Christian Osthold, jeden z najwybitniejszych specjalistów ds. terroryzmu i islamizmu na Zakaukaziu przestrzega przed coraz większą dominacją Czeczeńców w środowiskach salafickich Niemiec.
Pomimo, iż w ostatnich tygodniach służby mówią o sukcesach w zapobieganiu zamachom, czeczeńscy salafici rzucają mroczny cień na przyszłość i bezpieczeństwo Niemiec. Osthold ma na myśli aresztowanie przez berlińską policję zamachowca-terrorystę Muhamada Ali C.
Wesprzyj nas już teraz!
– Gdy w roku 2013 miało miejsce apogeum czeczeńskich przyjazdów do Niemiec, wszystkim wydawało się, że ten prześladowany naród jedynie ucieka przed kremlowskim monstrum. Ogromną ich większość uważano za politycznych uciekinierów, całkowicie pomijając fakt przywiązania części Czeczeńców do skrajnych idei islamskich. Do Niemiec przyjeżdżały całe rodziny. Służby zostały uśpione. Nie skonsultowały z Moskwą tego, że część – ponoć wzorowych ojców – znajduje się na liście poszukiwanych przez Rosjan niebezpiecznych salafitów – uważa niemiecki ekspert.
Osthold zwraca uwagę na fakt, że diaspora czeczeńska nie jest aż tak liczna i nie przekracza 40 tysięcy. – Mimo to, zagrożenie ze strony Czeczeńców stale wzrasta, szczególnie w Brandenburgii, gdzie nacja ta dominuje. Raport dotyczący powiązań czeczeńskich salafitów z ISIS z roku 2017 nie pozostawia złudzeń. Cześć – nie do końca wiadomo jak liczna – Czeczeńców osiadłych dziś w Brandenburgii brała udział w wojnie w Syrii – podkreśla.
Gdy w czerwcu br. w Poczdamie odbyło się posiedzenie Komisji ds. Ochrony Konstytucji okazało się, że także inne landy, głównie Północna Nadrenia-Westfalia, są atrakcyjne dla salafitów z Czeczenii. Przyjechały tam (i być może wciąż chcą przybywać) całe klany Czeczeńców – imigrantów, wśród których osoby łatwo ulegające radykalizacji stanowią coraz większy odsetek.
Źródło: „Focus”
ChS