Węgierski premier Viktor Orban, który w licznych wystąpieniach określa uchodźców z krajów muzułmańskich mianem „najeźdźców”, regularnie przyjmuje azylantów, nie informując o tym społeczeństwa. Tylko w rekordowym roku 2017 węgierskie władze udzieliły azylu blisko 1,3 tys. osobom, głównie z Afganistanu, Iraku i Syrii. Opozycja zarzuca rządowi kłamstwa, obłudę i oszukanie wyborców. Przedstawiciel węgierskiego MSZ tłumaczy antyimgrancką kampanię mianem retoryki politycznej.
Najpopularniejsza węgierska partia opozycyjna Jobbik oskarżyła w poniedziałek rząd o „teatralne działania”. Wielokrotnie bowiem władza przekonywała obywateli, że jest zdeterminowana, by walczyć z napływem imigrantów i nie zamierza przyznawać azylu przybyszom. Szef rządu przy różnych okazjach sprzeciwiał się relokacji uchodźców w ramach tzw. kwot narzucanych przez Brukselę.
Wesprzyj nas już teraz!
Partia Socjalistyczna wezwała Orbana do stawienia się przed parlamentem w celu wyjaśnienia swojej polityki.
Węgierskie władze – po ujawnieniu danych przez ONZ i artykule w maltańskiej gazecie przyznały, że na podstawie umowy genewskiej w sprawie uchodźców przyjęły w zeszłym roku 1291 osób – najwięcej od ponad dekady (według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych).
Kwestię tę nagłośniła gazeta „Times of Malta”. Kristof Altusz, sekretarz stanu w węgierskim ministerstwie spraw zagranicznych, dopytywany o antyimigrancką retorykę rządu w Budapeszcie stwierdził, że to… „język polityczny”.
Z kolei szef MSZ Peter Szijjarto tłumaczył, że przyjmowanie uchodźców na podstawie konwencji genewskiej różni się od przyjmowania ich w ramach unijnego programu relokacji, któremu Węgry się sprzeciwiają.
Kontrowersje, jakie wybuchły w związku z wprowadzaniem w błąd wyborców – zauważa agencja Bloomberg – zagrażają wiarygodności rządu i prowadzonej kampanii, która dotychczas pomogła zachować rządzącej partii Orbana – Fideszowi – pozycję faworyta w nadchodzących, zaplanowanych na kwiecień, wyborach.
Ugrupowanie Orbana cieszyło się poparciem m.in. dzięki rzekomo „twardej” polityce antyimigracyjnej. Rząd wydawał środki budżetowe na organizację referendum w sprawie stosunku obywateli wobec uchodźców, zbudował ogrodzenie graniczne, aby uniemożliwić osobom ubiegającym się o azyl z takich krajów jak Syria dotrzeć w głąb Europy. Prowadził kampanię antysorosowską i zamierzał poprosić wyborców o datki na zwalczanie działań proimigracyjnych organizacji pozarządowych finansowanych przez urodzonego na Węgrzech żydowskiego miliardera George’a Sorosa.
Fałszywe działania Orbana ujawnił Erno Simon, rzecznik Agencji ONZ ds. Uchodźców (UNHCR), który ubolewał z powodu podwójnych standardów stosowanych przez Budapeszt w stosunku do azylantów.
Według UNHCR, w roku 2017 Węgry przyjęły 1 291 osób ubiegających się o azyl – to jest ponad trzy razy więcej niż w roku poprzednim i najwięcej od co najmniej 2007. Wśród osób ubiegających się o azyl w zeszłym roku największy odsetek stanowili Afgańczycy. Na kolejnych miejscach pod względem liczbowym znaleźli się Irakijczycy i Syryjczycy.
Lider Jobbiku Gábor Vona oskarżył rząd o wprowadzanie w błąd opinii publicznej w kwestii migracji. Podczas konferencji prasowej w poniedziałek Vona cytował słowa zastępcy sekretarza stanu Kristófa Altusza, które padły podczas rozmowy z dziennikarzem maltańskiej gazety. Podał on, że Węgry przyjęły 508 uchodźców w 2015 roku, 432 w 2016 roku i 1 291 w roku ubiegłym. – W ciągu ostatnich trzech lat premier Viktor Orbán „wywołał masową histerię” w węgierskim społeczeństwie na temat migracji, wydając 22 miliardy forintów (71 milionów euro) na kampanię referendalną i publiczną ankietę „Krajowe Konsultacje”, obiecując, że Węgry nie pozwolą na przymusowe przesiedlanie migrantów – komentował Vona. – Mimo to rząd udaje, że nic się nie stało – dodał. Jobbik zaapelował o zwołanie nadzwyczajnej sesji parlamentu i oczekuje, że lider Fideszu osobiście wytłumaczy działania rządu.
Vona zarzucił premierowi Orbanowi i jego ekipie, że nie dba o bezpieczeństwo obywateli. Węgry np. realizują program oferujący stałą rezydencję obcokrajowcom, którzy kupili węgierskie obligacje.
Minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó pytał wcześniej, w jakiś sposób Węgry mogłyby „potajemnie” przyjąć 1,3 tys. uchodźców, podczas gdy regularnie wypowiada się przeciwko europejskiemu systemowi kwot imigracyjnych, który zobowiązuje Budapeszt do przyjęcia 1 294 uchodźców. Minister tłumaczył się, że Węgry walczą z obowiązkowym systemem kwot narzucanym przez Brukselę, ale wypełniają zobowiązania prawa międzynarodowego w tym zakresie i sami chcą decydować, kogo będą przyjmować. Argumentował, że „przyjęcie przez Węgry uchodźców na podstawie konwencji genewskiej było odrębną kwestią”.
Zgodnie z oświadczeniem wydanym przez Gabinet Prezesa Rady Ministrów: „Węgry nie przyjęły kwot uchodźców narzucanych przez UE, ale zawsze postępowały zgodnie z prawem i umowami międzynarodowymi”.
W oświadczeniu odnotowano, że konwencja genewska zobowiązuje Węgry do udzielenia schronienia tym, którzy kwalifikują się do ochrony międzynarodowej. W oświadczeniu podkreśla się, że ochrona międzynarodowa dotyczy tylko tych, których życie znajduje się w bezpośrednim niebezpieczeństwie. Rząd twierdzi, że powodem, dla którego sprzeciwia się obowiązkowemu przyjęciu nielegalnych imigrantów, jest to, że nielegalni imigranci, których życie nie jest zagrożone, przekroczyli granice Węgier z tzw. „bezpiecznych krajów”.
W oświadczeniu napisano również, że liczba osób ubiegających się o azyl, które ostatecznie go otrzymały, jest regularnie publikowana na stronie internetowej Urzędu ds. Imigracji i Azylu.
Według tych danych azylu udzielono:
w roku 2015 – 508 osobom
2016 – 432
2017 – 1 291
2018 – 38.
Według danych Urzędu ds. Imigracji i Azylu, 90 proc. osób, którym przyznano status uchodźcy, nie pozostało na Węgrzech, ale skorzystało z prawa do swobodnego przemieszczania się w strefie Schengen. Obecnie około 490 osób przebywa w otwartych lub zamkniętych obiektach zarezerwowanych dla osób ubiegających się o azyl lub osób chronionych.
Kwestia polityki migracyjnej w 2018 roku będzie kluczowa nie tylko dla Węgier, ale także dla Polski. Tak zwana kontrolowana polityka migracyjna jest jednym z zasadniczych celów transformacji ekonomiczno-społecznej przewidzianej w ramach Agendy Zrównoważonego Rozwoju (Agenda 2030). Państwa, które sprzeciwiają się relokacji migrantów są pod ogromną presją różnych instytucji międzynarodowych, w tym podmiotów udzielających kredytów.
Jeszcze do końca tego roku liderzy ONZ chcą doprowadzić do podpisania dwóch umów o imigrantach i uchodźcach. W promocję porozumień zaangażowano Watykan. Stolica Apostolska naciska na lokalne episkopaty, by realizowały różne programy pomocowe dla migrantów, w tym tzw. korytarze humanitarne.
Przyjmowaniem uchodźców w szczególny sposób zainteresowane są wszelkiego rodzaju grupy przestępcze i liberalne organizacje pozarządowe. Ostatnio liderka Węgierskiego Komitetu Helsińskiego Marta Pardavi i Małgorzata Szuleka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wskazywały podczas spotkania w Parlamencie Europejskim, że np. polski rząd, odmawiając przyjmowania uchodźców i migrantów, pozbawia je dostępu do funduszy, przez co „niektóre NGO-sy [organizacje pozarządowej-red.] są na głodowej diecie”. Obie panie ponaglały eurokratów, którzy zorganizowali spotkanie, o podjęcie działań na rzecz stworzenia specjalnego funduszu dla stałego finansowania NGO-ów, broniących „wartości europejskich”, w tym otwartej polityki proimigracyjnej.
Zaznaczały, że organizacje pozarządowe zależne są od rządowego finansowania, a rząd PiS pozbawił je dotacji. Przywołała przykład funduszy unijnych na migrację i uchodźców, z których mogłyby skorzystać NGO-sy, a które nie zostały rozprowadzone przez władze.
Jest jeszcze inny powód wywierania ogromnej presji na rządy w Warszawie i Budapeszcie. Nie tak dawno temu Orban wskazywał w Niemczech – przemawiając podczas forum z udziałem czołowych niemieckich firm w Berlinie – iż 2018 będzie krytycznym rokiem dla Europy, podkreślając, że kontynent musi uratować system Schengen, jeśli ma on zachować lub zwiększyć swoją konkurencyjność.
Na forum Welt-Wirtschaftsgipfel (WWG) szef węgierskiego rządu zagroził, że „jeśli Unia Europejska nie będzie w stanie zapewnić wsparcia finansowego, zwróci się do Chin”.
Dodał, że Grupa Wyszehradzka (Czechy, Węgry, Polska i Słowacja) dynamicznie się rozwija i do 2030 roku dogoni lepiej prosperujące kraje zachodnie.
Po 2030 Grupa Wyszehradzka wraz z Niemcami miałby zostać największym płatnikiem netto do budżetu UE. Innymi słowy, po 2030 roku będziemy więcej wpłacać niż dostawać ze wspólnego budżetu unijnego.
Najbliższe dwa lata, gdy mają zostać przyjęte istotne umowy dla funkcjonowania UE i globalnej polityki klimatycznej (UE przoduje w forsowaniu transformacji energetycznej zgodnie z Agendą 2030), presja będzie ogromna. Jakie skuteczne instrumenty pozostają rządzącym do dyspozycji w sytuacji dużego zadłużenia państw, by przeciwstawić się wielu umowom niekorzystnym nie tylko pod względem ekonomicznym, ale przede wszystkim niebezpiecznym?
Źródło: dailynewshungary.com / Bloomberg.com / hungarytoday.hu / euobserver.com
Agnieszka Stelmach