4 października 2017

Jak rozumieć roszady personalne w archidiecezji krakowskiej i łódzkiej? Tłumaczy ks. Isakowicz-Zaleski

(Fot.Filip Blazejowski/FORUM)

Zmiany personalne w Archidiecezji Krakowskiej mogą zwiastować początek porządków w „Tygodniku Powszechnym”. – Nie ulega wątpliwości, że od wielu już lat to środowisko stwarza Kościołowi problemy. Dla mnie osobiście nominacja abp. Marka Jędraszewskiego była wyrazem wotum nieufności wobec istniejących układów. Dlatego do Krakowa przyszedł ktoś, kto ma świetne przygotowanie, ale jest spoza tego środowiska. To daje szanse na zmiany – mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

 

Jesteśmy świadkami roszad personalnych w Archidiecezji Krakowskiej i Łódzkiej. Można je odbierać jako pewien znak nadchodzących zmian?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Trzeba tu zaznaczyć, że największym zaskoczeniem dla wszystkich była nominacja abp. Marka Jędraszewskiego na metropolitę krakowskiego. Po planowanym odejściu kard. Stanisława Dziwisza wszyscy spodziewali się, że jego następcą będzie biskup z Krakowa, pochodzący ze środowiska ukształtowanego przez kard. Karola Wojtyłę, późniejszego papieża Jana Pawła II i kard. Franciszka Macharskiego, którzy byli przecież ojcami tej archidiecezji.

 

Nieoficjalnie mówiono, że „terno”, czyli lista trzech kandydatów wskazywanych przez archidiecezję krakowską składała się wyłącznie z biskupów, którzy z niej pochodzili. Zauważmy, że obecnie w episkopacie jest dość silna grupa biskupów, która ma swoje korzenie w archidiecezji krakowskiej. Najbardziej znaczące postaci to przecież kard. Kazimierz Nycz, bp polowy Józef Guzdek, czy biskup bielsko-żywiecki Roman Pindel. W wielu rozmowach kuluarowych wskazywane było też nazwisko bp. Grzegorza Rysia, który był akceptowany zarówno przez kard. Macharskiego, jak i kard. Dziwisza. Zresztą, z uwagi na swe wykształcenie, ma on świetne kontakty ze środowiskiem naukowym, jest gorliwym kapłanem i stosunkowo młodym biskupem.

 

Ku zaskoczeniu wszystkich, żaden z tych biskupów nie został metropolitą krakowskim. Wybrano kogoś spoza tego kręgu. Na dodatek duchownego, o którego kandydaturze nawet wcześniej nie wspominano. To pierwsze zaskoczenie. Drugie, że Marek Jędraszewski był już arcybiskupem w Łodzi, a takiego przypadku, by przenosić arcybiskupa-metropolitę z jednej archidiecezji do drugiej jeszcze nie było. Zdarzało się jedynie, że biskup z mniejszej diecezji lub biskup pomocniczy zostaje metropolitą.

 

Nie wiem, czym tu kierował się papież. Przypuszczam, że były ważne powody, które przyczyniły się do tego, że metropolitą został ktoś spoza środowiska krakowskiego. Pamiętajmy też, że po tej nominacji był bardzo długi wakat w Łodzi, aż do teraz. Taka zamiana, też jest jakąś „polityką”, w pozytywnym znaczeniu, władz kościelnych, które dokonują zmian. Bp Ryś niewątpliwie będzie kimś nowym w Łodzi.

 

Łódź jest dość ciężkim terenem duszpasterskim, będzie to trudne wyzwanie dla abp. Rysia?

 

Osobiście bardzo pozytywnie odbieram bp. Rysia. Wielokrotnie miałem okazję spotykać go czy to jako profesora, czy jako rektora seminarium, czy jako biskupa pomocniczego i na wszystkich tych stanowiskach świetnie się sprawdzał. To bardzo gorliwy kapłan. Jego posługa nie wynika z chęci kariery. Jest – to może dziwić, ale taką mamy rzeczywistość – wierzącym księdzem. Pamiętajmy, że jest on z wykształcenia historykiem, zajmuje się historią wieków średnich, ma w swoim dorobku wiele cennych publikacji, ale też dobrze orientuje się w sprawach nauki, studentów. Jest to też kapłan, który jest związany z tzw. nową ewangelizacją, to chyba dziś jego najmocniejszy atut.

