Minął już rok od zaprzysiężenia rządu Beaty Szydło. Rządu wzbudzającego skrajne opinie – od wrogości, niesmaku, nienawiści wręcz, po skrajne uwielbienie i nadzieję na zbawienie Rzeczypospolitej. Zdystansujmy się od fanatyków z jednej i drugiej strony. Spróbujmy spokojnie, sine ira et studio ocenić władzę w świetle zasad cywilizacji łacińskiej.
Rozpocznijmy od kwestii etycznych przywołując myśl wybitnego polskiego historyka i badacza cywilizacji Feliksa Konecznego (1862-1949). Naukowiec wyróżnił siedem cywilizacji: bizantyńską, turańską, żydowską, arabską, bramińską, chińską i łacińską. Wskazywał na nierówność między nimi, a najwyżej oceniał tę ostatnią. Choć cywilizacja łacińska w rozumieniu Konecznego nie jest sakralną, to jej etyka opiera się na nauce Kościoła. Ta nie reguluje zasadniczo kwestii takich jak ubiór, rodzaje pożywienia et cetera. Jednak wymaga dostosowania się do prawa naturalnego. Papierkiem lakmusowym przynależności do cywilizacji łacińskiej pod względem etycznym jest współcześnie stosunek do aborcji. To właśnie zabijanie nienarodzonych jest najczęstszym dziś przejawem łamania Piątego Przykazania. Aborcja to zbrodnia przeciw ukształtowanej przez naturę więzi matki i dziecka. To zbrodnia przeciwko rodzinie, przeciwko przetrwaniu narodu i człowieczeństwu jako takiemu. Można bowiem zapytać – gdzie jest godność ludzkości, jeśli dopuszcza ona zabijanie niewinnych istot i to przez własne matki?
Wesprzyj nas już teraz!
Państwo ma do wyboru zasadniczo dwie opcje: zakazać aborcji lub ją dopuścić. Odmowa zajęcia stanowiska, umycie rąk na wzór Piłata, oznacza de facto zgodę na rzeź. Nawet dopuszczenie aborcji z pewnymi wyjątkami to de facto udzielenie licencji na zabijanie. Dopuszczenie aborcji w pewnych (nie ważne jak licznych!) przypadkach można porównać do legalizacji zabójstw dorosłych czarnoskórych przy utrzymaniu zakazu mordowania białych.
Aborcja – konkrety
Przejdźmy teraz do konkretów. Pamiętamy, a pamiętać warto, że 6 października Sejm odrzucił w drugim czytaniu inicjatywę ustawodawczą „Stop Aborcji” – całkowicie delegalizującą dzieciobójstwo. Nie byłoby to możliwe bez poparcia 186 posłów z „Prawa i Sprawiedliwości”. Takie rozwiązanie zaproponowała komisja sejmowa obradująca pod osłoną nocy. Jednym z pretekstów do odrzucenia był zapis o możliwości karania kobiet, pomimo, że dr Joanna Banasiuk zgłosiła autopoprawkę znoszącą ich odpowiedzialność. Marszałek Marek Kuchciński ją jednak odrzucił.
Czyżby problem nie tkwił zatem w woli zachowania automatycznej bezkarności aborcjonistek? Czy PiS zamierza wdrożyć pozbawiony tej rzekomej wady projekt obrony życia. Pozwólmy mówić faktom.
Po odrzuceniu inicjatywy obywatelskiej, premier Beata Szydło zapowiedziała wsparcie dla rodzin z trudnych ciąż, zabezpieczenie środków budżetowych na realizację tych postulatów i akcję informacyjną pro-life. Zapowiedzi zrealizowano błyskawicznie. 4 listopada Senat przyjął ustawę przyznającą pomoc medyczną matkom dzieci niepełnosprawnych. Słowa klucze? Cztery tysiące. Tyle właśnie jednorazowego wsparcia otrzyma matka, jeśli zdecyduje się urodzić niepełnosprawne dziecko. A jeśli je zabije? Włos jej z głowy nie spadnie.
Rozwiązania częściowe, jeśli są krokiem w dobrą stronę, również zasługują na poparcie. Czy jednak PiS zmierza ku dobremu czy chce jedynie zamydlić oczy swym katolickim wyborcom? 8 listopada w programie w TVN 24 posłanka PiS Beata Mazurek stwierdziła, że „żadnego wprowadzania zakazu aborcji nie będzie”. Następnie podkreśliła, że partia koncentruje się na wsparciu dla rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym, a nie planuje zakazu mordowania nienarodzonych. Można będzie więc nadal zabijać dzieci – w tym te niepełnosprawne.
