Prosimy, by bł. ks. Michał Sopoćko nieustanne wypraszał nam potrzebne łaski i dary, by roztaczał nad nami Boże miłosierdzie, tak, jak za pośrednictwem s. Faustyny polecił mu Jezus – mówił abp Tadeusz Wojda. W Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku przewodniczył on Mszy św. dziękczynnej w 30. rocznicę ocalenia miasta po katastrofie pociągu przewożącego ciekły chlor.
– Zanieście przesłanie o Bożym miłosierdziu do waszych rodzin i do wszystkich środowisk waszej pracy i życia, aby ono mogło tryumfować w sercu każdego białostoczanina i w sercu każdego człowieka – zachęcał zgromadzonych metropolita białostocki.
W homilii ks. kan. Jerzy Sokołowski, proboszcz parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego w Białymstoku, przypomniał wydarzenia sprzed 30 lat, które przeżywał wówczas jako seminarzysta.
Wesprzyj nas już teraz!
– Myśleliśmy wówczas, że dla nas to już koniec świata. Jakże bardzo modliliśmy się, aby Bóg ocalił nasze miasto. To nie przypadek, ze wydarzyło się to w tym właśnie miejscu. Wierzymy głęboko w wstawiennictwo ks. Sopoćki, który tam nieopodal mieszkał, pracował, sprawował sakramenty – przypominał.
Kaznodzieja stwierdził, że znak dany wówczas mieszkańcom Białegostoku polegał na tym, że „Bóg uśmierzył swój gniew”. – W tym Sanktuarium Bożego Miłosierdzia możemy mówić o Bożym gniewie, który jest wyrazem Jego troski o nas, o świat, jest dla nas nadzieją. Gniew i miłosierdzie Boże nie stoją w opozycji. Jednak celem gniewu nie jest sam gniew, jego celem jest przywiedzenie nas do skruchy – podkreślał.
Uroczystości, w których wzięło udział kilkuset białostoczan, rozpoczęło złożenie kwiatów i ekumeniczna modlitwa w miejscu katastrofy ul. Poleskiej, przy Krzyżu-Pomniku upamiętniającym ocalenie miasta. Obecni byli przedstawiciele władz miejskich i wojewódzkich, reprezentanci służb mundurowych, a wśród nich strażacy, byli białostoccy harcerze i uczniowie szkół wraz z pocztami sztandarowymi.
9 marca 1989 roku doszło do najbardziej niebezpiecznego wydarzenia we współczesnej historii Białegostoku. W pobliżu centrum miasta, nieopodal miejsca, gdzie ostatnie lata życia spędził bł. ks. Michał Sopoćko, wykoleiły się cztery 50-tonowe cysterny z ciekłym chlorem. Skład pociągu jadącego z ówczesnego Związku Radzieckiego do NRD liczył 32 wagony, w tym 15 cystern zawierających ciekły stężony chlor. Specjaliści podkreślają, że gdyby doszło do wycieku trującej substancji i skażenia środowiska, śmiertelnie zagrożone byłoby życie mieszkańców miasta i osób mieszkających w promieniu kilkunastu kilometrów. Wypadek ten podlascy strażacy oceniają jako jedną z najtrudniejszych akcji ratunkowych.
Mieszkańcy i włodarze Białegostoku od pierwszych chwil po wydarzeniu uznali ocalenie przed możliwymi skutkami katastrofy za cud dzięki miłosierdziu Bożemu za wstawiennictwem bł. ks. Michała Sopoćki. Jeszcze w 1989 roku do kurii białostockiej wpłynął memoriał podpisany przez wielu białostoczan „w imieniu wszystkich ocalonych i ufających Miłosierdziu Bożemu”, wyrażający opinię, że Białystok w sposób szczególny doświadczył Bożego Miłosierdzia.
Pięć lat po katastrofie, w miejscu wykolejenia się pociągu, wzniesiono pamiątkowy Krzyż-pomnik. Co roku, w dniu 9 marca, w tym miejscu odbywają się uroczystości miejskie i kościelne, upamiętniające ocalenie Stolicy Podlasia.
KAI
MWł