Ową informację media w PRL potraktowały wyjątkowo zdawkowo. 4 czerwca 1960 roku w Londynie zakończył swój ziemski żywot generał Józef Haller. Jak to bywało w tamtych czasach, głębia urzędowego milczenia była wprost proporcjonalna do zasług zmarłego.
Józef Haller von Hallenburg przyszedł na świat 87 lat wcześniej w podkrakowskich Jurczycach. Od dzieciństwa nasiąkał panującą w domu rodzinnym atmosferą żarliwego patriotyzmu. Domowe wychowanie sprzyjało również rozwojowi duchowemu. Józef udzielał się w Sodalicji Mariańskiej, należał do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich.
Wesprzyj nas już teraz!
Rodzicom zawdzięczał staranną edukację w elitarnych szkołach. Po ich ukończeniu rozpoczął karierę wojskowego w armii austriackiej. W wieku 37 lat był już kapitanem, jednak wówczas postanowił przejść do cywila. Zaczął udzielać się w ruchu spółdzielczym. Z ogromnym zapałem zaangażował się w dzieło wychowania młodzieży. Współpracował z harcmistrzem Andrzejem Małkowskim nad organizacją i rozwojem polskich drużyn harcerskich, w oparciu o ideały chrześcijańskie i narodowe (co oddawała symbolika Krzyża Harcerskiego, powstałego z połączenia Krzyża Maltańskiego oraz Orderu Virtuti Militari).
Haller prowadził również kursy żołnierskie dla Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Konieczność kształcenia wojskowego Polaków była oczywista dla wszystkich światłych umysłów. W ówczesnej Europie pachniało już prochem. Jak pisał sam Haller:
Odżyły nadzieje na wojnę ludów, o którą modlił się Adam Mickiewicz.
Żelazna Brygada
Po wybuchu Wielkiej Wojny Józef Haller uczestniczył w tworzeniu Legionu Wschodniego – napływali doń ochotnicy z Sokolich Drużyn Polowych, Drużyn Bartoszowych i Polskich Drużyn Strzeleckich.
Legion nie wszedł do walki – został rozwiązany, gdy większość żołnierzy odmówiła złożenia przysięgi na wierność cesarzowi Austrii. Haller trafił wówczas do Legionów Polskich. Dowodził zrazu 3. Pułkiem Piechoty, następnie II Brygadą. Jego oddziały wsławiły się męstwem w bojach w Karpatach Wschodnich i na Wołyniu, dzięki czemu II Brygada zyskała miano „Karpackiej” oraz „Żelaznej”.
Po akcie z 5 listopada 1916 roku, kiedy to władze Niemiec i Austro-Węgier zobowiązały się do utworzenia Królestwa Polskiego, przystąpiono do reorganizacji polskich oddziałów ochotniczych walczących po stronie państw centralnych. Powołano Polską Siłę Zbrojną, której żołnierze mieli złożyć przysięgę: Ojczyźnie mojej, polskiemu Królestwu i memu przyszłemu królowi na lądzie, wodzie i w każdym innym miejscu wiernie i uczciwie służyć będę. W wojnie obecnej dotrzymam wiernie braterstwa broni wojskom Niemiec i Austro-Węgier oraz państw z nimi sprzymierzonych.
Wszakże w lipcu 1917 roku miał miejsce słynny „kryzys przysięgowy”. Stosując się do zaleceń Józefa Piłsudskiego, większość żołnierzy I i III Brygad Legionów Polskich odmówiła złożenia przysięgi, w następstwie czego zostali rozbrojeni i internowani, a ich jednostki rozwiązane. Do tego aktu nieposłuszeństwa nie przyłączyła się II Brygada Józefa Hallera (wówczas już pułkownika). Jego zamiarem było niedopuszczenie do likwidacji formacji wojskowych, które mogły jeszcze oddać nieocenione usługi sprawie polskiej. Wkrótce II Brygadę włączono do Polskiego Korpusu Posiłkowego.
Początek odysei
W lutym 1918 roku w Brześciu państwa centralne podpisały traktat pokojowy z rządem Ukraińskiej Republiki Ludowej.
Zgodziły się tam m.in. przekazać Ukraińcom Chełmszczyznę i część Podlasia, ponadto Austro-Węgry miały nadać szeroką autonomię Galicji Wschodniej (z Lwowem i Przemyślem), wspierając tam żywioł ukraiński. Traktat brzeski wywołał oburzenie polskiej opinii publicznej. Powszechnie mówiono o nim jako o „czwartym rozbiorze Polski”. Najbardziej wyrazisty akt protestu był dziełem żołnierzy Żelaznej Brygady. W nocy z 15 na 16 lutego pod Rarańczą uderzyli na towarzyszących im Austriaków i przebili się na rosyjską stronę frontu. Tam rychło połączyli się z II Korpusem Polskim – jedną z naszych formacji powołanych za zgodą dawnych władz rosyjskich. Dowództwo nad Korpusem objął Haller, wkrótce awansowany do stopnia generała brygady.
Niestety, 11 maja pod Kaniowem pozycje II Korpusu zostały zaatakowane przez wojska niemieckie. Po wielogodzinnej walce i wyczerpaniu amunicji Polacy złożyli broń. Haller zdołał ujść, przedostał się do Moskwy pod przybranym nazwiskiem, następnie dotarł do Murmańska na tereny będące pod kontrolą Ententy. Stamtąd drogą morską udał się do Francji.
Błękitna Armia
W Paryżu Haller przystąpił do Komitetu Narodowego Polskiego kierowanego przez Romana Dmowskiego. Od 4 października 1917 roku stał na czele największej polskiej formacji wojskowej tego okresu – Błękitnej Armii.
Szeregi „błękitnych” rosły w lawinowym tempie. Ochotników werbowano spośród jeńców, również ze środowisk polonijnych Francji, USA, Kanady i Brazylii. Pierwsze oddziały weszły do walki w lipcu 1918 roku. W obliczu zbliżającego się końca wojny nie zdołały odegrać większej roli, jednak arcyważne dla sprawy polskiej było uznanie przez Ententę Błękitnej Armii za siłę sojuszniczą. Wyrazem tego był udział żołnierzy polskich w defiladzie zwycięskich wojsk alianckich pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu.
Na wiosnę 1919 roku Błękitna Armia (pięć dywizji piechoty, dywizja szkolna, pułk czołgów oraz siedem eskadr lotnictwa – razem 68 tysięcy żołnierzy) powróciła do Polski. Niemal od razu rzucono ją na front, przeciw Ukraińcom. Doskonale wyszkolone i wyposażone zastępy hallerczyków walnie przyczyniły się do zwycięstwa w tej pierwszej wojnie odrodzonej Rzeczypospolitej. Niedługo potem przyszło im zmierzyć się z nawałą bolszewicką.
Samego generała Hallera skierowano nad granicę niemiecką. Nadzorował przejęcie Pomorza przyznanego Rzeczypospolitej postanowieniami traktatu wersalskiego. Do legendy przeszły uroczyste zaślubiny Polski z morzem w Pucku i Władysławowie.
Przedmurze
Haller sceptycznie oceniał politykę wschodnią Piłsudskiego. Operację kijowską mającą przyczynić się do utworzenia państwa ukraińskiego nazwał awanturniczą wyprawą, która grozić może Polsce utratą niepodległości.
Tymi słowami naraził się wielu, tymczasem rzeczywistość potwierdziła najgorsze przewidywania. Wbrew nadziejom piłsudczyków, większość Ukraińców wcale nie miała ochoty umierać za wolny Kijów, a w następnych miesiącach kontratakujący bolszewicy zagrozili Warszawie.
Haller zasiadł wtedy w Radzie Obrony Państwa, organizował Armię Ochotniczą, a w decydujących dniach bitwy warszawskiej dowodził chwalebnie frontem północnym. W tych krytycznych chwilach potrafił tchnąć entuzjazm w serca rodaków porażonych wizją klęski. Codziennie, otoczony swymi żołnierzami, stawiał się na poranną Mszę. Generał Maxime Weygand, szef francuskiej misji wojskowej, z uznaniem pisał o nim jako o wodzu płomiennym i stanowczym, dla którego Ojczyzna miała pierwszeństwo.
W tym czasie w Londynie odbywał się I Międzynarodowy Zlot Skautowy. Przybyły delegacje z 34 krajów. Nestor skautingu generał Robert Baden-Powell, obwołany Naczelnym Skautem Świata, odczytał list od generała Józefa Hallera, przewodniczącego Związku Harcerstwa Polskiego, usprawiedliwiający nieobecność Polaków:
…harcerze polscy bronią teraz cywilizacji chrześcijańskiej.
Niepotrzebny
Również w czasie pokoju były dowódca Błękitnej Armii kipiał energią.
Poza wojskiem i harcerstwem aktywnie działał w Akcji Katolickiej, Sodalicji Mariańskiej, Polskim Czerwonym Krzyżu, Związku Hallerczyków. Posłował na Sejm jako reprezentant Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej. W gorących dniach grudnia 1922 roku krytycznie ocenił wybór Gabriela Narutowicza na stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej. Kilka dni później Narutowicz zginął z ręki samotnego desperata, co środowiska lewicowe wykorzystały do rozpętania wściekłej naganki na Hallera oskarżanego o rzekome „sprawstwo moralne” (bojówkarze socjalistyczni planowali nawet zamordowanie generała i innych przywódców prawicy narodowej).
W maju 1926 roku Haller opowiedział się po stronie legalnych władz i potępił pucz wojskowy Piłsudskiego. Nie zapomniano mu tego. Z dniem 31 lipca 1926 r. został przeniesiony w stan spoczynku. Bez reszty poświęcił się wtedy pracy społecznej. Pomagał weteranom wojennym znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej. Udzielał się w szeregach opozycji antysanacyjnej (Front Morges, Stronnictwo Pracy). Trafnie oceniał zagrożenie rosnące na arenie międzynarodowej. Na trzy lata przed wybuchem wojny przestrzegał przed burzą, która tak już zaciąga się też nad Polską.
Tymczasem z powodu „niesłusznych” poglądów politycznych nie było dla niego miejsca w szeregach Wojska Polskiego. On, generał broni z ogromnym doświadczeniem w dowodzeniu i w boju, a przy tym człowiek osobiście odważny (o czym zaświadczały m.in. Order Orła Białego, Order Virtuti Militari, czterokrotnie przyznany Krzyż Walecznych, również odznaczenia austriackie, niemieckie i francuskie) – pozostawał bez przydziału wojskowego.
Śmierć taka jak życie
Po klęsce Polski we wrześniu 1939 roku Haller przedostał się do Francji.
Zaproszony do rządu emigracyjnego Władysława Sikorskiego, pełnił funkcję ministra bez teki, następnie ministra oświaty. Tak jak przed ćwierćwieczem potrafił przełamać ludzkie zwątpienie i rozsiewać otuchę. Gdy wokół rozlegał się rozpaczliwy szloch, on powtarzał nieugięcie: Polska nie upadła, tylko klęczy modląc się do miłosierdzia Bożego.
Po wojnie pozostał na emigracji. Żył skromnie w Londynie, w domu ofiarowanym mu przez weteranów. Do końca pamiętał o udręczonej Ojczyźnie. Na łożu śmierci ofiarował Bogu swe cierpienia za wolną i na Chrystusowych zasadach budowaną Polskę.
Andrzej Solak