnych emocji i uczuć. Wiara nie może być przeintelektualizowana. Wiedzieć o Jezusie wiele, to nie to samo co spotkać Jezusa. Trzeba wędrować w głąb, być przy Jezusie sercem, choć nogami stąpać twardo po ziemi. Duchowość Devotio moderna, która bliska była też Kazimierczykowi, podpowiada, by zaangażować siły w naśladowanie człowieczeństwa Jezusa. Człowieczeństwo Jezusa prowadzi do kontemplacji Jego Bóstwa. Mówiąc prościej, Chrystus także po to przyjął ludzkie ciało, po to dotykał, uzdrawiał, był blisko ludzkich spraw, byśmy go w tym naśladowali. W tej duchowości przeżywanie Bożej prawdy dokonuje się w doświadczeniu codzienności.

 

I tym właśnie żył św. Stanisław?

 

Dokładne tak. Był znany nie tylko jako świetny kaznodzieja, ale też opiekun chorych i ubogich. Od adoracji Najświętszego sakramentu szedł do ludzi. Zjednoczenie z Jezusem w Komunii Świętej owocowało w nim jednoczeniem się z braćmi i siostrami. Kroniki mówią, że w chwili kiedy zaraza przechodziła przez miasto, kiedy dziesiątkowała ludzi i wszyscy, również zakonnicy uciekali przed morowym powietrzem na wieś, On pozostawał w klasztorze na ochotnika, by namaszczać chorych, grzebać tych co umarli i nieść pociechę tym, których inni opuścili.

Jeśli tak rozumieć ową duchowość  Devotio moderna, to wracając do poprzedniego pytania mogę powiedzieć, ze ciągle staramy się nią żyć, uczymy się nią żyć.  Nie tylko my, ale cały Kościół Chrystusowy.  

 

Św. Stanisław z pewnością był niezwykłą postacią. Świadczą o tym choćby liczne łaski, które wierni otrzymali za jego wstawiennictwem. Już w rok po jego śmierci, spisano ich prawie 200. Proszę opowiedzieć o kulcie, który trwa już ponad 500 lat.

 

Jeśli od pięciu wieków nie gaśnie pamięć o jakimś człowieku, to świadczy to jedynie o tym, że był to człowiek niezwykły. Okazuje się, że robią na nas wrażenie nie tylko wielki biografie, ale potrafimy też dostrzec palec Boży w tym co skromne, proste i zwyczajne. Taki był św. Stanisław. Dostrzegano w nim Bożą iskrę chyba zawsze, ale nie spodziewano się, że będzie tak skutecznym orędownikiem w niebie. Rzeczywiście po jego śmierci dokonało się wiele cudów. Będąc w Krakowie warto zajść do Bazyliki Bożego Ciała. Tuż obok trumny z relikwiami św. Stanisława wiszą na ścianie obrazy przedstawiające liczne cuda. One przykuwają uwagę, ale warto też zauważyć, że leży tam niewielka księga. To księga próśb i podziękowań. Jeśli jej kartki nie są czyste, a nie są, bo odnajdujemy w niej wiele próśb i co ważne, również podziękowań, to świadczy to tylko o jednym: kult św. Stanisława jest żywy. 

 

Od niedawna sprawuje Ksiądz funkcję Postulatora Powołań w Zakonie Kanoników Regularnych. Proszę powiedzieć czym wyróżnia się Wasze zgromadzenie i jaki ma charyzmat?

 

Zakon Kanoników Regularnych Laterańskich to kawał historii. Początków zakonu należy się dopatrywać we wspólnotach, które zawiązywały się już IV wieku. Do najsłynniejszych należy wspólnota, którą zgromadził wokół siebie św. Augustyn. Będąc biskupem Hippony zaproponował swoim kapłanom, by zamieszkali razem. Wielu przystało na ten pomysł widząc w nim chęć powrotu do ideału życia pierwszej wspólnoty zgromadzonej wokół Apostołów. Tak się to wszystko zaczęło. Wspólnot tych było coraz więcej i więcej. Księża podejmowali entuzjastycznie ten ideał. Wspólna modlitwa, wspólna praca, wspólna rekreacja. To owocowało. W najściślejszym tego sława znaczeniu Kanonicy Regularni wywodzą się zatem od księży diecezjalnych. Nie ma więc jakiejś szczególnej formy duszpasterstwa, które by nas wyróżniało. Dziś posługujemy tam, gdzie potrzebuje nas miejscowy biskup, a więc katechizujemy, pracujemy w szpitalach, prowadzimy parafie, sanktuaria, głosimy rekolekcje i misje. Jesteśmy otwarci na każdą formę pracy. Kilka lat temu otworzyliśmy ośrodek dla alkoholików. W pracy bardzo istotne jest dla nas to, że staramy się po bratersku wspierać, podejmujemy posługi wspólnotowo. Dewizą naszego zakonu jest „cor unum et anima una” jedno serce i jedna dusza: w modlitwie, pracy i wypoczynku.

 

Czego mogą spodziewać się młodzi kandydaci na kapłanów, którzy chcieliby pójść drogą św. Stanisława Kazmierczyka i wstąpić do Waszego Zakonu?

 

Pan Bóg jest tajemnicą. Zadanie kapłana jest tylko jedno. Każdego człowieka podprowadzić pod tę tajemnicę, by dalej wyruszył już w drogę sam. Tylko On i Chrystus. Każda dusza to inny świat. Ci, którzy chcieliby pójść drogą św. Stanisława mogą być pewni, że klasztor będzie miejscem spotkania, wprowadzenia w przestrzeń Boga. Jeśli ktoś chce wejść w tę wielką przygodę z Jezusem musi się przygotować na to, że wspólnota zawsze będzie tłem do tej intymnej relacji jaka zachodzi miedzy Jezusem i Jego uczniem. Młodzi kandydaci do kapłaństwa mogą być pewni, że pomożemy im wejść na drogę spotkania, ale to co się na tej drodze wydarzy zależy już tylko od nich.  

 

Rozmawiał Paweł Ozdoba

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie