Można śmiało powiedzieć, że francuska opinia publiczna jest manipulowana w odniesieniu do kwestii zalewu Europy przez imigrantów. Nie oznacza to, że w mediach nad Sekwaną nie ma mądrych analiz i rzetelnych informacji mówiących o faktycznej sytuacji. Problem polega na tym, że głόwną rolę w kształtowaniu opinii odgrywa zdominowana przez lewicę i masonerię telewizja. Panuje w niej polityczna poprawność, nakazująca wypowiadać się o obcokrajowcach wyłącznie pozytywnie i opiewać ich integrację ze społeczeństwami europejskimi.
Ostatnio w państwowej TV2 padło stwierdzenie, że imigranci mają wielką chęć integracji a część z nich przechodzi nawet na chrześcijaństwo. Stacja pokazała reportaż z Niemiec, a w nim Irańczyka, ktόry porzucił islam na rzecz protestantyzmu. Nie komentowano jednak jego słόw o agresji, z jaką spotykał się ze strony muzułmanόw w ośrodku dla uchodźcόw. Stacja przedstawiła też młodą muzułmankę z zakrytą głową. Kobieta dziękowała społeczeństwu niemieckiemu za gościnność i serdeczne przyjęcie. Niemcy ukazane zostały jako wzór do naśladowania pod względem polityki imigracyjnej. Żaden z kanałόw telewizyjnych nie pokazał natomiast protestόw Niemcόw wobec napływu imigrantόw czy też niedzielnej manifestacji w Paryżu, wyrażającej poparcie dla Viktora Orbána. Francuska telewizja nigdy nie wyemitowała reportażu o tym, co dzieje się w okolicach wjazdu do tunelu pod kanałem La Manche. Pokazanie prawdziwego oblicza „dżungli w Calais” kolidowałoby bowiem z uprawianą propagandą.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie podaje się także do publicznej wiadomości wydatków na imigrantόw, jakie ponosi budżet państwa. Są to sumy kolosalne, bo przybysze otrzymują bezpłatną opieką lekarską, nawet wtedy, gdy państwo odmówi im azylu politycznego. Ten otrzymuje tylko 15 proc. spośród wszystkich składających podania. Reszta, oprόcz sporadycznych przypadkόw, pozostaje we francuskich hotelach i mieszkaniach opłacanych przez państwo. Z czasem tego typu nielegalni imigranci otrzymują kartę pobytu. Problem ten jest przez telewizję przemilczany, w każdej audycji występują za to politycy i eksperci przekonywujący o konieczności europejskiej solidarności w przyjmowaniu fali imigracyjnej. Nie ma też mowy, by w studiu znalazł się, na przykład, Jean Raspail, autor profetycznej książki „Obόz Świętych”, w ktόrej już w latach 70. ubiegłego wieku przewidział najazd obcych kulturowo cudzoziemcόw na Europę. Wywiad z pisarzem opublikował jedynie tygodnik „Le Point”.
Podobną politykę jak telewizja, uprawia radio, najbardziej poczytna prasa lokalna i ogόlnokrajowe lewicowe dzienniki, takie jak „L’Humanité”, „Le Monde”, „Liberation”, czy też tygodnik „Nouvelle Observateur”.
Dla dyskuji na temat imigracji otworzyły natomiast swoje łamy: dziennik „Le Figaro”, prawicowe tygodniki, „Valeur Actuelle” i „Causeur”, portale konserwatywne i katolickie, „Nouvelle de France”, „Renaissance Catholique”, „Média-Presse-Info”.
Z kolei w „Le Figaro” ukazał się ostatnio wywiad z prof. Alexis Théasem, prawnikiem, specjalistą od imigracji. Powiedział on: „od dawna celem Komisji Europejskiej jest przyspieszenie imigracji. To pod naciskiem KE otwarto granice dla imigrantόw. Komisja traktuje ich jako zjawisko korzystne, dlatego Europa musi akceptować, jeżeli nie faworyzować imigrację, z rόżnych racji – demograficznych, ekonomicznych, cywilizacyjnych, moralnych i humanitarnych”. To dlatego prasa, media i niektόre środowiska przedsiębiorcόw, znajdują się pod silną, ciągłą presją najwyższych urzędnikόw Brukseli.
„Na dłuższą metę, w pogrążonej w kryzysie Europie akceptacja i popieranie dużych ruchόw populacji w kierunku Starego Kontynentu są traktowane jako dźwignia odrodzenia snu europejskiego: bo pasje narodowe same się zniszczą. Masowy napływ migracyjny, dzięki napływowi odmiennych kultur, nowego sposobu życia w Europie, przyczynią się z wolna do wymazania starych refleksόw narodowych na korzyść nowego człowieka, dziewiczego, odpowiedniego dla wyłaniającej się zrόżnicowanej kultury europejskiej bazującej na rόżnorodności” – twierdzi na łamach „Le Figaro” Alexis Théasem i przestrzega, że „polityka ta może doprowadzić do tragicznego spektaklu w Europie”.
Potwierdzenie tez naukowca można znaleźć w zamieszczonej na łamach tygodnika „Le Point” wypowiedzi unijnego komisarza ds. ekonomicznych, Pierre’a Moscovici. Zadeklarował on: „W przeciwieństwie do poglądόw, że Europa zostanie najechana i oznaczać będzie to kolosalny wydatek, napływ imigrantόw odniesie pozytywny wpływ na koniunkturę gospodarczą, z korzyścią dla produktu krajowego brutto z 0,2 do 0,3 proc. w roku 2017”.
Problem imigracji doprowadził we francuskich mediach do silnych starć i napięć. Lewicujący, poprawni politycznie dziennikarze i intelektualiści, wszystkich publicystόw sprzeciwiających się inwazji islamu okrzykują natychmiast mianem anarchistów, rasistów, homofobów i islamofobów. O obecnej sytuacji i nagonce pisała redaktor naczelna prawicowego „Causeur”, Elizabeth Lévy: „My wszyscy wyrażamy, na rόżnym poziomie, w rόżny sposόb swoje opinie, ukazując pewne zaniepokojenie ewolucją islamu i trudnościami związanymi z akulturacją. I odwołujemy się do licznych faktόw. Jeżeli nasze obawy są bezpodstawne, to niech nam ktoś wyjaśni, dlaczego! Czy po Merahu, Kouachim [autorzy zamachów we Francji] i całej reszcie, nie ma powodόw do niepokoju? W kraju Oświecenia, wszyscy, w szczegόlności ludzie uważający się za naukowcόw, powinni być zdolni do zrozumienia, że istnieje rόżnica między krytyką islamu i nienawiścią do muzułmanόw, czyż nie? Widocznie nie. Ponadto, nie ma nigdy odpowiedzi, tylko inwektywy: Islamofobi! Rasiści! Obrzydliwi! Tylko warczycie i cieszycie się z obecnej sytuacji, ale pytania wciąż pozostają”.
Franciszek L. Ćwik