Kompromis aborcyjny, utrzymywany przez rządzącą partię sprzeciwia się więc etyce katolickiej – stanowiącej zdaniem Feliksa Konecznego etykę cywilizacji łacińskiej. Zwolennicy „Prawa i Sprawiedliwości” argumentowali, że ustawa broniąca życia zaszkodziłaby władzy PiS. To jednak nic innego jak przedłożenie racji politycznych nad etyczne. Albo rozdział etyki – innej dla życia prywatnego – gdzie członkowie partii rządzącej deklarują katolicyzm – a innej dla życia publicznego. To zasada cywilizacji bizantyńskiej.
Handel w niedzielę
Podobnie kompromisowe wydaje się stanowisko w sprawie innego wymogu etyki katolickiej – wolnej niedzieli. Popierany przez PiS projekt „Solidarności” to wprawdzie krok ku ograniczeniu handlu w ten dzień, jednak również on stanowi rozwiązanie cząstkowe. Jeśli, co prawdopodobne, wejdzie w życie, to obejmie liczne, bardziej lub mniej uzasadnione wyjątki. Nie będzie nawet obowiązywał w każdą niedzielę. Wszystkie placówki handlowe pozostaną otwarte w ostatnią niedzielę stycznia, drugą niedzielę lipca i…Niedzielę Palmową. Jak zauważa Feliks Koneczny w książce „Państwo i Prawo w cywilizacji łacińskiej” „śmieszne pozory handlu wodą sodową lub cukierkami robią spoczynek niedzielny zbyt często iluzorycznym. Byle głupstwo służy władzy za miły pozór do robienia wyjątków”. Cóż – szpitale, policja, transport muszą funkcjonować, ale dlaczego robić aż tyle wyjątków dla sklepów?
Autonomia rodziny
Istotną cechą cywilizacji łacińskiej jest, jak zauważał profesor Feliks Koneczny, emancypacja monogamicznej rodziny spod władzy rodu. W dzisiejszym świecie Zachodu rodzinę uciska jednak nie ród lecz państwo. Czy PiS walczy o autonomię rodziny? Odpowiedź jest złożona. Jego programy socjalne mogą ją uzależnić od władzy, jednak są w obecnej sytuacji demograficznej niezbędne. Szczególnie cieszy ustawa zakazująca odbierania dzieci przez sądy rodzinne, jeśli jedynym problemem jest bieda.
Niepokoi jednak stosunek PiS do edukacji domowej. Rzucanie kłód pod nogi rodzicom pragnącym we własnym zakresie uczyć dzieci; ich etatyzacja jest sprzeczna z niezależnością rodziny. Różnorodność sposobów edukacji to cenna wartość, a nie coś, co należy ujednolicić. Cywilizacja łacińska opiera się właśnie na zdrowej różnorodności, a nie na jednolitości. W przeciwieństwie do tej bizantyńskiej czy turańskiej. Do jakiej jest bliżej partii władzy?
Własność prywatna
Cywilizacja łacińska to także własność prywatna. Traktowana jako przedłużenie osoby, pozwalająca na samodzielną egzystencję rodziny i chroniąca przed totalitaryzmem państwa. Społeczeństwa cywilizacji łacińskiej powinny zdaniem Feliksa Konecznego popierać deproletaryzację i niezależność ekonomiczną. „Własność jest najlepszym i najwszechstronniejszym środkiem doskonalenia moralnego i społecznego”, pisał polski historiozof w książce „Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej”.
Czy Prawo i Sprawiedliwość sprzyja uwłaszczeniu i ekonomicznej niezależności Polaków? Z jednej strony mamy program 500+ zakrojony wprawdzie na szeroką skalę, jednak względnie prosty i uzasadniony tragiczną sytuacją demograficzną Polski. Z drugiej jednak wątpliwe, nadmierne regulacje w kwestii obrotu ziemią czy też kontynuacja utrzymywania kosztownych sądów rodzinnych czy Urzędów Pracy w obecnej formie.
Nie zapominajmy też o długu publicznym, a więc subtelnej formie ograbiania przyszłych pokoleń. PiS nie zahamował bynajmniej jego wzrostu. Przeciwnie. Jak podał 27 lipca 2016 roku portal money.pl, zadłużenie za czasów rządów PiS wzrosło do tej pory o 54 miliardy złotych. Po przeliczeniu na dolary to niemal połowa zadłużenia z całych rządów Edwarda Gierka.