 

To mogło zdecydować o nominacji?

 

Zapewne tak. Znam Łódź z racji powiązań rodzinnych. Tam jest pochowany mój dziadek, prababcia, ale też Fundacja im. Brata Alberta ma tam swoją filię – to są dwa domy stałego pobytu dla osób niepełnosprawnych intelektualnie, w samej Łodzi i Chorzeszowie k. Łasku. Łódzkie środowisko bardzo różni się od krakowskiego, zarówno od strony społecznej, jak i poziomu religijności. Pod tym względem jest to jeden z najtrudniejszych regionów. Tam zawsze silne były ruchu komunistyczne, socjalistyczne. Ludzi chodzących do kościoła i przyjmujących Komunię św. jest bardzo mało, w granicach 12 proc. Są wielkie parafie, a co za tym idzie, jest trudny kontakt z ludźmi.

 

Bp Ryś jest stosunkowo młody, więc przed nim lata pracy duszpasterskiej…

 

Tak, jego młody wiek, a przy tym wysoki poziom intelektualny, łatwość kontaktu ze środowiskiem naukowym są jego walorami. Do tego dochodzi wspomniana nowa ewangelizacja. Tego typu ruchy nie do końca były akceptowane, rozumiane w archidiecezji krakowskiej. Być może taka działalność w Krakowie „nie chwytała”, ale może okazać się, że w środowisku mocno zlaicyzowanym ta forma duszpasterstwa okaże się skuteczna.

 

Trzeba też dodać, że bp Ryś kojarzony jest ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”. Nie tylko tam publikuje, ale też sprawuje obowiązki asystenta kościelnego tego periodyku…

 

Muszę tu sprostować, bo ostatnim asystentem kościelnym „TP” był ks. prał. Andrzej Bartecki, który w 1991 roku został odwołany z tej funkcji i do tej pory ta funkcja nie jest obsadzona. Nie ulega jednak wątpliwości, że bp Ryś jest kojarzony z tym środowiskiem, publikuje na łamach Tygodnika i można by pokusić się o twierdzenie, że jest w pewnym sensie kapelanem tego środowiska. To czy „TP” jest pismem katolickim, to temat na inną rozmowę. Ja przychylam się do tezy, że w obecnej chwili nie powinien on używać tego przymiotnika, a tym bardziej mieścić się w budynku kurii. Niemniej, to jak dalej będą kształtowały się kontakty bp. Rysia z redaktorami tego pisma może być ciekawą sprawą.

 

Doczekamy się porządków w „TP”?

 

Zmiany, których jesteśmy świadkami, mogą to zwiastować. Abp. Jędraszewski będzie miał teraz wolną rękę jeśli idzie o decyzje odnośnie przyszłości i kształtu „TP”. Nie ulega wątpliwości, że od wielu już lat to środowisko stwarza Kościołowi problemy. Dla mnie osobiście nominacja abp. Jędraszewskiego była wyrazem wotum nieufności wobec istniejących układów. Dlatego do Krakowa przyszedł ktoś, kto ma świetne przygotowanie, ale jest spoza tego środowiska. To daje szanse na zmiany.

 

Mówi się, że Kraków jest konserwatywny, a co innego pokazują wyniki wyborów samorządowych czy reakcja na nominację abp. Jędraszewskiego.

 

Warto pamiętać, że archidiecezja krakowska jest dziś inna niż dawnej. Kard. Macharski zawsze miał ogromny dystans do świata polityki. Za czasów komuny był kapłanem niezłomnym, ale też miał dystans do „Solidarności” i władz wybranych po 1990 roku. Nigdy nie można było utożsamiać go z żadnym ruchem politycznym. Nieco inaczej to wyglądało w przypadku kard. Dziwisza.

