16 kwietnia 2019

Jacek Kowalski dla PCh24.pl: Notre-Dame to serce niegdyś arcychrześcijańskiego królestwa

(Jacek Kowalski. Fot. Łukasz Korzeniowski)

We Francji biją ważne źródła naszej europejskiej kultury. Stamtąd przyszły do nas: chrześcijański uniwersytet, krucjaty, liczne zakony, pojęcie rycerskości, dworna miłość… no i gotyk, czyli szczyt sztuki chrześcijańskiej. Paryska Notre-Dame ma pośród gotyckich katedr miejsce szczególne – mówi w rozmowie z PCh24.pl profesor Jacek Kowalski, historyk sztuki, publicysta, tłumacz, wybitny znawca dziejów i kultury Francji.

 

Czy tragiczny pożar katedry Notre Dame może być postrzegany jako symbol końca pewnej epoki? Czy jest to symbol końca ery christianitas we Francji?

Wesprzyj nas już teraz!

Może, może… To jednak gdybanie. Przyszłość zdecyduje. Owszem, liczne podobne wydarzenia, o których mówiło się w takich kategoriach, rzeczywiście postrzegamy dziś jako graniczne. Zamach na World Trade Center i katastrofa smoleńska to oczywiste przykłady. Ale czy pożar katedry Notre-Dame w Paryżu dołączy do nich? Nie znamy jeszcze jego bezpośrednich konsekwencji ani nawet przyczyn. Nie wiadomo też, co się wydarzy za chwilę… Czy też nic tej tragedii nie przyćmi? Strach się bać. Historia zaś nie musi potoczyć się według najgorszego scenariusza, mimo że wiele skłania do tego żeby myśleć tak, jaka Pan mówi: że to symboliczny koniec pewnej epoki. Jednak w gruncie rzeczy nie tyle pożar, ile nasze przeczucia i okoliczności każą nam rozumować w ten sposób.

 

Warto podkreślić, że to nie jest tak naprawdę pierwsza tego typu tragedia. Wyburzenie kościołów, nawet samych katedr to praktyka we Francji dość powszechna.

Pożar a wyburzanie – rzeczy różne, choć ich symboliczne powiązanie aż się narzuca. Wiadomo, że praktyka sprzedawania świątyń, które stają się „niepotrzebne” czy przekształcania ich w obiekty o funkcji niezgodnej z pierwotnym przeznaczeniem, albo wyburzania – to sytuacje ponoć nagminne.

 

Pozostaje pytanie o skalę: nie znam statystyk… Ważniejsze zdaje się wszakże to, że mamy dziś do czynienia we Francji z szeregiem agresywnych zachowań wobec świątyń chrześcijańskich, często ze strony reprezentantów innej religii albo świeckich walczących o „świeckość”. Na tym tle zastanawiające jest, że (jak usłyszałem) na razie wszczęto tylko postępowanie w sprawie „nieumyślnego spowodowania pożaru”, że à priori, bez śledztwa, wykluczono podpalenie. Czy nie ze względu na poprawność polityczną – czyli pochodzenie ewentualnych, domniemanych sprawców? Takie skojarzenia zaczęły bowiem od razu kursować w mediach społecznościowych. Przypomina to aż nadto katastrofę smoleńską, po której niektórzy od razu założyli, że o zamachu mowy być nie może. Byłaby to znacząca analogia…

 

No i druga rzecz. Pożar paryskiej Notre-Dame ma wymiar wstrząsu dla Francuzów. Tych wierzących i niewierzących też. Uwaga: u nas często mówi się o Francji jako kraju zdechrystianizowanym, a to nieprawda. Nadal wielu Francuzów to ludzie tradycyjnie wierzący. Licząc w konkretnych liczbach, jest ich chyba znacznie, znacznie więcej niż tradycjonalistów w Polsce. Natomiast inaczej wygląda sprawa jeśli chodzi o aparat państwowy i oficjalną narrację prowadzoną w mediach. Zauważmy jednak, że i tu pożar zmusił prezydenta Macrona do pojawienia się przed Notre-Dame i wygłoszenia słów o tej świątyni… To się oczywiście wpisuje w pewną oficjalną poprawność, ale tym razem musiała ona, chcąc nie chcąc, wydobyć na wierzch prawdę dla części polityków niewygodną: trzeba było znów – i to oficjalnie – zwrócić uwagę na chrześcijańskie korzenie kultury francuskiej.

 

Czym dla kultury europejskiej, dla Francji jest paryska katedra Notre-Dame? Jakie jest jej dziedzictwo kulturowe?