Niepokój budzi też przyjęta przez Sejm 17 listopada 2016 roku ustawa o obniżeniu wieku emerytalnego. Aby sfinansować przyszłych emerytów, a także spłacić zadłużenie trzeba będzie sięgnąć po prywatną własność podatników i płatników składek. Albo sprowadzić imigrantów reprezentujących cywilizację turańską (jak niektórzy Ukraińcy) lub inne. Długofalowo w pełni niemal państwowy system emerytalny wraz z niskim wiekiem przechodzenia na emeryturę może zatem doprowadzić do ograniczenia wpływów cywilizacji łacińskiej w Polsce.
Szybka zmiana
Wiele rzeczy w Polsce potrzebowało zmiany. Państwo istniejące – jak ujawniła afera taśmowa – wyłącznie teoretycznie wymagało naprawy. Trudno się zatem dziwić popularności hasła dobrej zmiany. I w pewnych przypadkach dotychczasowe zmiany rzeczywiście zmierzają we właściwym kierunku.
Jednak nawet zmiana złych praw wymaga często czasu, by nie zostały one zastąpione przez niewiele lepsze. „Uderza też wzmagająca się coraz bardziej skłonność do szybkiej zmiany praw; można by to nazwać wyścigami w burzeniu praw. Prawodawstwo staje się rodzajem radykalizmu, a radykalizm atrybutem prawodawstwa; także radykalizm tempa”, pisał Feliks Koneczny. Wybitny historyk zachęcał, by „ustaw nie zmieniać bez istotnej potrzeby, a w razie potrzeby nie robić tego nagle”.
Tymczasem PiS już w pierwszych 100 dniach swojej władzy uchwalił kilkadziesiąt nowych aktów prawnych. Decyzje są często podejmowane w błyskawicznym tempie – jak w przypadku PR-owej ustawy „za życiem”. Nie sprzyja to jakości ustaw.
Prawo w cywilizacji łacińskiej nie jest aprioryczne; nie polega na wymyślaniu oderwanych od rzeczywistości, abstrakcyjnych planów i wcielaniu ich w życie. Używając słów Rogera Scrutona z książki „Co znaczy konserwatyzm” dobry polityk żyje w przyjaźni ze społeczeństwem, akceptując jego tradycje i obyczaje. PiS z pewnością jest bardziej przyjazne polskim tradycjom, niż czołowe partie opozycji. Jednak w jego umiłowaniu do wielkich programów odnajdujemy ślady „apriorycznej” inżynierii społecznej.
W Internecie można spotkać się z oskarżeniami Prawa i Sprawiedliwości o uleganie wpływom cywilizacji turańskiej. Ułatwia to nieukrywana predylekcja samych PiS-owców do obozu piłsudczyków. Pewne aspekty rządów PiS rzeczywiście pokazują, że mamy do czynienia z „obozem władzy, będącym nieustannie w stanie wojny”. Nie tylko z wrogami zewnętrznymi, ale także wewnętrznymi. Instytucje państwowe traktowane są jako łup wojenny, jaki należy zawłaszczać. Czy naprawdę nie ma innego sposobu na odebranie ich ludziom poprzedniej władzy?
Lewicowe media mówią też często o kulcie „wodza” – Jarosława Kaczyńskiego. Kult taki to cecha wybitnie turańska. Czy jednak nie jest on wyolbrzymiany przez lewicę? Trudno powiedzieć, nie będąc członkiem PiS i nie znając tej partii od środka. Wyeksponowanie na kluczowych stanowiskach osób innych od prezesa partii to zapewne zabieg marketingowy. Jednak ma on swoje dobre strony.
Podsumowując – partii rządzącej brakuje wiele do ideału cywilizacji. Realna polityka ma wprawdzie swoje ograniczenia, jednak także w niej nie można naruszać fundamentalnych zasad. Etyka jest totalna – obowiązuje zawsze i wszystkich. Nowa władza realizuje pewne zasługujące na poparcie pomysły. Życzmy, by się powiodły. Nie zapominajmy jednak o konstruktywnej krytyce. Nie tej lewicowej, lecz przeciwnie – przeprowadzanej z punktu widzenia obrony cywilizacji łacińskiej.
Marcin Jendrzejczak