 

Różnica między sposobem działania kard. Dziwisza a abp. Marka Jędraszewskiego też jest widoczna. Obecny metropolita jest profesorem, typowym intelektualistą. Jest człowiekiem dialogu, na co jego poprzednik, posiadający inny charyzmat, się nie zdobywał. Jest też patriotą i nie utożsamiałbym go tu z partią rządzącą. Jest człowiekiem, który nazywa rzeczy po imieniu i to się nie podoba niektórym środowiskom – nie tylko lewicy, ale też katolikom, którzy niby chcą być w Kościele, ale odrzucają niektóre wartości. Abp Jędraszewski jasno mówi, że każde poczęte dziecko ma prawo się narodzić, a przecież znamy wypowiedzi np. dominikanina z Łodzi, który rozmydlał to stanowisko.

 

Tu dochodzimy do podziału na „Kościół otwarty”, do którego próbuje się wpisać bp. Rysia i „Kościół konserwatywny” kojarzony z metropolitą krakowskim. To jednak jest podział fałszywy, podobnie jak ten na Kościół „łagiewnicki” i „toruński”. Lewica ma ogromną chęć, by dzielić Kościół, niszczyć go i chce wskazywać „lepszych” i „gorszych” kapłanów, wedle swoich własnych zasad.

 

W Krakowie są pilne „sprawy duszpasterskie” do załatwienia?

 

Metropolita już dokonał kilku dobrych zmian personalnych. Bierze czynny udział w uroczystościach patriotycznych, nie boi się podejmować tej tematyki. Zdecydowanie występuje w sprawach osób niepełnosprawnych, w tym tych nienarodzonych, oraz potrzebujących pomocy. Osobiście czekam na jego decyzje w sprawie „Tygodnika Powszechnego”. Ciągle nierozwiązana pozostaje sprawa ks. Kazimierza Sowy. Powrócił on do swej rodzinnej parafii, ale wciąż angażuje się w telewizji TVN i nie pełni posługi duszpasterskiej.

 

Archidiecezja będzie też potrzebowała nowych biskupów pomocniczych. Na emeryturę odszedł bp Jan Zając, do wieku emerytalnego zbliża się bp Jan Szkodoń, a bp Ryś wyjeżdża do Łodzi. Jestem tutaj optymistą. Osobiście uważam, że trzeba stawiać na ludzi młodych, którzy są dobrze przygotowani, solidnie wykształceni. Trzeba też pamiętać, że bardzo zmieniła się struktura powołań. Dziś w seminariach przeważa „środowisko miejskie”, to efekt dużej emigracji z terenów wiejskich. Wielu kandydatów zgłasza się w trakcie studiów, albo już z tytułem magistra – widać, że opóźnia się wiek wstępowania do seminarium.

 

Dla Księdza nie bez znaczenia zapewne jest też podejście metropolity do działalności charytatywnej?

 

Taka działalność – dla ludzi świeckich, zlaicyzowanych – czasami jest lepszym świadectwem niż najpiękniejsze nawet słowa. To jest szczególnie ważne, gdy mówimy o obronie życia, trosce o rodzinę. Problem dziecka niepełnosprawnego jest przecież ściśle powiązany z rodziną. Ponadto działalność charytatywna jest miejscem spotkania ludzi o bardzo różnych poglądach. To otwiera wiele możliwości. Abp Jędraszewski świetnie komunikuje się z osobami niepełnosprawnymi, potrafi być z nimi. Dla rodziców tych dzieci, którzy często czują się wykluczeni, to bardzo ważna postawa.

Rozmawiamy tutaj o kilku różnych biskupach. Każdy z nich wyszedł z innego środowiska, każdy z nich jest inny, ale patrząc na ich podejście do osób chorych, potrzebujących mogę powiedzieć, że wszyscy mają mocny kręgosłup, ukształtowany przez przykazanie miłości Boga i bliźniego.

 

Dziękuję za rozmowę

 

Marcin Austyn

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij