Sąd pozwolił Bajkowskim odebrać dzieci z domu dziecka. Ta decyzja cieszy. Ale nie zapominajmy o tych rodzicach, którzy nadal muszą walczyć o potomstwo przed sądem. Państwo Bajkowscy też przecież oczekują na ostateczny wyrok.
Dramat Bajkowskich zaczął się mniej więcej pół roku temu, gdy w styczniu sąd zdecydował, że zabierze im dzieci. Tak po prostu. Państwowi urzędnicy, niczym bandyci, pojechali do szkoły i uprowadzili trójkę chłopców, zamykając ich w „bidulu”. Gdy w kwietniu Sąd Okręgowy przekazał sprawę z powrotem do sądu I instancji, ale dzieci Bajkowskim nie oddał, sądowy rzecznik, z urzędniczym chłodem zapewniał, że dzieci zaadoptowały się w placówce opiekuńczej. A więc, w domyśle, nie róbmy tragedii.
Wesprzyj nas już teraz!
Dzisiaj Bajkowscy odzyskują dzieci, ale czeka ich jeszcze jedna rozprawa, być może nie ostatnia. Za sześć dni, 17 czerwca, okaże się, czy rodzina będzie mogła, choć na chwilę, zaznać spokoju. Choć spokój to za dużo powiedziane, bo będzie pewnie stał nad nimi kurator, który przypilnuje, czy ojciec z matką nie dają dziecku klapsa, nie podnoszą głosu, nie wychowują tak, jak to podoba się psychologom. Przy czym bardziej zasadnie byłoby pisać nie o psychologach, ale o ludziach opętanych manią prześladowczą i pseudoopiekuńczą.
Bajkowscy, owszem, wygrali bitwę, ale Wielki Brat nadal patrzy. Zagląda do naszych domów, chce wychowywać dzieci, dyktować, co wolno, a czego nie wolno. Jeśli nie posłuchamy, sromotnie nas ukaże. Urzędnicze oko czujnie łypie na nas bez ustanku i monitoruje każdy nasz krok.
Obok Bajkowskich, są w Polsce setki rodzin, które zmagają się z sądami i którym po kryjomu zabierane są dzieci. Tak postąpiono z Kornelią Zdańską, której państwo ukradło córki prosto ze szpitala. O kradzieży dowiedziała się od personelu medycznego.
Bądźmy więc czujni, bo jedna bitwa nie czyni zwycięstwa. Rodzina w Polsce (i nie tylko) jest realnie zagrożona. I to zagrożona fizycznie. Sądy, do spółki z grupą szalonych psychologów, bezwzględnie rozbijają rodziny, nie bacząc na ich dobro. Państwo Bajkowscy są o krok, by wygrać tę nierówną walkę, ale wiele innych rodzin czeka jeszcze droga przez mękę. Wszystko po to, by mogły odzyskać dzieci. Swoje dzieci.
Krzysztof Gędłek