W Polsce świadomość dziejowego znaczenia wojen z Turcją i z Tatarami wiązała się także z poczuciem misji naszego kraju, który słusznie uważaliśmy za przedmurze (antemurale) chrześcijaństwa, chroniące całą Europę przed zalewem pogańskiego barbarzyństwa – mówi dla PCh24.pl historyk, prof. dr hab. Wojciech Polak.
Panie Profesorze, zbliża się 330. rocznica odsieczy wiedeńskiej. Jaką politykę wobec Turcji prowadziła Rzeczypospolita Obojga Narodów w ostatnich latach przed Wiktorią Wiedeńską?
Wesprzyj nas już teraz!
– Turcja w I połowie XVII wieku przeżywała gwałtowny kryzys wewnętrzny. Został on jednak zahamowany za rządów Murada IV (1623-1640), Ibrahima I (1640-1648), a zwłaszcza Mehmeda IV (1648-1687). Za czasów tego ostatniego Turcy zdobyli Kretę (ostatecznie w 1669 r.), zbrojnie umocnili swoją zwierzchność nad Siedmiogrodem, a także najechali na Polskę, opanowując Kamieniec Podolski oraz całe Podole i część Ukrainy, co przypieczętowywał traktat w Buczaczu (1672 r.). Kamieniec stał się siedzibą tureckiego paszałyku, tamtejszą katedrę i inne kościoły w całej zdobytej prowincji zamieniono na meczety. Polska miała nawet płacić Imperium Osmańskiemu haracz w wysokości 22 tysięcy dukatów rocznie. Ten ostatni warunek uznano w Polsce za szczególnie upokarzający.
Sejm Rzeczpospolitej nie ratyfikował traktatu i wojna trwała nadal. W 1673 r. hetman Jan Sobieski odniósł wielkie zwycięstwo pod Chocimiem i zdobył tamtejszy zamek. Wojna toczyła się ze zmiennym szczęściem, a zakończył ją traktat w Żórawnie (1676 r.). Utrzymywał on (z drobnymi zmianami) tureckie panowanie nad Podolem i częścią Ukrainy, ale o żadnych haraczach nie było już mowy. Królem Polski od 1674 r. był zwycięzca spod Chocimia – Jan III Sobieski. Dodajmy, że w tym czasie Turcy prowadzili też wojnę z Rosją, zakończoną pokojem w Moskwie (1680 r.).
Pod koniec lat siedemdziesiątych XVII wieku doszło do zmiany orientacji politycznej Jana III Sobieskiego. Jeszcze w 1675 r. zawarł on traktat w Jaworowie z Francją, który przewidywał szybkie zakończenie wojny z Turcją i podjęcie przez Polskę działań przeciwko Brandenburgii. Król liczył, że zdobędzie Prusy Książęce, które staną się dziedzicznym księstwem Sobieskich. Sojusznikiem w tej wojnie miała być Szwecja, z którą król Jan podpisał traktat sojuszniczy w Gdańsku w 1677 r. Plany wojny z elektorem brandenburskim okazały się jednak nierealne. Król zwrócił więc wzrok w kierunku Wiednia. Pierwszego kwietnia 1683 r. podpisany został traktat zaczepno-obronny pomiędzy Rzecząpospolitą a Austrią. Oba kraje gwarantowały sobie pomoc w przypadku zagrożenia Wiednia lub Krakowa. Bardzo szybko traktat ten został wprowadzony w życie. Na Węgrzech (w ich części należącej do Austrii) doszło do antyhabsburskiego powstania pod wodzą Emeryka Thökölego. Turcja postanowiła skorzystać ze sposobności i wkroczyć do Europy Środkowej.
Przedstawmy strony konfliktu. Z jednej strony mamy najeźdźców – Imperium Osmańskie. Na czyje bezpośrednie poparcie mogło liczyć?
– Potężne siły tureckie ruszyły pod wodzą wezyra Kara Mustafy. Turków wspomagali ich lennicy: Mołdawianie, Wołoszyni, Tatarzy, a także oddziały węgierskie. Oficjalnie inne kraje europejskie po stronie tureckiej do wojny nie przystąpiły.
Z drugiej strony obrońcy wiary chrześcijańskiej, cywilizacji łacińskiej: cesarz Leopold I i król Jan III Sobieski. Na czyje poparcie i przychylność mogli oni liczyć ?
– Przede wszystkim na papieża Innocentego XI. Stworzył on materialną i moralną podstawę triumfu. Przyczynił się bardzo do sojuszu polsko-austriackiego. Papieskie wpływy umożliwiły też zażegnanie sporu o naczelne dowództwo, pomiędzy królem Janem a cesarzem Leopoldem. Dzięki temu Sobieski został dowódcą, a cesarz wycofał się poza pole bitwy. Papież przyczynił się też bardzo do sfinansowania działań wojennych. W bitwie pod Wiedniem wzięli też udział liczni książęta niemieccy. Byli do tego zobowiązani wobec Leopolda I jako cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.
