Tuż przed rozpoczęciem w Niemczech „zielonego tygodnia” minister rolnictwa Dolnej Saksonii Barbara Otte-Kinast (CDU) ponownie podniosła sprawę wprowadzenia podatku od mięsa. Od lat domagają się tego działacze pro-zwierzęcy, a kwestia spożywania mięsa interesowała w przeszłości także rządy innych państw.
Debata o produkcji mięsa przyspieszyła przed protestami ekologistów chcących rolnictwa bardziej przyjaznego dla środowiska i zwierząt.
Wesprzyj nas już teraz!
6 stycznia Barbara Otte-Kinast zażądała wprowadzenia podatku od mięsa, aby pozyskać środki na poprawę sytuacji zwierząt. – Wiemy, ż pieniądze nie zostaną wpłacone dobrowolnie. Prawdopodobnie potrzebujemy specjalnego podatku – mówiła.
Latem politycy CDU, SPD i Zielonych poparli pomysł wyższego VAT-u na mięso. Deputowany Albert Stegemann (CDU) przekonywał, że podniesienie tego podatku może stanowić „konstruktywną propozycję” na poziomie Unii Europejskiej.
Uzyskane fundusze miałyby zostać wykorzystane dla dobrostanu zwierząt, by wesprzeć niemieckich hodowców w przejściu na bardziej ekologiczne stajnie.
Na razie żadne państwo UE nie wprowadziło dodatkowej daniny od mięsa, a w Niemczech mięso podlega obniżonej stawce (7 proc. zamiast 19 proc.). Resort rolnictwa szacuje, że Niemcy wydają rocznie około 23,4 miliarda euro na mięso, a każdy obywatel zjada go rocznie średnio około 60 kilogramów. Podniesienie VAT-u oznaczałoby dla państwa wzrost dochodu o 5,2 miliarda euro – obliczyła w roku 2016 Federalna Agencja Środowiska.
W ramach Unii Europejskiej stawki VAT na mięso leży w kompetencjach krajów członkowskich. Nigdzie nie obowiązuje podatek od mięsa, ale Szwecja i Dania od lat dyskutują nad takim pomysłem – podaje euractiv.com.
Serwis przytacza także argumenty krytyków propozycji. Zauważają oni, że nieznaczny wzrost cen nie ograniczy konsumpcji. Ponadto – jak powiedziała minister finansów – przychody nie mogłyby zostać przeznaczone na hodowlę, gdyż byłyby uwzględniane w budżecie państwa w myśl zasady „całkowitego pokrycia”.
Niemieckie Stowarzyszenie Rolników stwierdziło natomiast, że jeśli hodowcy będą zmuszani do inwestowania w standardy dobrostanu zwierząt, zaś na rynkach będzie dostępne tańsze mięso z ferm o niższych standardach, to ani ów dobrostan, ani ochrona klimatu nie zostaną zapewnione.
Dlatego też Otte-Kinast sprzeciwiła się wzrostowi VAT-u, ale poparła nowy podatek od mięsa.
Natomiast sześćdziesiąt największych światowych gospodarstw mięsnych, mlecznych i rybnych znalazło się w nowym indeksie zrównoważonego rozwoju. Grupa inwestorów zbadała stabilność największych ferm, a wyniki nie okazały się dla Niemców pozytywne.
Berlin chciałby natomiast przyjęcia w Unii Europejskiej regulacji w sprawie dobrostanu zwierząt, gdyż efekty obowiązujących przepisów są kiepskie. W lutym ministerstwo rolnictwa RFN ogłosi strategię dotyczącą hodowli.
Pomysł opodatkowania mięsa jest na świecie dyskutowany od dawana, a od podpisania paryskiej umowy klimatycznej jest podnoszona przez polityków.
Warto też zwrócić uwagę, że w ostatnich 50. lat produkcja i konsumpcja mięsa znacząco wzrosły. W 1961 roku wyprodukowano 71,36 mln ton mięsa dla około 3 miliardów ludzi, a w 2014 roku 317,85 mln ton dla nieco ponad 7 miliardów osób. Oznacza to wzrost z 400 milionów do 1,5 miliarda ubijanych świń (dane Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa). Najwięksi producenci wieprzowiny to Chiny, USA, Niemcy, Hiszpania oraz Brazylia.
W Stanach Zjednoczonych w roku 2012 przemysł mięsny i drobiowy wygenerował 894 miliardy dol. przychodu, co stanowi blisko 6 procent PKB, zaś w Hiszpanii – głównie dzięki eksportowi – wygenerowano w roku 2018 około 2 proc. PKB (dane FECIC).
Idea podatku od mięsa zaczęła pojawiać się w programach politycznych po konferencji klimatycznej w Paryżu. Jednak – zdając sobie sprawę, jak podwyżka cen wpłynie na społeczeństwo – sugeruje się, by uzasadnienie dla nowych podatków stanowiła polityka zdrowia publicznego.
W 2016 roku WHO opracowała politykę fiskalną dotyczącą diety i zapobiegania chorobom niezakaźnym z polityką cenową. Łączy ona w sobie podatek od produktów „niezdrowych” z subsydiowanie owoców i warzyw. Jednak – jako że zmiany najmocniej uderzyłyby w najuboższych, gdyż to oni wydają najwięcej na żywność – pierwszym celem jest walka z biedą.
Działania mające regulować udziału mięsa w diecie obywateli wprowadzają poszczególne kraje. Chiny stworzyły wytyczne o maksymalnej ilości spożywanego mięsa, zaś Dania dwukrotnie podejmowała próby wprowadzenia podatku. W 2011 roku skandynawski kraj – jako pierwszy – wprowadził podatek od tłuszczy nasyconych. Po roku wycofano się z pomysłu z powodu niezadowolenia obywateli. Natomiast w roku 2016 – tuż po przyjęciu umowy paryskiej – próbowano wprowadził „podatek klimatyczny” od wołowiny. Sprzeciw wyraził jednak duński przemysł spożywczy oraz branża rolnicza. Rozwiązanie nie weszło w życie, a partia rządząca stwierdziła, że dałoby ono „ograniczone efekty”, gdyż Dania w roku 2014 wyprodukowała 1,7 miliona ton wieprzowiny.
Oprócz potencjalnych podatków lub przejścia na bardziej zrównoważoną dietę ważną rolę w zmianach żywieniowych odgrywać ma technologia. Firmy Hampton Creek Foods, Beyond Meat i Impossible Foods chcą tworzyć produkty odzwierzęce oparte tylko na warzywach. Może więc dojść do istnej rewolucji żywieniowej wpływającej na ludzkie życie.
Źródło: euractiv.com / equaltimes.org
AS