9 czerwca 2014

Język, oręż nowej rewolucji

(Fot. sxc.hu)

Język spełnia rolę jednego z najbardziej efektywnych narzędzi nowej rewolucji. Ma doprowadzić najpierw do zwycięstwa, a potem do utrwalania genderyzmu – mówi w rozmowie z PCh24.pl dr Lidia Banowska, literaturoznawca, uczestniczka konferencji pt. „Gender – projekt nowego człowieka”.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

 

 

 

Genderyści niczym zaklęciem posługują się hasłem „równość”. Czy pamiętając, jak niszczące skutki dla naszej cywilizacji przyniosło szermowanie tym pojęciem przez rewolucjonistów francuskich czy bolszewickich, nie powinniśmy się co najmniej zaniepokoić? 


– Jak zauważa Marguerite Peeters, rewolucja genderowa jest globalną i totalitarną z ducha rewolucją kulturową. Ma cechy ewolucji biorąc pod uwagę, że zachodzące w jej ramach zmiany są procesem rozłożonym w czasie. Jeśli jednak chodzi o głębię wdrażanych przeobrażeń, sięgających nie tylko zrębów cywilizacji europejskiej, ale wręcz podstaw antropologii jako takiej, będącej fundamentem życia społecznego, to prawdziwy radykalny przewrót.

Warto w tym miejscu przytoczyć syntetyczną definicję genderyzmu, sformułowaną przez znakomitą niemiecką socjolog Gabriele Kuby, która stwierdza, że „w ideologii tej chodzi o coś więcej niż tylko o równouprawnienie kobiet i mężczyzn, jak nieraz słyszymy. Walka toczy się o równość rozumianą jako zatarcie wszelkich różnic poprzez „dekonstrukcję” dwubiegunowego, hierarchicznego porządku płci. Celem jest osiągnięcie równowartościowej i równouprawnionej wielości płci. Do genderowego „pakietu” wchodzą: równość kobiety i mężczyzny, zniesienie ich płciowej tożsamości, zwalczanie heteroseksualnej normatywności, czyli pełne prawne i społeczne równouprawnienie, a nawet więcej: uprzywilejowanie wszystkich nieheteroseksualnych form życia. Nieodzownym postulatem ideologów jest swoboda zabijania dzieci nienarodzonych rozumiana jako „prawo reprodukcyjne”, czy też „prawo człowieka”, a także seksualizacja dzieci i młodzieży oraz materialne upośledzenie i pauperyzacja rodziny”.

Przecież gender to nauka, a nie ideologia, oburzą się zaraz jej promotorzy i zaczną wyliczać uczelniane katedry, na których jest wykładana. Czym różni się gender od nauki i czym różni się ta najnowsza rewolucja od poprzednich?


– Ideologię od nauki odróżnia to, że jej celem nie jest poszukiwanie prawdy, lecz realizacja interesów określonych grup społecznych. 

Cechą wyróżniającą przewrót, o którym rozmawiamy, jest jego kulturowy charakter. Wodzowie poprzednich wersji rewolucji opartych na marksizmie usiłowali przemiany mentalne społeczeństwa narzucić siłą, niejako z zewnątrz, choć oczywiście z użyciem środków inżynierii społecznej. Przywódcy rewolucji genderowej, wyciągnąwszy wnioski z poprzednich porażek, uznali, że najskuteczniejszym sposobem skutecznego przeobrażenia społeczeństwa jest przemienienie go od wewnątrz, poprzez kulturę.

Dlaczego dla skuteczności rewolucji tak istotne jest narzucenie ogółowi własnego języka?


– Skoro walka ma charakter kulturowy, aby zwyciężyć, trzeba posłużyć się kluczem do kultury, tym zaś  jest język jako symboliczny system znaczeń oraz przewodnik po rzeczywistości społecznej. Język nie tylko odzwierciedla, ale też kształtuje sposoby myślenia, odczuwania, wartościowania oraz zachowania. Jest skutecznym narzędziem formowania bądź zmiany określonych postaw. W skrócie ująć można to w ten sposób: myślimy tak, jak mówimy, ale jednocześnie mówimy tak, jak myślimy. Obecny w języku poprzez sferę znaczeń pogląd na świat wpływa na to, jak posługujący się tym językiem postrzegają rzeczywistość. Język organizuje myślenie społeczności.  

Z racji swego wpływu na myślenie, rozumienie oraz interpretowanie pojęć i zjawisk społecznych,  język jest kluczem do rewolucji genderowej. Spełnia rolę jednego z najbardziej skutecznych – o ile nie najskuteczniejszego na pierwszym, „przedprawnym” etapie – narzędzi tego przewrotu. Ma doprowadzić najpierw do zwycięstwa, a potem do utrwalania genderyzmu.

Genderowa nowomowa?


– W języku tej ideologii można odnaleźć podstawowe cechy nowomowy. Kluczowa wydaje się manipulacyjna funkcja mająca prowadzić do ukrycia faktycznych celów genderyzmu. Zgodnie podkreślają to znawcy tematu. Mam na myśli przede wszystkim prowadzone przez Marguerite Peeters wieloletnie badania języka międzynarodowych aktów prawnych, a także liczne uwagi Gabriele Kuby, obecne zarówno w jej książce pt. Globalna rewolucja seksualna, jak i, w mniejszym stopniu, w Rewolucji genderowej. Niemiecka badaczka zwraca uwagę przede wszystkim na ukrywanie właściwych celów rewolucji za pomocą takiego języka, który nie wzbudzi oporu społecznego. Ukrycie to dokonuje się głównie poprzez wieloznaczność, niejasność oraz nieostrość pojęć, a także odwracanie znaczeń. Polega ono, mówiąc najprościej, na tym, że zło zostaje nazwane dobrem. Język staje się narzędziem sprawowania władzy. Dosłownie, w postaci cenzury poprawności politycznej, która na Zachodzie przyjmuje coraz bardziej zinstytucjonalizowane formy rozmaitych instrukcji oznajmiających, jak wolno mówić. Jak pisze Gabriele Kuby, dokonuje się „feministyczny atak na państwo poprzez język”: pojęcia wyrażające tradycyjne wartości zostają uznane za podejrzane i zepchnięte na margines (jak na przykład: czystość czy seksualna wstrzemięźliwość), a pojęciom pozytywnym nadaje się nową treść, tym samym instrumentalizuje się je. W świadomości ogółu pozostaje ich dodatni wydźwięk, natomiast mało kto uzmysławia sobie, że zasadniczo zmieniło się ich znaczenie. Przykłady to np. takie sformułowania jak wielość, antydyskryminacja, wolność, tolerancja. 

Ideologia wprowadza także nowe, własne pojęcia, jak „homofobia”, czy „mowa nienawiści”, służą one zniesławianiu, stygmatyzowaniu przeciwnika. W ramach nowomowy stosowane są strategie charakterystyczne dla manipulowania społecznością w ogóle, jak na przykład powtarzanie („kłam, kłam, aż w końcu uwierzą”), taktyka „salami” polegająca na rozłożeniu zmanipulowanego przekazu na kilka etapów, oraz wiele innych. 

Semantyka, czyli wymiar znaczeniowy języka, jest szczególnie podatna na manipulację. Jedna z podstawowych jej metod polega na celowej niejasności, nieostrości i wieloznaczności pojęć. Ma ona doprowadzić do dezorientacji odbiorcy, który przestaje rozumieć komunikowane sensy. Inna polega na odwracaniu wektorów pojęć, najprościej mówiąc, na nazywaniu zła dobrem i odwrotnie. Stosując z kolei zabieg eufemizacji, czyli złagodzenia, pedofile nazywają samych siebie „przyjaciółmi dzieci”. Holenderskie ugrupowanie pedofilów nosiło nazwę Partia na rzecz Miłości Bliźniego, Wolności i Różnorodności [PNVD]. Powszechnie wiadomo, że użyte tu określenia nie mają nic wspólnego z prawdą, jednak mówiąc o tym ugrupowaniu, wymieniając je z nazwy trzeba je wypowiedzieć w odniesieniu do tego  środowiska. Chodzi o to, żeby nowe skojarzenie wdrukowywało się w myślenie nadawców i odbiorców komunikatu bez ich woli. 

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Roman Motoła

 

W trakcie konferencji pt. „Gender – projekt nowego człowieka” dr Lidia Banowska wygłosi we wtorek 10 czerwca 2014 r. referat pt. Gendermowa. Język jako narzędzie (r)ewolucji kulturowej.


WIĘCEJ O KONFERENCJI 

 

            

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie