Piłkarz Kamil Wilczek został zmuszony przez władze klubu Broendby Kopenhaga do założenia tęczowej opaski, która ma wyrażać solidarność z przedstawicielami środowisk LGBT. Napastnik sam przyznaje, iż niechętnie podszedł do tego pomysłu jednak nie miał wyboru. W przypadku odmowy groziły by mu ciężkie konsekwencje.
Kamil Wilczek, na co dzień grający w duńskim Broendby jest jedną z gwiazd tej ligi. Obecnie z 18 trafieniami na koncie zajmuje pozycję lidera klasyfikacji króla strzelców. Pomimo tego naraził się niektórym fanom w Danii z powodu swojego podejścia do kwestii założenia tęczowej opaski na jedno ze spotkań. Polak niezbyt chętnie wykonał nakaz władz klubu, co sam przyznał w jednym z wywiadów.
Wesprzyj nas już teraz!
– W Danii ochrona homoseksualistów jest na poziomie wyższym niż w innych krajach. To jest zauważalne i często starają się narzucić ten ich styl. Nie każdemu to odpowiada. Ja nie lubię, jak mi się coś narzuca. Ja mam swoje poglądy. To nie znaczy, że kogoś lubię mniej lub bardziej -wyjaśnił były gracz Piasta Gliwice.
Podobna sytuacja ma miejsce w Wielkiej Brytanii, gdzie władze Premier League co roku w grudniu ustanawiają miesiąc „dumy” i wsparcia dla środowisk LGBT+. Piłkarze zostają zmuszani do noszenia tęczowych opasek i sznurówek, a chorągiewki w narożnikach boiska zdobią kolory sześciokolorowej tęczy – symbolu ruchu LGBT.
Nie wszystkim piłkarzom podoba się ten pomysł. W wielu przypadkach wskazuje się, że nakaz noszenia tęczowych barw jest uderzeniem w wolność wyznania i poglądów. Ewentualne odmowy wiążą się jednak z nieprzyjemnymi konsekwencjami, najczęściej natury finansowej.
Źródło: stefczyk.info
PR