24 czerwca 2013

Dzielny Cristero wzorem do naśladowania

(fot. M.Kratiuk)

„Cristiada” powoli znika z kin i coraz częściej zaczyna gościć w polskich domach na małym ekranie. Swój niewątpliwy sukces zawdzięcza nie tylko świetnemu wykonaniu, ale przede wszystkim pięknej i prawdziwej historii, która niesie za sobą arcykatolickie przesłanie. O odważnym przyznawaniu się do Chrystusa oraz o postaci bł. Jose, z portalem PCh24.pl rozmawia ks.prałat Bogdan Bartołd, proboszcz Archikatedry św. Jana w Warszawie.

 

Dwa miesiące temu na ekranach polskich kin pojawił się film pt. „Cristiada”. Wśród katolików został przyjęty bardzo gorąco. Opowiada historię dzielnych katolickich żołnierzy, którzy walczyli w obronie Chrystusa, Kościoła i wolnego Meksyku. Jakie wrażenie wywarł ten film na księdzu?

Wesprzyj nas już teraz!

Obejrzałem ten film na początku maja. To, co szczególnie mnie uderzyło w takcie i po projekcji tego filmu, to fakt, że pokazuje on rzeczywiście historię, która nie była bliżej znana, szczególnie w Polsce. Jeżeli ktoś nawet słyszał o powstaniu Cristeros, to wyobrażenia te były bardzo odległe i raczej nie uzmysławialiśmy sobie, że w XX w. mogło dochodzić do takich prześladowań katolików. Dla mnie ten film, który zobaczyliśmy podczas trwającego Roku Wiary był darem dla nas wszystkich, aby rzeczywiście stanąć w obronie wiary i dać świadectwo w tych najtrudniejszych momentach i chwilach. Mówi się o tym, że wiara jest sprawą prywatną i nie powinna wychodzić poza kruchtę kościelną, a tutaj okazuje się, że ludzie przeciwstawili się totalitarnemu systemowi lewicowemu, który zakazywał im nabożeństw, modlitw, który zaczął prześladować przyznających się do Pana Jezusa. Dzielni Cristeros chcieli bronić tego, co jest najcenniejsze, czyli wiary w Boga. Tak to już jest, że czasami Bóg potrzebuje tych, którzy oddadzą za Niego swoje życie.

 

Czyli modlitwa i wiara nie tylko powinny być praktykowane w kościele, ale również na zewnątrz? Powinniśmy dawać innym świadectwo?

Tak. Chrześcijaństwo ma w sobie tę moc do przekazywania wartości dobra, miłości, prawdy i to jest nasze zadanie. Chrystus powiedział „idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”. Każdy katolik, powinien swoim życiem i swoim świadectwem ukazywać miłość do Boga. Zarówno papież Benedykt jak i papież Franciszek mówią, że żyć w dzisiejszym świecie musimy poprzez świadectwo wierności Bogu, Ewangelii i Chrystusowi.

 

Jednym z głównych bohaterów filmu, jest 15 – letni chłopiec Jose Sanchez del Rio, który pomimo tortur i zastraszania jest wytrwały i nie chce wyrzec się wiary w Boga. Umiera pchnięty nożem ze słowami „VivaCristo Rey” na ustach. Jaka nauka płynie do młodych z postawy tegooto chłopca?

Jose to młody człowiek, który pozostaje wierny swoim ideałom i wartościom, a przede wszystkim Jezusowi Chrystusowi. Myślę, że historia i postawa bł. Jose może być dla dzisiejszej młodzieży bardzo bliska. Ukazuje ona, że miłość do Chrystusa jest wartością najwyższą. W tak dramatycznej sytuacji żadne inne cele nie są ważne. Nawet wtedy nie możemy poświęcić tego wspaniałego daru i łaski jaką jest miłość do Boga. Trzeba też wspomnieć, że jest to postać z krwi i kości. Pamiętamy, że na początku Jose był urwisem, lubił łobuzować, a zarazem był człowiekiem poszukującym. Jednakże, gdy nadszedł czas próby, młody Jose zdaje egzamin na najwyższą ocenę. Do końca mówi, że jego Królem jest Chrystus i dla Chrystusa warto oddać życie. Myślę, że ta postać wielu młodych ludzi zaprosi do refleksji i zweryfikowania swojej postawy. Bł. Jose wiedział, że pomimo swego młodego wieku, najistotniejszą sprawą w jego życiu była miłość do Boga.

 

Relikwie bł. Jose peregrynują po Polsce od kilku miesięcy. Niewiele ponad tydzień temu nawiedziły również Archikatedrę Warszawską. Z tej okazji, mieszkańcy Warszawy mieli sposobność obejrzeć „Cristiadę” po raz kolejny. Proszę powiedzieć, jak wierni zareagowali na możliwość modlitwy przed relikwiami błogosławionego męczennika Criteros?

Zanim opowiem o reakcji wiernych na możliwość modlitwy przed relikwiami bł. Jose, chciałbym wspomnieć o dwóch bardzo ciekawych sytuacjach, które miały miejsce zaraz po zobaczeniu „Cristady.” Gdy byłem na tym filmie po raz pierwszy, na widowni widziało się niesamowite skupienie, natomiast po jego zakończeniu, wszyscy niezwykle ciepło kłaniali się z pozdrowieniem chrześcijańskim. Trzeba pamiętać, że były to osoby nieznajome. Bardzo ciekawa, a wręcz niezwykła sytuacja przydarzyła się jednemu ze znajomych księży, mianowicie, po zakończeniu filmu cała publiczność wstała i odmówiła głośno Credo! Jeśli chodzi o relikwie, to byłem bardzo ciekawy jak ludzie odbiorą postać młodego męczennika i ilu z nich przyjdzie do Katedry, aby oddać mu cześć. Wszystko przerosło moje najśmielsze oczekiwania, gdyż na mszę świętą przy relikwiach zawitało bardzo dużo wiernych. Oczywiście, po zakończeniu wspólnej modlitwy, każdy z przybyłych miał możliwość ucałowania relikwii bł. Jose. Wśród osób uczestniczących w tym wydarzeniu pojawiło się wiele refleksji. Pewna osoba powiedziała mi, że „czasy „Cristeros” są ciągle aktualne. Jako Chrześcijanie musimy nieustannie bronić swojej wiary.” Często spotykałem się również z opiniami, że ten film i możliwość modlitwy przed relikwiami, wyzwoliła moc odwagi, aby w każdym miejscu zaznaczać, że jest się osobą wierzącą i nie wstydzić się tego. Któregoś razu, młody człowiek powiedział do mnie: „Proszę księdza, skoro ten chłopiec potrafił cierpieć i oddać swoje życie za Chrystusa, a ja się boję jakiegoś wyszydzenia lub wyśmiania, to ja muszę coś z tym zrobić”.

 

Jak wiemy, „Cristiada” miała ogromne problemy z wejściem do kin nie tylko w Polsce, ale również i na całym świecie. Jak ksiądz uważa, czym spowodowane były te problemy i perturbacje?

Myślę, że jest to spowodowane tzw. Christianofobią, o której niestety w zasadzie się nie mówi. Film zdecydowanie przedstawia katolików jako tych, którzy mają prawo bronić swojej wiary i swoich wartości. Ponadto, ten film jest niewygodny dla świata, w dużej części jest lewicującego, któremu wartości ewangeliczne zupełnie nie są po drodze. Myślę, że jest to sztuka filmowa powodująca duże wyrzuty sumienia, zwłaszcza u tych, którzy są spadkobiercami ówczesnych wrogów Kościoła. Prezydent Meksyku – Calles powiedział, że „najpierw należy sprowokować katolików, a następnie dokonać na nich rzezi”. Chciał to zrobić, gdyż ludzie wierzący byli dla niego niewygodni. Tak to już jest, że świat, który ma w sobie wiele ciemności, kłamstwa i fałszu, boi się prawdy i światła. Myślę, że to jest główny powód tych trudności, jakie napotkali producenci filmu, w którym mówi się o takich rzeczach, niestety znajdującychjeszcze swoje odzwierciedlenie w niektórych częściach świata.

 

„Cristiada” stała się swego rodzaju fenomenem. Coraz częściej słyszy się świadectwa ludzi, którzy po jej obejrzeniu wracają do Boga i do Kościoła. Jak ksiądz uważa, jakie owoce może przynieść ten film na świecie?

Na pewno ten obraz zmusza do głębokiej refleksji, ale daje też nadzieję. Sądzę, że dla ludzi, którzy są słabsi wiarą i lękają się, „Cristiada” może być wielkim umocnieniem. Przesłanie filmu jest jak najbardziej chrześcijańskie. Dobro, prawda i miłość zdecydowanie zwyciężają. Sądzę, że w tym świecie, gdzie widzimy tyle zła i nieprawości, film ukazuje nam, że dobro może się przebić i zwyciężyć. Zdarza się również, że w tych trudnych czasach przychodzi nam bardzo cierpieć, alepamiętajmy, że krew męczenników zawsze będzie posiewem nowych Chrześcijan, którzy umocnieni i oczyszczeni do końca będą wierni słowom „Niech żyje Chrystus Król”.

 

Rozmawiał Paweł Ozdoba

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij