31 października 2016

Coś ty Kościołowi uczynił, kardynale?

(EIDON/MAXPPP / FORUM)

Kiedy kardynał Robert Sarah wygłaszał swe przemówienie podczas konferencji Sacra Liturgia, zgromadzeni na sali nie dowierzali własnym uszom. Wszak słowa, które słyszeli, padły z ust wysokiego dostojnika Watykanu, a nie kogoś z grona organizatorów niszowej, jak by nie było, konferencji. Owszem, we własnym gronie niejednokrotnie starali się zachęcać duchownych do przywrócenia liturgii piękna i powagi, ale Stolica Apostolska do tej pory pozostawała głucha na ich wołanie. Czyżby więc sytuacja uległa zmianie? Skoro sam prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, czyli jedna z najważniejszych osób w Kościele, przemawia ich językiem, może rzeczywiście oznacza to dla liturgii nadejście lepszych czasów?

Co takiego powiedział gwinejski duchowny?

Wesprzyj nas już teraz!

Zauważył, że cześć dla Chrystusa ukrytego w sakramencie Eucharystii radykalnie zmalała. Co więcej, zaprzeczył, jakoby przymus odprawiania Mszy Świętej w całości w językach narodowych i „przodem do wiernych” stanowił posoborową oczywistość – jak próbują sugerować liczni obrońcy liturgicznego dziadostwa.

Kardynał przypomniał także, iż to nie człowiek, choćby najbardziej pobożny, ale Bóg znajduje się w centrum liturgii! Nie ksiądz, któremu zdaje się, że zamieniając Eucharystię w show, staje się gwiazdą niedzieli!

Prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów mocno też podkreślił, że nie powinno się wszczepiać do liturgii żadnych nowych elementów wynikających z uwarunkowań kulturowych. W ustach Afrykańczyka musiało brzmieć to szczególnie dobitnie.

Nie mniejszy jednak nacisk położył hierarcha z Czarnego Lądu na fakt, iż dokonywane pod każdą szerokością geograficzną liturgiczne aberracje nie wynikają z samego Soboru Watykańskiego II, lecz z fałszywej interpretacji jego dokumentów.

Na koniec zaś kardynał Sarah zaapelował do swych braci w biskupstwie o uczynienie wszystkiego, aby w ich diecezjach liturgię znów odprawiano godnie. Przeszedł nawet do konkretów – zaproponował bowiem, by przeprowadzić szczery rachunek sumienia i już od najbliższego Adwentu zacząć odprawiać Mszę Świętą przodem do Pana Boga.

Uczestnicy konferencji Sacra Liturgia przyjęli te słowa owacyjnie. Zdawało im się, że oto na ich oczach upadają wreszcie modernistyczne mity!

Tymczasem informacja o historycznym przemówieniu z prędkością błyskawicy obiegła cały katolicki świat. I równie szybko nadeszła kontra – brutalna, zdecydowana i niecierpiąca sprzeciwu. Katolickie media od Waszyngtonu do Pretorii zaczęły się prześcigać w argumentach przeciwko tezom najważniejszego po papieżu decydenta w sprawach Świętej Liturgii. Pojawiły się zgryźliwe, uszczypliwe i cyniczne komentarze, nie zabrakło też ataków personalnych.

Stoję przodem do Boga podczas podniesienia, po co mam stać tyłem do kogokolwiek? – kpili postępowi kapłani, a ich koledzy z mediów „Kościoła otwartego” próbowali nawet deprecjonować zdolności intelektualne kardynała. Jeden z polskich księży odważył się wręcz zasugerować, że kardynał ze względu na podeszły wiek chce po prostu cokolwiek w Kościele zmienić, by coś po sobie zostawić (sic!).

Po kilku dniach ataki ucichły – zgodnie z zasadą: Roma locuta, causa finita. Ksiądz Federico Lombardi, ustępujący rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej stwierdził stanowczo, że słowa kardynała Sarah zostały źle zinterpretowane. Redaktorzy katolickich mediów na całym globie natychmiast podchwycili tę informację i nagłówki gazet, pomimo różnic językowych, uderzyły jednoznacznym komunikatem: Watykan zaprzecza – zmian w liturgii nie będzie.

Ale kto to jest Watykan? Jaką funkcję pełni w Kościele czy w samej Stolicy Apostolskiej? Co to znaczy, że wydaje jakieś sprostowanie? Nie wiadomo. Ważne, że komentatorzy odetchnęli z ulgą – nie powróci świat, w którym nie będą nic rozumieć z łacińskiej mowy księdza.


Warto się jednak zastanowić nad sytuacją odwrotną, mianowicie: gdyby któryś z wysokich watykańskich urzędników zapowiedział, że podczas Mszy Świętej wszyscy powinniśmy klaskać lub wesoło podrygiwać albo że należy w kościołach zdemontować organy, gdyż znacznie lepiej w funkcji oprawy muzycznej Mszy Świętej sprawdzą się ukulele? Bądź też gdyby wygłosił postulat, iż w celu podkreślenia wzajemnej miłości Boga i ludzi należy do krzyża przywiązać baloniki w kształcie serduszek…

Czy ci sami komentatorzy, dziś przeciwni jakimkolwiek zmianom (czyżby konserwatyści!?), zareagowaliby równie agresywnie? Bez żartów! Z pewnością usłyszelibyśmy z ich ust, że to oczekiwany przejaw wprowadzania do Kościoła radości, której tak bardzo nam dziś brakuje! A przeciwników zmian prędko okrzyknięto by mianem „twardogłowych”.

Prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów po oświadczeniu „Watykanu” zamilkł. My jednak milczeć nie możemy. Powinniśmy go wspierać modlitwą, do której być może zbyt mało się przykładaliśmy, gdy inni hierarchowie Kościoła prosili nas o wsparcie, zdając sobie sprawę, że bez niego uciekną przed wilkami

Jeden z amerykańskich publicystów przyznał niedawno, że kościelni progresiści boją się kardynała Sarah jak ognia (Polak określiłby to trafniej – boją się go jak diabeł święconej wody). W sennych koszmarach widzą, jak Gwinejczyk zostaje kolejnym papieżem i przyjmuje imię Piusa XIII.

Czyż jednak podobne lęki mogą dziwić? Wszak duchowny z rozśpiewanej i roztańczonej Afryki nawołuje nie tylko do „reformy reformy” Mszy Świętej, ale nawet do tak anachronicznych zachowań, jak choćby przyjmowanie Chrystusa na klęczkach. A dzieje się to w czasie, w którym progresiści walczą, by Komunię Świętą mógł przyjmować każdy i w każdej sytuacji – bez względu na stan duszy czy nawet wyznawaną religię (sic!).

 

Krystian Kratiuk

Tekst został pierwotnie opublikowany w 52. numerze magazynu „Polonia Christiana”, we wrześniu tego roku



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij