Kryzys w Grecji i w Hiszpanii będzie rykoszetem odbijać sie na rozpoczętej w poniedziałek kampanii wyborczej do francuskiego parlamentu. Socjalistyczny prezydent François Hollande chce za wszelką cenę ratować Grecję przekonując, że oprócz rygorów finansowych trzeba stworzyć warunki do powrotu koniunktury gospodarczej, jako jedynej metody wyjścia z kryzysu.
Na razie nie wiadomo co to ma konkretnie oznaczać, bo gdyby chodziło po raz kolejny o zaciąganie kredytów dla ożywienia gospodarki, to byłby powrót do starych metod, które prowadziły jedynie do zwiększania zadłużenia. Rząd francuski chce, by Grecy pozostali w strefie euro, nie tylko dlatego, że ich powrót do drachmy byłby ewidentną porażką Unii Europejskiej i być może początkiem jej końca, ale również z przyczyn ekonomicznych. Eksperci oceniają, że wyjście Grecji z strefy euro oznaczałoby dla Francji stratę 50 mld euro, co powiększyłoby tylko problemy finansowe i gospodarcze kraju, przyczyniając się do całkowitej porażki programu François Hollanda i socjalistów. Dlatego minister spraw zagranicznych, Laurent Fabius stwierdził, że jeżeli Grecy chcą pozostać w strefie euro, to „nie mogą opowiedzieć się za formacjami, które ich z niej wyprowadzą”.
Wesprzyj nas już teraz!
–Trzeba bez arogancji wyjaśnić naszym przyjaciołom Grekom, że jeżeli chcą pozostać w euro, czego pragnie większość z nich, by nie opowiadali się za partiami, które wyprowadzą ich z euro – powiedział Fabius dla radia Europe1. Dodał, że problem jest bardzo delikatny, bo Francja nie może dawać lekcji Atenom, ale „musi coś powiedzieć greckim przyjaciołom”. – Każdy musi zrozumieć, że gra idzie o to czy Grecy zostaną w strefie euro, czy też nie, i że nie można chcieć w niej pozostać bez chęci uczynienia żadnego wysiłku- podkreślał.
Po raz pierwszy dają się słyszeć głosy mówiące o możliwym końcu euro, płynące z ust francuskich polityków. Mówił o tym przewodniczący centrowego MoDemu, zagorzały zwolennik Unii Europejskiej, François Bayrou.
–Myślę, że są środowiska, które się do tego przygotowują i tego chcą – stwierdził. – Nie chcę powiedzieć, że koniec euro jest bliski, czy że jest to prawdopodobne, mówię jednak, że jest to możliwe jeżeli będzie się powielać dotychczasowe błędy – tłumaczył szef MoDemu, dodając, że mówi to „bez radości, za to z wielkimi obawami”. Stwierdził, że we Francji nie docenia się wagi kryzysu, który nadchodzi, tsunami, którego ryzyko rodzi się w Grecji.
Dzisiaj rozpoczyna się w Berlinie dwudniowe spotkanie ministrów finansów Francji, Pierra Moscovici i Niemiec, Wolfganga Schäuble, przygotowujące naradę szefów państw i rządów Unii Europejskiej, poświęconą debacie nad problemem Grecji i sposobami wyjścia z obecnego kryzysu. Prasa niemiecka już teraz ostro krytykuje Paryż, który jej zdaniem “zmierza do konfrontacji”, bo François Hollande opowiada się za euro-obligacjami”, którym sprzeciwia się Berlin.
Franciszek L.Ćwik