Zależne od Francji państewka włoskie niezbyt energicznie popierały Austrię, z wyjątkiem oczywiście rządzonego przez papieża Państwa Kościelnego. Na apel Innocentego XI książęta włoscy wysupłali jednak trochę gotówki na obronę chrześcijaństwa. Inna sprawa, że opinia publiczna zarówno we Francji, jak i w państwach włoskich, była silnie antyturecka. Wprawdzie w polityce od idei europejskiej Christianitas coraz częściej odstępowano, to jednak żyła ona w sercach poddanych królów i książąt. Najważniejszym sojusznikiem Austrii okazała się Polska. Pod Wiedeń z Janem Sobieskim wyruszyło 21 tysięcy żołnierzy.
Jak na ten konflikt patrzył nasz sąsiad, Rosja?
– Rosja czuła się zagrożona przez Turcję, która miała ochotę zająć należącą do tego kraju część Ukrainy . Dlatego też było jej na rękę maksymalne osłabienie Turcji. W tym czasie Rosja była jednak państwem leżącym na marginesie wielkiej polityki europejskiej. Nie bardzo się z nią liczono, uważano ją za państwo odległe, egzotyczne, barbarzyńskie.
Polityka Francji w tej sprawie, pomimo nazywania jej pierwszą córą Kościoła, budzi duże wątpliwości.
– Trzeba podkreślić, że w swojej polityce Ludwik XIV daleko odchodził od zasad moralności chrześcijańskiej, czego przykładem były np. grabieżcze reuniony. Francja Turcję popierała, a Ludwik XIV bardzo cieszył się z kłopotów cesarza Leopolda I. Kara Mustafa dysponował wręcz zapewnieniami dyplomacji francuskiej, że Wersal nie poprze w żaden sposób cesarza. Ludwik XIV snuł wprawdzie dość fantastyczne plany wybawienia Austrii z opresji drogą militarną, ale za cenę wyboru Delfina na cesarza.
Czy wojny państw chrześcijańskich z Imperium Osmańskim mogą być traktowane jako kolejne krucjaty?
– Z pewnością w Europie je tak traktowano. Opinia publiczna (wtedy jeszcze obejmująca niewielki odsetek społeczeństw) zdawała sobie sprawę, że wojna z Turkami jest po prostu walką w obronie religii i cywilizacji chrześcijańskiej. Stąd uwielbienie jakim cieszyli się bohaterowie tej walki np. król Jan Sobieski. Był on powszechnie znany i szanowany w całej Europie. W Polsce świadomość dziejowego znaczenia wojen z Turcją i z Tatarami wiązała się także z poczuciem misji naszego kraju, który słusznie uważaliśmy za przedmurze (antemurale) chrześcijaństwa, chroniące całą Europę przed zalewem pogańskiego barbarzyństwa.
Co dała Rzeczypospolitej Obojga Narodów pomoc udzielona cesarstwu habsburskiemu przez jej wojska?
– Musimy pamiętać, że po zwycięstwie pod Wiedniem powstała Święta Liga, która kontynuowała walkę z Turcją. Polska przystąpiła do niej, chociaż nasze sukcesy militarne w jej ramach były mizerne. Pomimo tego traktat pokojowy pomiędzy Świętą Ligą a Turcją, zawarty w 1699 r. w Karłowicach, oddawał Polsce terytoria utracone w Buczaczu i Żórawnie. To też był sukces. Dla Turcji traktat ten oznaczał katastrofę dziejową. Słabnące Imperium Osmańskie przestało być dla Polski zagrożeniem a w XVIII wieku Turcja wspierała nawet pierwsze polskie powstanie narodowe – Konfederację Barską. Czy Austria okazała się wdzięczna Polsce za ocalenie w 1683 r.? Oczywiście – nie! Państwo to wzięło udział w I rozbiorze Polski w 1772 r., mało tego, już w latach 1769-1770 zajęło polski Spisz i Podhale. Austria wzięła też udział w III rozbiorze Polski. Czy warto było walczyć i ginąć za Austrię? Pewnie tak, bo była to walka o wiarę i cywilizację chrześcijańską. Ale wielkiej wdzięczności za to nam nie okazano.
Władze Wiednia odmówiły konnego przejazdu ulicami tego miasta polskiej grupie rekonstrukcyjnej husarii z okazji 330 rocznicy Wiktorii Wiedeńskiej. Może Pan Profesor to skomentować?
– W Austrii i w Niemczech do dzisiaj próbuje się umniejszać znaczenie odsieczy polskiej w uratowaniu Wiednia w 1683 r. Jest to postępowanie nikczemne. Tworzy się mity o dominującej roli Karola Lotaryńskiego w bitwie, zapominając, że to Jan III Sobieski był wodzem naczelnym. Pamiętam, że gdy zwiedzałem w 1997 roku wzgórze Kahlenberg w Wiedniu, zwrócił moją uwagę wielki obraz przedstawiający Karola Lotaryńskiego na koniu, wymalowany na ścianie jakiejś restauracji obok kościoła św. Józefa. Obrazu przedstawiającego Jana III Sobieskiego na ścianie tej restauracji nie było. Pomnik naszego króla zacznie być budowany w Wiedniu dopiero w tym roku. Podobne przykłady można mnożyć. A fakty są takie, że nawet słynna kawa po wiedeńsku ma genezę polską. Pierwszą kawiarnię w Wiedniu założył bowiem dzielny polski szlachcic Jerzy Franciszek Kulczycki, który po bitwie pod Wiedniem dostał od króla 300 worków „z dziwnym ziarnem” z taborów Kara Mustafy.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiał Kajetan Rajski