22 kwietnia 2020

Br. Tadeusz Ruciński FSC: Przypowiastki o strachu i…

(źródło: pixabay.com)

Człowiek pewien urodził się i przestraszył…

Potem długo, długo się bał i w końcu umarł…ze strachu.

 

Wesprzyj nas już teraz!

Wiemy, że strach jest naturalną reakcją na zagrożenie i jego brak nie jest czymś normalnym. Ale gdy przejmie on władzę nad człowiekiem i potrzyma go swych kleszczach na przykład… trzy tygodnie, to człowiek jakby traci samego siebie – swoje myślenie, swoje sumienie, swoją duszę. Traci także więzi z bliźnimi, bo każdy z  nich staje się dla niego (śmiertelnym nawet) zagrożeniem. Staje się wtedy niewolnikiem kogoś, kto zarządza strachem, poddaje się mu, pozwala mu wmówić w siebie wszystko, każdy absurd, bo przecież rozsądek potrzebuje trzeźwości, a on jest jak w stanie hipnozy. Tak, bo strach ma wielkie hipnotyzujące ślepia. I choćby były to ślepia bestii, to zahipnotyzowany strachem sam będzie właził w jej paszczę. Bo człowiek przestraszony, przerażony, sparaliżowany strachem lub nieustanną mantrą grozy, za pana i zbawcę weźmie zarządzającego strachem.

 

*

W strachu człowiek schodzi do poziomu prymitywnych reakcji, a w jego amoku posunie się do barbarzyństwa. Przecież to tchórze są najokrutniejszymi bestiami, usiłując przerażać innych.

 

*

Strach może być powolną torturą, dlatego zarządzający strachem stosują mantrę grozy czyniąc ją wszechobecną, osaczającą, przejmującą do głębi serca i umysłu. Dlatego wciąż się wtedy ogłasza coś niepokojącego, ostrzegającego, złowieszczego, a ludzie żyją (czytaj: umierają ze strachu) od jednej Hiobowej wieści do drugiej, następnej i następnej. Dlatego zarządcy lęku, strachu i grozy, oddzielają przestraszonych od siebie lub zbijają ich w zarażający się wzajemnie strachem tłum lub zapędzają w jakieś kąty, nory, schronienia, by nie ujrzeli jak jest naprawdę, by nie stawili czoła zagrożeniu, by nie zdobyli się na odwagę, dzielność, poświęcenie.

 

*

Strach to jest coś takiego, gdy człowiek staje się jednocześnie więźniem, celą i strażnikiem – bez kajdan, krat i rygli w drzwiach…

 

*

Dlatego jednymi z powtarzanych przez Pana Jezusa wezwań było: „Nie lękajcie się!” „Pokój wam”, „Ja jestem”. Dlatego święci byli najodważniejszymi, najdzielniejszymi, najbardziej heroicznymi istotami pośród zalęknionych, omamionych, zniewolonych strachem ludzi w każdym czasie, choćby najbardziej przerażającym. Dlatego twórcy i zarządzający strachem tak się ich bali, jak ss-mani o. Maksymiliana Kolbe w celi śmierci. Bóg bowiem otwiera struchlałe, skurczone, zamknięte strachem serca, by wypełnić je swoją mocą, odwagą i nieustraszonością, ale i miłością.

 

*

Zapytał Anioła: „Powiedz, czym jest miłość?” – „To zupełny brak strachu” – odpowiedział mu Anioł.  – „To czego ja się boję?” – zapytał. – „Miłości” – odrzekł Anioł.

 

*

Tyran patrzył pogardliwie, gdy człowiek potulnie i nieśmiało się uśmiechał, ale zadrżał strasznie, gdy człowiek nagle wybuchnął śmiechem.

 

*

Dlatego zakończę te myśli fraszką Jana Sztaudyngera:

 

„Wilk szalał w okolicy, a więc mądra owca, ukryła swoje małe w ostry krzak jałowca. Ale jeden baranek – nieposłuszny, młody – by ugasić pragnienie, pobiegł szukać wody. Wtem wilka napotyka, lecz nie stracił ducha… – „Zejdź mi z drogi! – krzyczy – Bo cię zjem!” Wilk słucha… I grzecznie schodzi z drogi, bo go zaskoczyło, że pierwszy baran wreszcie nie klęka przed siłą”.

 

Br. Tadeusz Ruciński FSC

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij