Monica Cline, były pracownik Planned Parenthood i seksedukator, na łamach portalu LifeSiteNews wspomina swoją przeszłość w szeregach aborcyjnego konglomeratu. Jej zdaniem perwersyjna i naturalistyczna edukacja seksualna miała na celu rozchwiać seksualność nastolatków, by w przyszłości stali się klientami dostawców „usług aborcyjnych” takich jak Planned Parenthood.
Cline pracowała dla PP przez dziesięć lat. Zaczęła jako instruktor prewencji przed zarażeniem wirusem HIV w 1996 r. Pracowała na terenie Teksasu i Nowego Meksyku, a w 1997 r. została mianowana głównym menadżerem programu „Title X” na terenie obu stanów.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak sama podkreśla, jej ówczesna mentorka radziła, by na lekcjach z edukacji seksualnej wychodziła z założenia, że „one [nastolatki] i tak już wszystko wiedzą o seksie”. Dlatego też lekcje te były bardzo niedwuznaczne: wprost mówiło się o seksie analnym, oralnym czy używaniu różnego rodzaju akcesoriów. Dyrekcja PP używała także wobec swoich pracowników pewnego rodzaju szantażu emocjonalnego. Młodszym pracownikom pokazywano wybrane ekstremalne przypadki; 10-letnie dziewczynki niemogące pozbyć się obcych obiektów z ciała, czy 12-latki decydujące się na dokonanie aborcji.
Kiedy Cline odpowiedziała „muszę powstrzymać je przed uprawianiem seksu w tym wieku”, jej przełożeni odpowiedzieli, żeby zamiast tego przekazywała wiedzę na temat tego, jak odbywać „bezpieczny seks”. Cline dzisiaj nie ma wątpliwości, że było to przygotowanie do wyuzdania seksualnego, które z kolei prowadziło do zwiększenia rynku aborcyjnego.
W samych placówkach PP panowała atmosfera mająca zachęcić nastolatki w ciąży do dokonania aborcji. „Przekonywano je, że nie są gotowe na dziecko w tym wieku oraz sugerowano, że gdy tylko rodzice się dowiedzą będą bardzo źli” – wskazuje Cline. Pracownikom zawsze ukazywano sytuacje ekstremalne; że jak nie dokonają aborcji wylądują na ulicy, zostaną prostytutkami, zmarnują sobie życie itd. Aborcja miała być jedynym rozwiązaniem wyjścia z problemu.
Monica Cline nadal edukuje dzieci, jednak w zupełnie innej formie. W swojej fundacji „It Takes a Family” uczy budowania zdrowych, silnych i długotrwałych relacji ukierunkowanych na założenie rodziny i posiadanie dzieci. „Wierzę, że potrzeba rodziny, by wychować silne dziecko, zbudować zdrowe społeczności i uformować wspaniały naród” – pisze na swojej stronie.
Źródło: lifenews.com / monicacline.com
PR