We Francji biją ważne źródła naszej europejskiej kultury. Stamtąd przyszły do nas: chrześcijański uniwersytet, krucjaty, liczne zakony, pojęcie rycerskości, dworna miłość… no i gotyk, czyli szczyt sztuki chrześcijańskiej. Paryska Notre-Dame ma pośród gotyckich katedr miejsce szczególne – jako serce arcychrześcijańskiego niegdyś królestwa, jako miejsce kultu jednych z najcenniejszych relikwii, jako dawna świątynia kanclerza paryskiego Uniwersytetu, na którym wykładał św. Tomasz i wielu innych świętych. Możemy sobie myśleć, że nasze gotyckie katedry są inne niż francuskie, ale przecież pisząc, mówiąc, myśląc o nich – niemal zawsze, bezpośrednio czy pośrednio, przywołujemy tamte, francuskie, a pomiędzy nimi paryska odgrywa rolę naszej katedry wawelskiej, i to w skali Europy.

 

Prezydent Francji, Emmanuel Macron zapowiedział odbudowę katedry. Jak Pan myśli, jej przyszła wersja będzie nawiązywać do oryginału czy może uwidocznią się jakieś współczesne, progresywne wpływy?

Przede wszystkim nie wiemy jeszcze, w jakiej formie katedra przetrwała. Na razie wydaje się, iż ocalały nie tylko same mury, ale i niemal wszystkie sklepienia oraz – chwała Bogu! – witraże ogromnych rozet w skrzyżowaniu transeptu, arcydzieła XIII-wiecznego gotyku. Trudno jednak powiedzieć, na ile pożoga osłabiła kamienną konstrukcję. Przypominają się kronikarskie opisy pożarów, jakim ulegały w średniowieczu inne wielkie katedry, jak choćby katedra w Canterbury w XII wieku. Mimo, że jej mury wyszły z podobnej katastrofy całe, okazały się nazbyt nadwątlone przez gorąco i trzeba je było zupełnie rozebrać, po czym wznieść od podstaw nową budowlę. Przypomnę też, że w Niemczech kościoły zburzone w czasie wojny zachowywano nieraz w stanie pół-ruiny, często zmieniając ich funkcję, na przykład na sale koncertowe. W przypadku paryskiej Notre-Dame podobne rozwiązanie wydaje się oczywiście nie do pomyślenia… Zresztą miejmy nadzieje, że wystarczy uzupełnić ubytki, że straty nie są tak wielkie. Jednakże, jeśli zakres potrzebnych prac okaże się poważniejszy, odbędą się spore dyskusje konserwatorskie – choćby o tym, czy zachować ślady historycznej katastrofy, np. uwspółcześniając formę uzupełnień. Czy pojawią się przy tym pomysły „modernistyczne”? Kto wie, ale mam nadzieję, że nawet jeśli, to tego rodzaju idea „nie przejdzie”. Francja ma w dziedzinie konserwacji zabytków wielką tradycję i dokonania, jej służby konserwatorskie są też bardzo rozbudowane. Zauważmy, iż potężna, żelazna iglica, która uległa wczoraj całkowitemu zniszczeniu, pochodziła z XIX wieku, i sama w sobie była wspaniałym zabytkiem sztuki konserwatorskiej – dziełem samego Eugène’a Viollet-le-Duca, pierwszego wielkiego znawcy historycznych form gotyckich. To za jego czasów zlikwidowano przeróbki i uzupełniono zniszczenia XVIII-wieczne, w tym czasów rewolucyjnych, odtwarzając stan „oryginalny” – oczywiście wedle zasad ówczesnej myśli konserwatorskiej.

 

W sumie jednak najważniejszy jest duch, który zamieszka w odbudowanym kościele… To osobne pytanie, warte rozważenia. Z moich wizyt w paryskiej Notre-Dame pamiętam zarówno nieustannie pracujący, choć „modernistyczny” konfesjonał, jak i nieustanie rażące zachowanie wszechobecnych turystów, nie zważających na odprawiane we wnętrzu nabożeństwa. Kto wie, może to się jakoś teraz zmieni? Bo poza tym każda zmiana jest względna. Nawet architektura „zateizowana” w swojej formie inaczej funkcjonuje w pobożnej parafii polskiej, inaczej w kraju zeświecczonym. Tak, są pewne rzeczy względne, Duch tchnie kędy chce – i tu materia nie zawsze będzie najważniejsza. Katedra po pożarze może stać się nowym punktem odniesienia na duchowej mapie Francji i, kto wie – Europy? A jeszcze inna kwestia to badania katedry (skądinąd wszechstronnie już zbadanej), jakie „dzięki” tej strasznej katastrofie będzie można wykonać. Możemy być tutaj świadkami niejednej niespodzianki… a tak czy owak powszechne zainteresowanie odbudowywaną katedrą na pewno wzrośnie.

 

 

Rozmawiał Piotr Relich.

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij